Mermaid's song - Vminkook

2.4K 96 32
                                    

Kategoria: fantastyczne, fluff, momentami smutne

Ilość słów: 5971

Mężczyzna z dumą spojrzał na wielkie akwarium, jakie ustawił w piwnicy swojej ogromnej posiadłości. W jego oczach kryło się pożądanie i chora fascynacja. Od zawsze marzył, aby posiąść mityczne stworzenia, w istnienie których nikt nie chciał wierzyć. Nazywany był szaleńcem, ale on uparcie dążył do swojego celu. Wreszcie go osiągnął i mógł karmić swoją duszę widokiem istoty pływającej w akwarium. Sam usiadł na fotelu, jaki był jedynym meblem w ciemnym pokoju, który oświetlała turkusowa poświata. Wziął łyk whisky i przypatrywał się zdezorientowanemu stworzeniu.

– Piękny – szepnął sam do siebie.

***

Jungkook ciężko oddychał i przeczesał srebrne włosy. W bok wtulał się jego ochroniarz, który zaczął gładzić go po odsłoniętym torsie.

– Wiesz, że musimy za chwilę jechać – powiedział Taehyung i lekko się uniósł.

– Jak zwykle musisz psuć zabawę – mruknął Jeon, na co Kim się uśmiechnął i delikatnie go pocałował.

Ojciec Kooka był obrzydliwie bogatym biznesmanem, który niechętnie przekazywał synowi swoje imperium. Wysyłał go jedynie na wystawne bankiety czy spotkania towarzyskie, bo nie uważał swojego jedynego potomka za dostatecznie kompetentnego. Nie mylił się, bo Jungkook był lekkoduchem i popsutym do szpiku kości bananowym dzieckiem. Uważał się za pępek świata, chociaż z wiekiem dojrzewał i nieco się zmieniał. Stawał się lepszym człowiekiem dzięki swojemu partnerowi, którym był jego ochroniarz. Tae zawsze z nim był i okazał się jedyną osobą wytrzymującą rozkapryszonego Jeona. Nieraz go cucił, gdy przesadził z narkotykami czy alkoholem. Dostrzegł w nim zagubionego i zostawionego samemu sobie chłopca. Dlatego zaczął o niego coraz bardziej dbać, a Kook zobaczył, że był ktoś, dla kogo chciał się starać zmienić. Taehyung był od niego starszy o 5 lat i miał niedługo kończyć trzydziestkę, więc był dla Jungkooka wzorem, którego nigdy nie miał w ojcu.

Kim trzymał Jeona za rękę, po czym wstał i pociągnął go za sobą. Musieli się ubrać i jechać na kolejny bankiet, na jaki Kook był wysyłany.

– W ogóle widziałeś tego delfina, co mój ojciec sobie kupił? – zapytał Jungkook, gdy zakładał na siebie biały garnitur.

– Delfin? – dopytał zdziwiony Taehyung.

– Delfin, rekin, w sumie nie wiem, co sprowadził. Wiem tylko, że wybudował akwarium, przyjechali jacyś ludzie, pewnie handlarze egzotycznymi zwierzętami i od tygodnia ten wariat nie wychodzi z piwnicy – wyjaśnił Jeon. – Ale teraz gdzieś pojechał, więc możemy pójść sprawdzić, co sobie staruszek kupił – zaproponował Jungkook, na co Kim westchnął.

– Za 10 minut musimy wyjechać, żebyś się nie spóźnił...

– Cii – przerwał Kook kładąc palec na dużych ustach Taehyunga. – Zrobimy to raz, dwa. Nie daj się długo prosić – namawiał ochroniarza Jeon i aby postawić na swoim zjechał dłonią na krocze starszego. – W samochodzie dostaniesz podziękowanie – szepnął mu do ucha, a Kim westchnął. Zgodził się, ale nie z próżności i wizji numerku w aucie, a dlatego że kochał Jungkooka i nie umiał mu odmawiać.

Nigdy nie wyznali swoich uczuć, chociaż spotykali się od prawie dwóch lat. Obaj angażowali się, ale nie do końca. Jeon przeraźliwie się bał miłości i tego co za sobą niesie. Wiedział, że jego rodzice się kochali, ale mama zmarła jak był nastolatkiem. Po tym jego kochający ojciec stał się potworem i nigdy już nie tworzyli szczęśliwej rodziny. Bał się wizji utraty, dlatego unikał jak ognia rozmów o sytuacji jego i Taehyunga.

X NOTES - One ShotyWhere stories live. Discover now