ROZDZIAŁ.30

914 53 1
                                    

Obejrzałam jeszcze dwa pokoje gościnne, na piętrze aż dotarłam do naszej sypialni. Kiedy otworzyłam drzwi, szczerze to zaparło mi dech.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, ogromne łoże badejowe z baldahimem. Znajdowało się, po między dwoma szafkami nocnymi, ma której stały małe lampki nocne. A ściana przy nim była w kolorze karminu, normalnie coś pięknego. Duże okno z ogromnym papierkiem, z ułożonymi poduszkami, bialusie firanki, i czarne sztory, dwie ściany były koloru czerwonego wina, burgundowe. Zaś czwarta ściana, była w panoramie. Panorama przedstawiała tor wyścigowy, lekko z lotu ptaka, na otwartej przestrzeni. Oprucz łoża i panoramy, znajdowały się w pokoju, dwie komody, regał, pułki wiszące, wieża, stolik na laptopy między oknem, z dwiema wygodnymi pufami i niewielki lecz puchaty dywanik w kolorze czekolady, po środku pokoju oraz drzwi do wspólnej garderoby oraz łazienki. Która w gruncie rzeczy była....super, dwuosobowa podświetlana wanna, z hydromasarzem, tak samo kabina prysznicowa, ściany zaś wyłożone bordowo-beżową płytką. Lustro do połowy ściany i umywalka, koło nich szafka wisząca i większa stojąca. Normalnie dla mnie raj na ziemi, ale kończmy te opisy, bo skączą mi się słowa zachwytu. Moje rozmyślenia i zachwyt, przerwał mój mężczyzna, zachodząc mnie od tyły i przytulając.

DAKOTA
- Wiesz tato, mamie się chyba podoba, to co widzi. Dobra, nie będę wam teraz przeszkadzać, uciekam do siebie. Do zobaczenia do obiadu, na razie.

MARTYNA
- Do zobaczenia słonko.- ucałowałam córeczkę w czubek głowy i już jej nie było. Usłuszałam tylko, zamknięcie się drzwi i to wszystko.

ZAHARY
-I...jak? Podoba się mojej królowej, to co widzi?

MARTYNA
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Dziękuję za wszystko " Tax".

ZAHARY
-Moglibyśmy, wypróbować nasze łóżko, jeżeli tylko chcesz. Nie nalegam. A, po za tym, dla mojej kobiety wszystko.

Odwróciłam się przodem do mojego mężczyzny i wtuliłam się w jego tors, gdzie zawsze czułam ciepło i bezpieczeństwo. Popatrzałam na niego, a tem bez niczego i zastanowienia wbił się swoimmi ustammi w moje. Całował mnie czule z taką tęsknotą, zarzaeciem ale delikatnie, z pasją. Przez ten pocałunek robiło mi się gorąco, po całym moim ciele, przechodziły przyjemne dreszcze. Zaczełam bawić się włosami na karku " Taxa". Jeszcze chwila, a na prawdę skączylibyśmy w łóżku. Więc odsunełam od siebie Zaharego i powiedziałam.

MARTYNA
-Kochanie, dokończymy to wieczorem, a teraz musimy się szykować, ponieważ będziemy mieli gości.

POV. ZAHARY

Widziałem w jej oczach, były jak lśniące zwierciadła. Jak reflektory auta, takie piękne i lśniące, a za razem przygasłe, mętne i smutne. Nie wiedziałem o tym, co się dzieje w tej chwili w jej głowie, ale zapewniam że dowiem się, niczego przedemną nie ukryje, będę chronił te kobiety, nawet Margaret ponieważ jest bliska Martynie, a dla mojego serca. Jestem w stanie na wszystko, na każde poświęcenie.

ZAHARY
- Co się dzieje? Martyna o jakich gościach mówisz?

MARTYNA
-Nie mów, zapomniałeś? Miał przyjść ten taksówkarz z żoną i córką, której obiecałam pomóc.

ZAHARY
- A, no tak to już dzisiaj? Więc co moja kobieta szykuje?

MARTYNA
-Myślałam że zamówimy coś, nie mam siły dzisiaj na pichcenie. Jestem przygnębiona, zła i...mega zła.

ZAHARY
- Czy to, przezto posiedzenie z tym idiotą. Matt ci coś zrobił? Zabiję skurwiela!!!

