Dziewiętnasty Października

1.7K 208 12
                                    

Chyba okej jest nie?

Podzienkowanko: Nie lubię dziękować, więc po prostu powiem 'dziena'. Ta książka jest już na 274 miejscu, a  wbiła się na nie dosłownie z dnia na dzień. 

No, także super duper, że dajecie miłe komentarze i gwiazdki, bo to fajne xD

Wierszyk:

Dajcie gwiazdki, dajcie komy

Bo jak nie to małpiszony

Zniszczą życia tej ludzkości, 

Gdyż nie dojrzą mej boskości 

^^

------

- Naruto... - Praktycznie szepnął Kakashi i zrobił krok w jego stronę, na co chłopak podniósł rękę i spojrzał na niego dziko.

- Odpowiedz! - Warknął. - Nie rozumiesz, że ty jako jedyny wiesz, gdzie jesteśmy? Sensei, naprawdę... dażę cię sympatią. Uwierz do cholery, że tego nie chcę! Cały czas się zastanawiam, dlaczego nie mogę was znienawidzić! - Wykrzyknął, a jego oczy zajaśniały czerwienią Kyūbiego. Poczuł na ramieniu dłoń Gaary, ale szybko ją strząchnął.

- Naruto, błagam wróć do wioski! - Powiedział głosem, który pierwszy raz od niego słyszał. Był on żałosny, płaczliwy i łamiący się. Odciął dopływ chakry do oczu. - Tsunade, Jiraiya, Sakura, ja oraz inne drużyny...

- A co mnie to obchodzi!? - Warknął i stanął dwa metry od niego. - Zniszczę Konohę, czy chcesz, czy nie. A jeśli zaraz nie znikniesz, zabiję i ciebie. - Powiedział cicho, łapiąc za rękojeść katany, przewieszonej u jego pasa. Szarowłosy spojrzał na niego z bólem w czarnym oku i skinął głową. Mimo wszystko, Naruto poczuł ucisk w sercu. Nie chciał go zabijać, a jednak będzie zmuszony.

- Inni Jinchūriki nie przyłączają się do walki. - Odrzekł poważnie. - Gdy wygram, wracasz do wioski. Gdy przegram, odchodzę i mówię Hokage, że spotkałem cię i walczyłem z tobą, jednak przegrałem. Musiałeś uciec, więc przeżyłem. Natomiast gdy zginę, to zginę.- Naruto wolno skinął głową i zerknął spod maski na Yagurę, Gaarę i Temari. Utakata dopiero przechodził poza pole siłowe, na co lekko się skrzywił, czego nie było widać. Wszyscy wycofali się na bezpieczną odległość, a on wyjął swoją broń, widząc jak jego stary sensei odsłania Sharingana.

- Mimo wszystko, nie chcę cię skrzywdzić Kakashi. - Syknął, podnosząc zdobioną katanę. - Możesz odejść. - Dodał warcząc. Mężczyzna cicho się zaśmiał.

- Miło, że się o mnie martwisz. - Mruknął, po czym dodał poważniej. - Nawet, jeśli jestem twoim wrogiem. - Wyciągnął dwa kunaie i rzucił w niego. Naruto ominął je i używając swojej niesamowitej prędkości, uderzył Hatake z łokcia w brzuch. Podskoczył w górę, widząc jak próbuje go podciąć, jednak nie był przygotowany na dwa klony po jego bokach, tworzące słynne Chidori. W ostatniej możliwej chwili użył jutsu podmiany, a Chidori roztrzaskały się na kłodzie drewna. Prychnął cicho i stworzył dziesięć swoich klonów. Piątka z nich ruszyła do lasu zbierać energię naturalną, a druga piątka stworzyła Rasengany. Naruto wiedział, że mógłby pokonać Kakashiego bez takiego wkładu, a jednak zależało mu na czasie. Nie był w humorze, a gdy usłyszał na dworze wybuch, był w trakcie poważnej rozmowy z Kuramą, poza tym musiał się wyspać przed jutrzejszą podróżą do Kumogakure.

  Ze swoją najszybszą prędkością pobiegł do przeciwnika i zaczął atakować wszystkie znane mu punkty przepływu chakry. Ku jego zaskoczeniu, Hatake z praktycznie równą mu prędkością blokował wszystkie uderzenia, od czasu do czasu nawet atakując. Naruto szarpnął kataną, przecinając bluzę starego senseia, a później korzystając z jego zaskoczenia, podciął mu nogi. Kakashi szybko wstał i rzucił w niego kunaiem, który przepołowił swoją kataną. Zobaczył w jego oczach lekki strach, które zaraz zastąpiło zamyślenie. Naruto usłyszał za sobą szmer, więc niesamowicie szybko odwrócił się i zniszczył klona, mającego wbić mu w plecy kunai.

Ten Ostatni//Naruto ffWhere stories live. Discover now