60.

1.6K 90 1
                                    

Jestem na torze, zaraz zacznie się wyścig, ścigać się będa.''Tax'', Max, Leon, Matt, Margaret i ja. Silniki włączone, czerwone światło raz, żółte światło dwa, zielone światło trzy. START!!!.'' Szybki Matti'', Zachary, Max i ja wyszliśmy na prowadzenie. Max ze ną przez dziwne zdażenie, zatrzymaliśmy się, tak po prostu nasze silniki zgasły. Gdy ponownie je włączyliśmy, zaczeliśmy doganiać "TAXA" i Matta. Zobaczyłam że "TAX" wyprzedził Matta i sfiniszował, potem dojechał do niego Matt. Ja właśnie w tym momencie dojerzdzałam do mety, gdy migeło mi, metaliczne światełko, przed oczami. NIE!!!! Krzyknełam, zobaczyłam że Matt, mierzy z pistoletu do Zacharego, usłyszałam strzał. Zerwałam się , cała oblana potem. Sen, to był tylko sen. Chwyciłam odrazu za teleon, niebacząc na późną godzinę. Wykręciłam numer. Pierwszy sygnał nic, drugi również, trzeci to samo, zaczełam się denerwować. Czwarty...

MARTYNA
-No, na reście ! Zachary...

"TAX"
-Martyna?-usłyszałam swoje imie, o drugiej stronie słuchawki. Obudziłam go, słychać po tonie i sposobie jaki je wypowiada. Zaspany, zchrypnięty , zdziwiony.

MARTYNA
-Tak, to ja. Przepraszam że ciebie obudziłam.

"TAX"
-Martyna, gdzie jesteś? Czy wszystko w pożądku? Proszę, powiec gdzie jesteś?Czy jest z tobą Dakota?

MARTYNA
-Nic się nie tało. Chciałem wiedzieć, czy żjesz. A to gdzie jesteśmy, nie mogę powiedzieć. Dobranoc Zachary.

"TAX"
-Martyna!!!!- krzyknął do słuchawki-Kocham cię, nie jak siostrę. Proszę.

MARTYNA
-Dobranoc, Zachary.
Wyłączyłam się, nie mogłam , nie umiałam słuchać jak mówi o miłości. Odłożylam telefon , na szafeczce przy łóżku. Nie odebrałam esemesa którego dostałam, mimo że bardzo mnie ciekawiło to, co w nim napisał. Ponieważ wiedziałam, że to od Zacharego.

O dodzinie szóstej wsałam, wziełam prysznic i poszłam naszykować śniadanie, dla Margaret. Dakoty i siebie. Ubrałam się już na galowo, i czekałam na to, aż dziewczyny się obudzą. Miałam godzine do pobudki Dakoty, więc postanowiłam, dokończyć czytanie książki, "Imię róży". Właśnie odkładałam ją na blat w kchni, gdy weszła Margaret.

MARGARET
-Hej. Co czytałaś?

MARTYNA
-"Imię róży". Chcesz kawy?

MARGARET
-Jasne dzięki. Znowu ta książka, ile razy będziesz ją czytała.

MARTYNA
-Tak długo, dopuki mi się nie znudzi. Trzymaj kawe, a tu są naleśnki. Idę obudzić Dakote.

Weszłam do pokoju dziewczynki, podeszłam do łóżka i potrzęsnełam delikatnie za ramie córeczki.

MARTYNA
-Córeczko, wstań już czas. Musisz naszykować się i zjeść śniadanie.

DAKOTA
-Dobrze mamusiu, już wstaję. Mamuś, będziesz ze mną, na zakończeniu roku?

MARTYNA
-Pewnie że będę, tak samo jak ciocia Margaret. A teraz przygotuj się i zejdz do kuchni.

Po piętnastu minutach, dziewczynka zeszła na dół. A nie powiedziałam wam, jak wygląda Dakota. Więc teraz to zrobie, ma ciemne czarne włosy, zielony koloroczu , i kilka piegów na nosku. jest Sliczną dziewczynką.

DAKOTA
-Już jestem mamo, czejść ciociu Margaret.

MARGARET
-Czejść mała. Więc dziś , jedziemy na zakończenie roku, nasego małego szkraba.

DAKOTA
-Ej, no, ciociu. Nie jestem mała, a niska, mam dziewięć lat. Więc czego chcesz, od dziecka?

Zasmialam się na ten komentarz. Wiedziałam że Daki jest urocza i nie do sobie w kaszę dmuchać. A co ze mna, z moją pasją? czy z niej, całkowicie rezygnuje? Czy przestane jęździć? oczywiście że nie i to silniejsze ode mnie. poprostu teraz nie będzie mnie na każdym wyścigu. Może i tym sposobem , strace pozycję najszybszego jeźdzca. Ale mówi się trudno. W jeździe motorem czy wyścigach, nie chodzi mi o to by wygrywać stale. Codzi mi raczej o , dobr zabawe. O tą adrenalinę , która wzrasta przy karzdym wyczynie, drifcie . Ja chcę tylko jeździć bo tokocham, od dziecka to ma we krwi. eraz ze względu na Teresse z opieki i Roberta kuratora. Muszę delikatnie przystopować. Bo jeszcze odbiorą mi Dakote, a na to nie pozwolę. A co z boksem? No cóż. Przeprowadziłam się, więc znajdę tu w pobliżu, jakiś klub bokserski. Może moje życie, nie zmieni się aż tak bardzo? Po porostu trzeba je, porzadnie rozegrać.

"MAGNUM"
-Ziemia do ''Billy"!HALOOOO. Ziemia do "Billy" ! Coś ty się tak zamyśliła? Wychodzimy ubieraj się.

MARTYNA
-Oho, już.

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now