Obrona

598 92 31
                                    

Siemson

----

- Itachi? - Spytał cicho, gdy zauważył czerwień w oczach przyjaciela. Wokół niego opadł właśnie mur z ziemi, Temari patrzyła na wszystko zaskoczona, a jednocześnie przestraszona. - Itachi, co się stało? - Zamiast odpowiedzieć, po prostu zdezaktywował swoje Dōjutsu i spojrzał wściekle na dziewczynę. - Cholera jasna, Itachi powiedz! - Warknął w końcu, robiąc do niego następny krok.

- Ponownie nas zdradzili. - Syknął jedynie wymijając blondyna. Podszedł szybkim krokiem do zielonookiej łapiąc ją za kołnież, podnosząc do góry i waląc jej plecami o drzewo. - Ponownie chcą nas zgładzić! - Naruto chyba nigdy nie widział w tym stanie czarnowłosego. Był po prostu wściekły, co nie zdarzało się z małych powodów.

- Jak to nas zdradzili? - Zadał pytanie cicho. Nie wierzył, że w to był wmieszany Yagura, w końcu jeszcze przed chwilą z nim rozmawiał. Dodatkowo, różowooki chyba nie umiał aż tak dobrze kłamać, prawda?

- Gaara mnie podpuścił i powiedziałem trochę prawdy o tobie. - Przyznał. - Potem okazało się, że to klon. Pewnie zaniósł informacje do Hokage. - Uchiha czuł jak jego przyjaciel zaciska pięść jedynej ręki. Poczuł również jak Temari drży, a z nieba zaczyna kapać mocny deszcz.

- Puść ją Itachi. - Mruknął chłopak. Uchiha zdziwił się, ale wypełnił polecenie i szybko się do niego odwrócił gdy wyczuł impuls mocy, połączony z jęknięciem bólu. Naruto miał zamknięte oczy, jego ciało dziwnie zadrżało, a ręka przycisnęła się do włosów.

Madara.

Oczy szeroko się otworzyły, a w nich błysnęła złość i jednocześnie nutka szaleństwa. Tak, to był zdecydowanie on.

- Odsuń się dzieciaku. - Warknął, przepychając go w bok. Podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się, prawą dłonią biorąc do ręki jej podbródek. - Pierwszy raz mogę cię zobaczyć z tak bliska, Temari-chan. Wiesz jak Naruto-kun cierpiał? Nie wiesz dziewczynko. - Jego oczy pociemniały, a Rinnegan zawirował, przekształcając się w Wiecznego Mangekyō Sharingana. - Co by tu z tobą zrobić? - Chwilę się nie odzywał. - Jak to nic? - Wyprostował się szybko. - Przecież ona... Wiesz co? Robię to tylko dlatego, bo jestem zmęczony. - Syknął i odsunął się, oddając kontrolę Naruto.

Itachi mrugnął, by jego oczy nadal były obojętne.

Był... Cóż, zdziwiony. Czemu Madara odpuścił? To zdecydowanie do niego nie pasowało, choć czarnowłosy go nie znał. Widział go, ale nie znał. Mimo wszystko, opowieści Naruto, oraz Wielka Historia Świata Shinobi twierdziły, że Uchiha był nieustępującym, potężnym człowiekiem. Warto było również zauważyć, że nieco ześwirowanym człowiekiem.

- Po prostu odejdźcie i nie wracajcie. - Powiedział w końcu blondyn, a w jego oczach zabłysnął Rinnegan. Tylko Madara miał zdolność przeistaczania tych oczu, w sumie nie miał pojęcia dlaczego. Znów.

- Ale Naruto... - Szepnęła, a klon pojawiający się za nią zniknął w białym dymku, gdy kunai nadchodzącego Yagury, przeciął go. - Proszę, mi naprawdę jest przy...

- Odejdźcie i nie wracajcie. - Powtórzył, odwracając się. Itachi rzucił mrożący wzrok i poszedł za przyjacielem.

A jednak nie mogło pójść tak łatwo.

- Fūton: Kazekiri no Jutsu! - Warknęła. - Wysłuchaj mnie do cholery! - Ponownie tego dnia w oczach Itachiego zabłysnęła czerwień. Odwrócił się niezwykle szybko i odbił się nogami od ziemi, przeskakując poziome ostrze wiatru. Zaraz później wziął lekki zamach i rzucił kunaiami w stronę blondynki.

Ten Ostatni//Naruto ffWhere stories live. Discover now