52.

1.6K 108 2
                                    

TERESSA
-Dobrze, mamy kilka pytań, do ciebie. Popierwsze, gdzie zamieszkacie? Co prawda , widzieliśmy twoją posiadłość, nie jest mała. Ale czy, twój wujek, nie ma nic przeciwko by zamieszkała z wami obca dziewczyna.

MARTYNA
-Zapewniam że nie ma nic przeciwko temu. Ale zważywszy, na okoliczności i wygody Dakoty, kupiłam dla mnie i dla niej, dom osobny. Nie daleko, bardzo dogodnym punkcie. Gdzie mamy, dziesięć minut do szkoły, poblisko jest przychodnia i również nie daleko szpital. Dom co prawda nie jest taki wielki jak ten w którym mieszkam. Ale i nie jest mały, ma trzy sypialnie, ogród z basenem, poddasze i piewnice. Kuchnie i trzy łazienki, co prawda przez pierwszy miesiąc, pomieszkujemy z wwujkiem, ale po remoncie. Będziemy mieszkały tam. Zapraszam serdecznie,nawet teraz , mogą państwo zobaczyć prace i dom.

TERESSA
-To zobaczymy, jak będzie już gotowy do zamieszkania. Robercie ty miałeś, jakieś pytania?

ROBERT
-Nie ingeruję w twoje życie prywatne. Nie pytam czy masz chłopaka, czy coś. Widziałem wywiad z tobą i wiem że starasz się pomagać dzieciom. Nie pytam również, skąd masz tyle pieniędzy. Ale chcę zapytać, czy należysz do gangu?

MARTYNA
-W żadnym wypadku? Nie należałam i nigdy, nie będe do nich należała. Przez te szumowiny, przepraszam za wyrażenie, ale przez gang, straciłam rodziców.

ROBERT
-Rozumiem i przepraszam za pytania, ale takie są u nas wymogi. A jakie masz plany, na przyszłość?

MARTYNA
-Chcę iść na medycynę, a Dakote posłać tutaj do szkoły, ale takiej którą sama wybierze. Jak już państwo wiedzą i zapoznali się z moim statusem majątkowym. Wiedzą państwo że jestem posiadaczką,mnustwa pieniędzy, połowy toru i posiadaczką 30% udziałów pewnej firmy. Nie chodzi mi o to , by się przechwalać, tylko by faństwo mi zaufali i powieżyli , Dakote pod opiekę. Mam dobry kontakt z dziewczynką. Nie pozwole, by trafiła w obce ręce i była traktowana jak, gorsze dziecko. Niczemu i nikomu nie zawiniła.

TERESSA
-A jakie, ty Martyno , będziesz miała z tego kożyści?

MARTYNA
-Żadnych. Oprócz pewności że , Dakota przeżywa w pełni bezpiecznie i otoczona miłością iuwagą swoje dzieciństwo.Dla mnie zapłatą, będzie jej uśmiech i szczęście. Nic po za tym.

PANI JORDAN
-Mówiłam wam. Martyna jest najlepszą kandydatką.

ROBERT
-A jeżeli, twój przyszły chłopak, nie będzie pochwalał tego że masz na barkach"ciężar". I powie że masz wybrać, między nim a Dakotą?

MARTYNA
-To, niech idzie do diabła. Nie zwiąże się z kimś, kto nie uzna Dakoty.Koniec kropka, albo my dwie, albo żadna.

PANI JORDAN
-Dobrze. Martyno, wyjdż na moment. Musimy porozmawiać, z Robertem i Teressa.

Czekałam dwadzieścia minut, po czym zawołali mnie, spowrotem.

ROBERT
-Jeżeli chcesz, możesz już dzisiaj zabrać Dakote. Proszę, oto papiery adopcyjne. Sąd wyraził zgodę byś mogła zostać, rodziną zastępczą dla dziewczynki.

Nie wierze, normalnie nie wierze. Żuciłam się na szuję Roberta , a później Teressie.

MARTYNA
-Dziękuję. Naprawde tak bardzo się cieszę. I przepraszam za moje zachowanie.

ROBERT
-Obyśmy tylko, się nie pomylili co do ciebie. I nie okazał się to twój kaprys?

MARTYNA
-Kaprysem może być, nie odpowiedni zakup prezentu w kolorze różowym.A nie decyzja , którą podjełam dobrowolnie. Rozumiem , wasze obawy. Ponieważ jestem młoda i całe życie przedemną. Ale także i całe życie przed Dakotą, a chcę je spędzić , z tą dziewczynką.

Dyrektorka przeprosiła na moment i zaprowadziła mnie ,do mojej podopiecznej.Bawiła się na świetlicy z innymi dziećmi. Pani Jordan, zawołała Dakote, gdy mnie zobaczyła, odrazu przybiegła i mnie przytuliła.

MARTYNA
-Kochanie, pakuj się. Idziemy do domu, zamieszkasz ze mną.

DAKOTA
-Na prawdę?

PANI JORDAN
-Tak, na prawde słoneczko. Teraz Martyna, będzie twoim prawnym , opiekunem.

DAKOTA
-I mogę, mówić do ciebie mamao?!

Kobieta popatrzała na dziewczynkę, a póxniej na mnie. Z czego dostrzegła, mój wielki uśmiech.

MARTYNA
-Oczywiście. Jeżeli chcesz, możesz mówić do mnie mamo, będzie mi bardzo miło, z tego powodu. A teraz chodż, spakujemy się i pojedziemy do domu.

Dziewczynka pobiegła porzegnać się ze znajomymi. Powiedziała że będzie ich odwiedzać. Nie mam , nic przeciwko temu.

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now