ROZDZIAŁ. 36.

740 43 1
                                    

Pov.Matt

  Obecnie wyleguję się nad basenem, takiemu jak ja, to dobrze. Cały czas zastanawiam się o tej akcji na zebraniu rady. Moje rozmyślenia przerywa Tamara, moja gosposia i panienka do zaspokojenia.

Tamara
- Matt wybacz że, przerywam tobie wypoczynek ale masz gościa.

Matt
- Niby kto, dziś raczył mnie odwiedzić?

Tamara
- Timon.

  A ten, czego tu chce? Widziałem jak patrzy i spouchwala się z "moją" Martyną. Kolejny idiota, do unicestwienia. Najpierw Zaharego muszę się pozbyć, i Timona. No i nic zapomnijmy o, tym cholernym dzieciaku. Po co mi, jakiś dzieciuch skoro, mogę mieć własne potomstwo. Odpowiednią kandydatkę już mam, teraz tylko namówić ją by była ze mną.

Timon
- Witaj Matt.

Matt
- No witaj. Co ciebie do mnie sprowadza?

Timon
- Powiem bez owijania w bawełnę. Odpieprz się od Martyny. Ona ma już faceta, wybacz narzyczonego. Zostaw ją i nie prubój mieszać w ich związku. Nie obchodzą mnie wasze waśnie z Zaharym, z przed lat. To wasz problem, ale Martyny i " Daki" w to nie mieszaj.

Matt
- Timon czy ty przypadkiem, nie pomyliłeś się. Przychodzisz do mojego mieszkania i mówisz co mam robić a co nie. Jeżeli, jeszcze raz zwrócisz się do mnie, w ten sposób to...

Timon
- To, co?! Matt uwież mi chłopie. Ja się ciebie nie boję. I, to ty lepiej uważaj, bo nie znasz dobrze ludzi którymi się otaczasz.

  Wyszedł i na dodatek mnir wkurzył, co za typ. Chyba najpierw zacznę pozbywać się przeszkód od niego.

Pov. Timon

   Musiałem w końcu jakoś zareagować. Martynę znam dłużej od Matta, a Zaharego jeszcze krócej, ale widzę że bardzo się kochają. Po tej akcji pod biórowcem, nie zwykła konfrontacja, i Zahary jeszcze zaakceptował fakt iż Martyna zaadoptowała dziecko. Ja osobiście bym nie zdobył się na takie poświęcenie. Czekają nas, pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji wydarzenia. Ale, postaram się pomóc tyle ile mogę. Wydaje mi się, że nie będzie łatwo, i jeszcze ten jej wujek " masakra". Oho, już coś się dzieje, ciekawe kto dzwoni? O!...

Retrospekcja telefoniczna

Timon
-Sie masz stary, co słychać? Dzwonisz w jakiejś ważnej sprawie, czy tak sobie?

Zahary
- Mam sprawę, nie wiesz może, gdzie w mojej okolicy, ktoś ma dom do wynajęcia?

Timon
- A co, kłopoty w raju?

Zahary
- Nic z takich, po prostu muszę, komuś załatwić mete.

Timon
- Na kiedy?

Zahary
- Szczerze, to na wczoraj. Wytłumaczę ci później wszystko, ale teraz naprawde, pomóż mi. Jeżeli możesz w miarę możliwości.

Timon
- Okej pomogę tobię, ale wszystko mi opowiesz. To, o której chcesz klucze od tej " mety"?

Zahary
- Za półtorej godziny, bo teraz jadę na lotnisko, odebrać tą osobę.

Timon
- Nie ma sprawy, za pół godziny. Trzy domy dalej od waszego domu.

Zahary
- Dzięki, ratujesz mi tyłek.

Timon
- Nie ma sprawy. Do usłyszenia i do zobaczenia.

Zahary
- Do zoba.

  No i, o wilkumowa. Myślałem o Zaharym i właśnie skączyłem z nim rozmawiać. Ciekawe, kogo on chce zakwaterować, oby nie jakąś dziewczynę. Mam nadzieję że, on nie chce zdradzić Martyny. A, jak chce? Mam ją o tym poinformować? Nie! Lepiej poczekam i wszystkiego. Dowiem się za godzinę.

Lu
- Timon! Jesteś w domu?

Timon
- No. A co ciebie bracie, do mnie sprowadza?

Lu
-Mam sprawę.

Timon
- Na ile? I dlaczego?

Lu
- Jak ty, mnie dobrze znasz braciszku. Znowu pokłuciłem się z tym, " hujem" matki.

  Kiedy nastolatek wszedł do salonu i popatrzałem na niego, odrazu wstałem na równe nogi, widząc twarz mojego młodszego brata.

Timon
- Co, do cholery! Z twoją twarzą się stało?

Lu
- Pobiłem się z Peterem, wiesz co ten frajer zrobił. Sprzedał bez mojej wiedzy i mojego pozwolenia moją maszynę. A wiesz że...

Timon
- Wiem młody. Siadaj przyniosę ci okład i zostaniesz na trochę sam. Ja muszę załatwić pewną sprawę. Zostań jak długo chcesz. Aha i, jeszcze jedno. Muszę wynająć dom dziadków na nieokreślony czas. Zgoda?

Lu
- Jasne, wiesz że to mi pasi. Ale zaraz, co ty kasy nie masz?...

   Przerwałem młodemu i pobrzeżnie wyjaśniłam mu po co, i komu chcę go udostępnić. Zrozumiał i zgodził się ze mną bez sprzeciwu.

Lu
- Bracie. Mam prośbę, czy mógłbyś poznać mnie bliżej, z tą całą " Billy". Bo wiesz...

Timon
- Nie myśl sobie że ją wych....

Lu
- NIE!!! O czym ty myślisz zboku. Chcę by, poduczyła mnie troche techniki, na motorze. Ale najpierw, muszę odzyskać maszynę.

Timon
- Sprubuje, ale niczego nie obiecuję. Mimo swojego młodego wieku, ona ma sporo spraw na głowie. Więc nie wiem czy...

Lu
- Znajdzie czas? Rozumiem. Idź już hak masz iść. Zrobie nam kolacje, oglądne film i pójdę w kimę.

  Miałem właśnie wychodzić gfy usłyszałem krzyk młodego.

Lu
- Dzięki Timo, że mogę tu zostać.

Timon
- Spoko. Mówiłem już, nie ma za co.

  Jechałem właśnie, do domu dziadków kiedy, w oczy rzucił mi się znajomy motocukl. Przecierz to maszyna młodego. Co ona robi, na podjeździe Martyny. Mam jeszcze czas, więc zapytam.
Zaparkowałem na podjeździe i podszedłem do drzwi, aby zadzwonić a w tej właśnie chwili one otworzyły się i ujrzałem Martynę.

MY PASSION, MY LIFE.Where stories live. Discover now