ROZDZIAŁ. 39.

546 36 0
                                    

POV. MARTYNA

Tego to już za wiele. Najpierw tai
przede mną, informację o Maxie, a teraz parkuje nie daleko domu i przesiaduje w jakiejś chałupie. Ja mu zaraz pokaże.

Martyna
- Margaret weźmiesz dziewczynki do środka?

Margaret
- Martyśka, co ty chcesz zrobić?

Martyna
- Wyjaśnić to, nie może mnie tak okłamywać, taić przedemną, ważnych informacji. I on, chce zostać moim mężem? Czy od kłamst i łgania chce zacząć nasz związek.

Margaret
- A, może...pomyśl, On chce nas chronić. A może chciał powiedzieć tobie jak dowie się wszystkiego sam?

Martyna
- Nawet gdyby, to chociaż powinien napomnieć o tym. A ja, dowiaduję się od ojca. Po za tym, tam może być Max, i on też powinien powiedzieć mi o tym pierwszy.

Margaret
- Okej idź, tylko na Boga, postaraj się...rozwiązać to polubownie.

  Uśmiechnełam się tylko, lekko kiwnełam głową na zgode, ale i tak za plecami miałam skrzyżowane palce. Owszem to dziecinne, ale oni mnie okłamali, nie odpuszcze.

POV. TIMON

  Rozmawialiśmy z jakąś godzinę, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przekonany byłem że to młody, więc chłopaki odetchneli z ulgą. Ale gdy, już otworzyłem i zobaczyłem kto stoi za nimi, pobladłem a po plecach poczułem przechodzący tabun mrówek. Wystraszyłem się, tak bardzo że włosy na rękach staneły mi dęba.

Timon
- Ma...Mar...Martyna?

Martyna
- O! Zobacz. A myślałam że krasnoludki, albo lolek z planety łgarzy. I ty też, w tym siedzisz?

  Przyjaciółka pokręciła głową i wymineła mnie, machneła na mnie ręką i oddaliła się w stronę głosów, które dobiegały z salonu. Zamknołem drzwi i poszedłem za nią, przełknołem ślinę i pomyślałem że teraz nam się oberwie, ale tego co się stało, tego się nie spodziewałem.

Zahary
- Chłopaki, co wy tam tak gługo robicie. Lu, ta jak pamiętam. Chodź, my nie gryziemy.

Martyna
- Ty nie, kochanie. Ale ja...połykam w całości.

  Gdy tylko wypowiedziała te słowa, za plecami Zaharego. Ten poderwa£ się na proste nogi...no prawie. Bo przez stolik potknął się i wypierniczył, a Max tak rył się ze śmiechu, że ja cię nie radzę.

Martyna
- A ty, co suszysz kły?! Zamknij tą jadaczke bo się udusisz, oddychaj wdech wydech, wdech wydech. Już? To super.

  Usiadła w fotelu i oparła się wygodnie. Po czym popatrzała na każdego z osobna, złapała moją szklankę i upiła whyski, całą.

Martyna
- No, no Timon, potrafisz ugościć gości. Ale wiesz...usiądź proszę...czegoś tu brakuje. Sami faceci, a może...nie to.., a zresztą poczekajcie chwilę.

Dziewczyna wzieła telefon, wykręciła numer rozmawiała zdawkami. Po zakończoniu rozmowy, położyła nogi na stoliku, odchyliła głowę i zaśmiała się, sarkastycznie a może diabolicznie. Szczerze? To, nie poznawałem Martyny. Nigdy tak nie robiła, nigdy tak się nie zachowywała. Niby z wierzchu beztroska, ale widziałam...każdy z nas widział, jej sarkastyczny uśmiech i ten ogień oraz zawiedzenie nami, a w szczególności Zaharym. Z naszego milczącego letargu, wyrwał nas dzwonek do drzwi, już chciałem wstać i iść otworzyć, ale wyręczyła mnie i wyszła do drzwi.

Max
- Bardzo...jest zła?

Zahary
- Oj, chłopie. Zła...to mało powiedziane, ona aż kipi furią i jak ty, tego nie widzisz, to nie znasz jej.

Martyna
- No to, tak jak powiedziałam, moi drodzy " Panowie", czegoś tu brakuje...a brakuje " Panienek". Moje drogie Panie, tu wasze wynagrodzenie z małym bonusikiem ode mnie, byście...zajeły się tym " PANEM" w szczególności należycie, by nie czuł się pominięty, nie zadbany. Miłej zabawy dziewczęta.

Timon
- Ja pier-do-le!!! Kur-wa!!! Zahary, leć za nią. Co z tobą?

Zahary
- Przepraszam Panie, za nie porozumienie. Jestem dupkiem, i przez to moja przyszła żona, po was zadzwoniła. Zapłacę oczywiście, za fatygę.

"Panienka"
- Nie trzeba. Ta dziewczyna, zapłaciła nam wystarczająco dużo i dodała bonus. Ale nie rozumiem jednego. Jeżeli jesteś dupkiem, to powinna cię ukarać, a nie dzwonić po " dziwki".

Max
- Ona jest, niekonwencjonalna, nie przewidywalna. Po prostu, mamy małe kłopoty rodzinne. Moja kuzynka nie wiedziała że przyjeżdzam,  a mój cioteczny szwagier, jej nie powiedział. Mieliśmy powiedzieć jej to, troche delikatnie i później. By ochronić je przed...

Zahary
- Ta Max, wypaplaj wszystko tym Paniom! Jakby, mogły w czymś pomóc.

"Panienka"
- Max tak...przed czym, albo przed kim. Chcecie chronić te dziewczynę?

Max
- Trzy dziewczyny, dwie dorosłe i dziewczynka, a przed...Mattem i naszym wujem.

"Panienka"
- Ma...Matt...Mattem!? Chodzi tobie, o tego biznesmena?

Zahary
- Tak.

Tami
- Tami jestem, i pomożemy wam. Mój brat Sony, jest szefem gangu. I jest rywalem Matta i Johna. Nasz szef, także przez Matta ma problemy,...przez Matta zgineły...zmarły dwie nasze koleżanki i trzy zagineły. A ty, chłopie musisz postarać się, by twoja przyszła żona, tobie wybaczyła.

Zahary
- Myślicie że nie wiem. Ale dzisiaj, to raczej odpada. Ona musi ochłonąć.

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now