Prince of light - Vmin

1K 58 3
                                    

Kategoria: bajka

Ilość słów: 1026

Jimin wybiegł z pałacu mając szeroki uśmiech na twarzy. Słońce świeciło nisko na horyzoncie zwiastując nadchodzącą noc, czyli ukochaną porę dnia pięknego księcia, który zaczynał żyć dopiero po zmroku. Był środek wyjątkowo upalnego lata, co znaczyło, że księżyc pojawiał się dla Jimina na ledwie chwilkę. Dlatego chłopak nie chciał próżnować. Jego jedyne szczęście zaczynało się po zmroku, więc chciał jak najwięcej czerpać z ciepłej nocy.

Książe miał długie, srebrne włosy, jakie falowały na wietrze. On biegł poprzez ogrody w długiej sukni, jaka unosiła się delikatnie pod wpływem jego pędu. Na twarzy gościł czarujący uśmiech, jaki Jimin rzadko okazywał. Mógł rozpocząć swój pokaz, którego on był jedynym widzem.

Usiadł w altanie oczekując na kompletną ciemność. Dalej dochodził do niego gwar dworu i muzyka ulatująca przez otwarte okna, ale nie skupiał się na tym. Najważniejsza była dla niego była noc, której z upragnieniem wyczekiwał. Każdy tęsknił za dniem i ciepłem, kiedy jego miłością był zmierzch i zimno. Tylko wtedy mógł robić to, co kochał.

Wyczekał zupełnej ciemności, gdy niebo usłane było gwiazdami, a księżyc w pełni świecił. Rozejrzał się po ogrodzie i uśmiechnął pełnymi oraz miękkimi niczym puch wargami. Wyszedł z altany i stanął pośrodku ogrodu. Wyciągnął przed siebie dłonie, aby zacząć tworzyć magię. Poruszał powoli palcami, a każda kolejna roślina migotała od ciepłych świateł, jakie książę tworzył. Potem pstryknął i nadeszła kolej na rzeźby, które był oświetlone piękniej i dokładniej niż za dnia. Jimin dalej czarował i skupił swoją uwagę na wodzie. Czuł jej pływy z swoich żyłach i przymknął na chwilę oczy, aby oddać się jej biegowi. Potem wykręcił nadgarstki i woda w fontannach rozbłysła subtelnym światłem.

To był conocny pokaz Jimina. Jego dłonie władały światłem, a on nie umiał wytłumaczyć, gdzie się tego nauczył. Za dnia słońce się go nie słuchało, gdy w tracie nocy on panował nad światłem. Pragnął tworzyć piękne pokazy, jakich nikt nie doceniał. Chciał tworzyć dla ludzi, którzy byli ślepi na jego wrażliwość. Dlatego nauczył się przeraźliwej samotności, jaka towarzyszyła mu każdego dnia. Bezsenność była jego przyjaciółką, bo chociaż był księciem i miał wszelkie udogodnienia, to odbierał sobie sen, by tworzyć cichą sztukę, jaka dawał mu nieopisaną radość.

Tamtej ciepłej nocy nie wyczuł, że nie jest sam w ogrodzie. Nieraz towarzyszył nocnym kochankom, spiskującym politykom czy zrozpaczonym samotnikom. Jednak nigdy nikt nie podziwiał jego pokazu. Wtedy miał niemego oglądacza, który obserwował z zachwytem jego sztukę.

Taehyung był nowym, nadwornym ogrodnikiem. Trafił nieco przypadkiem do pałacu królewskiego. Jego nie interesowały żadne pieniądze czy chwała. Kochał rośliny, o które dbał i wkładał całe serce w ich opiekę. Został poproszony o zadbanie o nadworny ogród, który zdawał się być osobnym miastem. To było spełnienie marzeń Taehyunga, który sumiennie wypełniał swoje obowiązki. Robił to z radością, bo rośliny i kwiaty były jego jedyną miłością.

Aż do tamtej nocy.

Chodził alejkami, gdy ciemny ogród stał się miejscem wypełnionym światłem. Każdy kwiat, każdy krzew rozbłysnął pięknymi barwami. Tae patrzył na to z zachwytem i odważył się nawet zerwać jeden kwiat. Ten błyszczał mu w dłoniach, a Taehyung nie widział w życiu nic piękniejszego. Po tym rozejrzał się po ogrodzie i ujrzał prawdziwego czarodzieja, jaki zaklął przyrodę i wspólnie z nią tworzył magię.

Jimin kręcił się wokół własnej osi, gdy nagle przystanął. To wtedy jego wzrok napotkał pełne zachwytu oczy nadwornego ogrodnika. Obaj zastygli nie mogąc wydusić z siebie słowa, czy chociażby się poruszyć. Patrzyli na siebie i zupełnie się w sobie zatracili. Ani światła ani rośliny nie wprawiły ich nigdy w taki zachwyt. Ich serca zaczęły być jednym rytmem, choć stali tak daleko od siebie. Włosy Jimina powiewały w kierunku Taehyunga, jakby wiatr pchał ich ku sobie. Jednak minęło zbyt wiele czasu, a oni wciąż się w siebie wpatrywali. Ich serca przeszyła miłość, jaką darzyli coś zupełnie innego. Jednak w tamtej chwili, choć zupełnie nieznajomi, stali się sobie bardzo bliscy.

– Książe Park! – Jimin usłyszał wołanie swojego opiekuna. Światła zgasły, a on ze smutkiem spojrzał na mężczyznę. – Proszę wrócić do środka – polecił starszy, a chłopak posmutniał.

– Już idę – wyszeptał i spojrzał po raz ostatni w stronę nieznajomego, który już zniknął.

***

Taehyung nie lubił zimy, ponieważ wtedy przyroda zamierała, a on musiał wyczekiwać jej ponownych narodzin. Jednak tym razem zima była inna. Specjalnie hodował w swojej chatce kwiat orchidei, aby wręczyć go osobie, jaką podziwiał od tak dawna.

Wszedł do zaśnieżonego ogrodu, który choć powinien być spowity mrokiem, to świecił milionem światełek. To książę stał w altanie ubrany w białe futra nadawał ogrodowi pięknego blasku. Zima była jego ulubioną porą roku, bo od wczesnego popołudnia do późnego rana mógł władać milionami świateł. Jego magia mogła rozkwitnąć, a on mógł nadawać ogrodowi piękniejszego wyglądu. Choć sypał śnieg i wpadał mu w długie kosmyki, on się tym nie przejmował. Pragnął stworzyć cudowny pokaz dla kogoś, kto ukazał mu się tylko raz. Jimin marzył, by ponownie ujrzeć ogrodnika, który się przed nim tak chował.

Taehyung niósł bukiet kwiatów z zachwytem obserwując otaczający go ogród pełen świateł. Kierował się ku księciu, który przymknął lekko oczy, gdy czarował cały świat. Wytwarzał blask imitujący płynącą wodę. Zdawało się, że przyroda ożyła w środku zimy za sprawą jego magicznych zdolności.

Tae stał już blisko księcia, który go nie widział. Dalej czarował otaczającą go rzeczywistość wyjątkowo się starając. Każdej nocy liczył, że pojawi się tajemniczy mężczyzna, który w zeszłe wakacje zawrócił mu w głowie.

– Wasza wysokość – szepnął niepewnie Taehyung. Wtedy Jimin obrócił się ku niemu, a wszystkie światła wybuchły, gdy spojrzeli sobie w oczy. Książę był rozemocjonowany. Radość mieszała się ze strachem i niepewnością.

– Witaj – wydusił z siebie Jimin. Stali spowici śniegiem i światłem, które mieszały się ze sobą. A jednak to oni w tej chwili byli dla siebie najważniejsi. Choć pierwszy raz siebie usłyszeli, to czuli, jakby całe życie na siebie czekali.

– Piękne kwiaty – wyznał książę patrząc na bukiet trzymany w dłoniach ogrodnika.

– Dziękuję – szepnął Taehyung. – Jednak nie są najpiękniejszym, czym ten ogród widział – wyznał z rumieńcami na twarzy. Zbliżył się do Jimina, który ciężko oddychał. Każdy ostatni pokaz był stworzony dla mężczyzny, który stał przed nim i zupełnie go onieśmielał.

– Ale na pewno są jedną z najpiękniejszych rzeczy – wyznał z uśmiechem książę, a wyższy się do niego zbliżył.

– Wciąż ci nie dorównują, wasza wysokość – szepnął z miłością, a na twarzach obu zagościły czułe uśmiechy.

***

Taki krótki one shot, który powstał po moim wypadzie z przyjaciółką do miasta świateł.

Uchronił was przed angstem, który walnę w przyszłym tygodniu, chyba że wróci mi wena na smuta, bo dwa mam do napisania 

X NOTES - One ShotyWhere stories live. Discover now