14.

2.6K 151 0
                                    

PERSPEKTYWA MARTYNY

POV. MARTYNA

Zajełam się tym felernym zadaniem z matmy,jakoś mi szło. Do czasu, gdy poczółam na sobie , przeszywajacy wzrok. Kątem oka zobaczyłam , w odbiciu telewizora że to Tax stoi za mna, i mi się przygląda. Nie reagoałam, musi chwile poczekać, chce dokączyć to zadanie, lecz to nie było mi dane.Przed oczami miałam, paczkę z moimi ukochanymi , kaśnymi żelkami.
On wie, co kocham. Jejku, co za chłopak. ''NIE<NIE<NIE'' To tylko,olega, przyjaciel dla ciebie. Chłopak dla tej, zdziry.
Tak, moja podświadomość do mnie przemówiła, i o cholerka, ona rację mała. Zdjełam słuchawki , położyłam na ławie , przytuliłam go i podzękowałam.

MARTYNA
- Czy , wszystko dobrze?
Nie, wyglądasz najlepiej?
Oddech,tobie przyspiezyL, chodzmy do kuchni. Dam tobie coś zimnego i zajmę się naszą kolacją.

Lecz chłopak , nic nie powiedział podążając za mną. Zabrał ze sobą zakupy i rozpakowywując produkty, odkładał zbędne do lodówki, a póżniej do szafki.
Siedziałam przy wyspie w kuchn, przyglądając się jemu. Aż , wyrwał mnie z tej boskiej zadumy i wpatrywaniu się w jego poturę, niczym bozka jakiegoś. Każdy jego miesień, był widoczny rzy ruchach, przez ten materiał, jaki opinał jego .
Czy sześciopakjak kto . Wiem jak wyglada , bez koszulki, więc yobrażać , sobie nie muszę.

TAX
-O czym, myślisz?

MARTYNA
-O, Tobie.-boże , ja to powiedzialam na głos. Odrazu przybiłam sobie, ręke w czoło.
Głupia, ależ ty głupia.-Sorry, ale taka jest prawda,wpatrywałam sie w twoje ruchy i mięsnie. Ale nic się w nich , nie zmieniło. Od ostatniego wspólnego sparingu.

TAX
- Aco, miało się zmienić? No może, troche się opuściłem. Ale teraz, będę miał dość dużo wolnego, to nadrobie te braki. Soldny trening.

Zaraz, zaraz ''sporo wolnego czasu''.A jego laska, co na to?

MARTYNA
- A twja panna, nie wkurzy się, że niemasz dla niej czasu?

TAX
-Nie. Teraz już nikt, nie wkurzy się , że nie mam dla niej czasu. Zerwałem z nią, pół godziny temu. Pisałem że prosiła bm przyjechał. Oki pojechałem, ale nie sądziłem , że będe świadkiem, jak moja dziewczyna, pieprzy się z jakimś gostkiem.

Zatkało mnie, normalnie zamórowało. Szkoda mi go, naprade przykro. Ale by najmniej na własne oczy, zobaczył jaką ma dziewczynę. A co najważniejsze , nie musiałam , go o tym informować osobiście.

MARTYNA
- Więc, jakie masz plany na dzisiaj?

TAX
- Po pierwsze,przygotuję kolację i zjem ją, wspólnie z , najwspanialszą przyjaciółką jaką jesteś. Po drugie , pojedziemy do tego faceta oddać mu kase. Po trzecie , przyjedziemy tu spowrotem, odrobimy twoje lekcje i oglądniemy jakiś film. Co ty. na to kwiatuszku?

MARTYNA
- Na pierwsze i drugie się zgadzam, bez sprzecznie. Na trzecie rónież, ale proszę ciebie,nie mów do mne kwiatuszku. Bo nie mam łodyżki, listków ani płatków.

TAX
- Dobrze, zrozumiałem aniołku.

MARTYNA
- Naprade? Aniołku,chyba już wolałam kwiatuszka.

TAX
-Nie masz,listków , łodyzki ani płatków.

Wystawił mi język i zaczął , rozglądać się po kuchni.

MARTYNA
-Czego się tak ,rozgladasz?

TAX
-Poszukuję. Patelni, jakiejś oliwy i miski, noży i deski.

Podeszłam do szafki, wyjełam patelie po którą , oczywiście msiałam się schylić.

MY PASSION, MY LIFE.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz