RODZIAŁ.11

1.1K 60 0
                                    

"Nie! Tylko nie On...." mówiłem sobie w myślach. Dlaczego? Dlaczego moja Martyna , będzie pracowała w jego firmie. Przecież jak On, się dowieiż łączy mnie coś z " Billy", to będzie chciał się, na mnie zemścić. Jest chory na umyśle, mimo iż pierwsze jego wrażenie myli. To przy bliższym poznaniu z nim, możesz stracić, nie tylko jasność myślenia, ale i życie. A On, gdy dowie się iż Martyna, jest dla mnie ważna, że oddam zyciem za nią. Będzie starał sie to zniszczyć, odebrać mi ją. A by teho uniknąć, muszę powiedzieć całą prawde. Powiedzieć " Billy" , by uważała na siebie. Matt obwinia mnie , za coś co nie było moją winą. I chodziły pogłoski iż zqmordował, swoich rodziców.

Kilka lat wcześniej.

27 czerwca. Właśnie tego dnia, od były się pierwsze wyścigi, na torze który należy do kumpla mojego ojca. To dzięki Tomiemu.,zaczołem się ścigać. W czasie wolnym, gdy wyładowanie w klubie ojca, nie przynosiły rezultatów. Tomi zaproponował bym spróbował. I do tamtego " próbowanie" pokochałem jazdę. Właśnie tego wieczra, z 27 na 28 czerwiec, była organizowana chuczna impreza, zakrapiana. Wygrałem, po raz pierwszy, wygrałem. I to jeszcze z ki., z moim najlepszym przyjacielem, Mattem. Ale tylko o kilka seku d. Gdy znalazł się na mecie, pogratulował mi braterskim uściskiem, i zaprosiłna bibe do siebie. Nie wiedziałem jednak, iż ten wieczór pozbawi mnie, najlepszego przyjaciela i zgotuje mi lekko mówiąc, małe piekło. Bo w gruncie rzeczy, straciłem jego i Viviane. Viv miała zostać moją żoną, miałem jej się oświadczyć, ale nie zdążyłem, kochałem ją. Zrobił bym dla niej wszystko, ale o jeden drink za dużo, o jeden skręt za wiele,...odpływając, człowiek zapomina o Bożym Świecie. Nie kontroluje się, idzie na spontan i tak właśnie się stało.

MARTYNA
-Zahary. Czy coś się stało? Zamyśliłeś się i to bardzo. Czy wszystko, wporządku? To, znasz tego całego Matta?-z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos, mojej ukochanej kobiety.

ZAHARY
-Tak.-odpowiedziałem oschle, może troche za bardzo.-Przepraszam dziewczyny, Mozemy porozmawiać o tym w domu?

MARGARET
-Jasne.

Popatrzyłem na moją, nie samowitą wybrankę, która patrzała na mnie, z lekkim uśmiechem pocieszenia, po czym ucałowała w kącik ust, i przytkneła głowe, kładąc swoją dłoń na moją. Przez ten, jeden dotyk kobiety, odrazu się rozliźniam, a wcześniej byłem taki spięty. Co, Ona ze mną robi? Nawet Viv, tak na mnie, nie działała jak moja mała "Billy".
Kiedy jest przy mnie Martyśka, to rozpływam się. Moje myśli wiecznie krążą, w koło tej dziewczyny. Czasami się zastanawiam, czy nie jest ona cudem zesłanym z niebios. Wiem jedno, Martyna jest moim aniołem stróżem. Wciągneła mnie, z odmętów zatracenia i nawet o tym nie wie. A ja, nie wiem co zrobię, gdy ją strace.

MARTYNA
- Nie wiem jak, ale zdaje mi się, że coś poróżniło Ciebie z Mattem, i wtedy straciłeś Viviane.- momentalnie, moje oczy, rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów, gdy usłyszałem szept, Martyny przy uchu. Odwróciłem głowe w jej kierunku, chciałem coś powiedzieć, ale poczułem jej palec wskazujący, na moich wargach.- ciiiii....powiesz w swoim czasie, nie śpiesz się. Pamiętaj tylko że, żaden...ale to żaden, zadufany biznesmenik, czy inny frajer, tobie nie odbierze twojej...i tylko twojej kobiety. Oddam życie za Ciebie, bo wiesz a może i nie, ale bardzo ciebie kocham.

Nie wiem , co w tym momencie czuję, szczęście, ulgę, euforie, wiem...wszystko na raz. Dziękuję ci Boże! Że, postawiłeś tak wspaniałą kobietę na mojej drodze. Ucałowałem dłoń swojej partnerki i patrzałem na jej oxzy, piękne oczy.

GŁOS Z GŁOŚNIKÓW.
- Prosimy o zajęcie swoich miejsc. Pościąganie okularów, oraz innych ozdób które mogłyby zagrażać państwa bezpieczeństwu, oraz prosimy zapiąć pasy. Gdyż zbliżamy się do londowania. Zarówno, mogą państwo odczuć turbulencje, wywołane obniżającym się pułapem lotu. Przepraszamy za nie dogodności w czasie lotu, i dziękujemy za uwagę.

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now