MARTYNA
- Zahary! " Tax", to nie on. W zarządzie rady nadzorczej siedzi...mój chrzestny, brat mojej matki i najgorsza szuja.

ZAHARY
-Jak to? Wytłumacz mi to od początku, bo czegoś tu nie eozumiem. Jak ktoś z rodziny, może być takim...no nie wiem bo nie znam go. Ale jeżeli ty mówisz tak, o własnym krewnym, to musi być coś na rzeczy.

Zwróciłem uwagę na to, jak Martyna zacisneła mocno pięści i szczękę.  A jeżeli " Billy" mówi, że ktoś jest zakałom, to nią jest. Będziemy musieli być ostrożni, w takim razie. Boże kiedy to się skączy. Ciągle pościgi, ciągła baczność i czujność, brak spokojnego życia, brak odetchnięcia.

MARTYNA
- "Tax" wiem że zacząłeś siew martwić,  niw martw się. Bedziemy uważać, na Margret i Dakote, nic im nie powiemy, a teraz chodź, poszukamy jakiegoś cateringu, by zamówić kolację. A jeżeli ktoś zadrze z nami...poprostu zginie.

Widzałem tą szczerość, zimno i wyrachowanie w spojrzeniu, i wiem że to co powiedziała moja kobieta, to prawda a ja stane na wysokości zadania i obronie swoją rodzinę. Nigdy nie pozwolę, by moją narzyczona staneła oko w oko, sam na sam z przeciwnościami losu. Jestem ja i będę stał przy jej boku, ramię w ramię. Po kolacji, zadzwonie do Tumona, on jest z nią dość blisko, znają się z " Billy" i jak na razie, mogę mu zaufać. On mi pomoże i może będzie coś wiedział o wyścigach. Potrzebne nam to, taki relaks ta adrenalina, prędkość, moc, by zostawić wszystko za sobą, chociaż na ten jeden moment, odetchnąć i uspokoić nerwy, by później spojrzeć na wszystko innym okiem. Poukładać zaszuflatkować i działać. A teraz, pójdę z moją " Panią Serca" pomyszkować w sieci.

MARTYNA
-Mój chrzestny, brat mojej matki wraz z moim dziadkiem, a ich ojcem. Wysłali moją matkę by, zbałamuciła Alexa bądź mojego ojca żeby zdobyła dla nich tor. Tylko że urodziłam się ja, i cały ich plan szlak trafił, a moja matka. Związała się z Alexem, by ten tor nie trafił do łap dziadka.

ZAHARY
-O, cholera jasna. Własny ojciec, poświęcił swoją córkę, by dostać tor? To chore.

MARTYNA
-Właśnie dlatego, muszę dowiedzieć sie o całej historii tego miejsca. Coś musi być na rzeczy, skoro wszyscy go chcą.
Zostawmy to na chwilę, po kolacji zobaczę i dowiem się wszystkiego. A teraz, czas przygotować kolację, to ważne.

ZAHARY
- Wiem kochanie. Pamiętaj że masz nas i my z Margaret, tobie pomożemy.

Pocałowałem " Billy" w stroń, objołem w pasie i zeszliśmy do salonu. Usiedliśmy koło naszej córki, która akurat oglądała jakąś odcinkową bajkę. Wziołem swój telefon a Margaret swój i szukaliśmy jakiegoś cateringu. Znalazłem trzy możliwe, jedna włoska, druga chińsko- wietnamska, a trzecia serwowała dania tradycyjne, i mieli nawet dostępne ceny. Pokazałem swoje propozycje " pani domu" i doszliśmy do wniosku, że decydujemy siew na tradycyjne potrawy. Zadzwoniłem wiecw i zamowiłem catering na siedemnastą. Martyna poszła się szybko odświeżyć. Dakota do siebie a Margaret zeszła do mnie, zaczęliśmy szykować jadalnię, na przyjście gości.

C.D.N...

DZIĘKUJĘ ZA WASZĄ CIERPLIWOŚĆ I TO ŻE NIE OPUŚCILIŚCIE BOHATERÓW ORAZ MNIE JAKO AUTORKI. NIE WIEM JAK SIĘ ODWDZIĘCZYĆ ZA WASZĄ CHWILĘ.

 

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now