Day and night - Vmin

1K 52 5
                                    

Kategoria: abstrakcja
Ilość słów: 1315

Dzień odziany był w białą, prześwitującą koszulę związaną na wysokości pępka. Białe spodnie sięgały mu do kościstych kostek zasłaniając szczupłe nogi. Miał niemalże białe włosy, które lekko się kręciły, a do tego falowały pod wpływem biegu chłopaka. Usta przypominały kolorem płatki pastelowo-różowej róży, a policzki rumieniły się niczym najsłodsze brzoskwinie. Bosymi stopami dotykał trawy pokrytej ranną rosą, jaka moczyła jego skórę.

Zdawało się, że gonił Słońce. Zostawiał za sobą światło, a przed nim jeszcze rozciągał się cień. Wspomnienie Nocy, który odszedł wraz z nastaniem świtu. Dzień wpatrywał się błękitnymi oczami w słońce, które nad nim górowało. Dotykał dłońmi skrytych pąków kwiatów, a te pod wpływem jego dotyku otwierały swe kielichy. Mijał dziuple i gniazda, z których wylatywały ptaki, aby swoim śpiewem sygnalizować nastanie dnia. Przebiegał obok śpiących zwierząt, które unosiły swoje łby, bądź wychodziły z legowisk, aby powitać poranek. Dzień z uśmiechem biegł leśnymi dróżkami zostawiając za sobą ciepło i światłość.

Chłopak pamiętał, że gnał już od swych narodzin. Gdy tylko nastąpił Świat i Czas, powstał też Dzień. Biegł za Słońcem, które było jego towarzyszem. Dzień niósł życie, kochali go wszyscy ludzie i zwierzęta. Dawał nadzieję, dawał spokój, dawał oddech. Wypełniał swoją misję z radością i ekscytacją. On sprawiał, że kochankowie budzili się w swych ramionach. Że matki idą obudzić swoje dzieci. Że ojcowie zabierają swoje pociechy na spacer. Że kwiaty kwitną ukazując swoje wdzięki. Że melodia ptaków wypełnia cały świat.

Dawał to wszystko i uważnie obserwował otaczającą go rzeczywistość. Jak białe chmury suną po niebie czasami zasłaniając Słońce. Nieraz padał deszcz, jaki moczył jego delikatną twarz. Podziwiał pracujących ludzi, bawiące się zwierzęta i psocące dzieci. Ciągle biegł obserwując coraz bardziej pomarańczowe niebo. Jego gonitwa była nieskończona, ale następowały przerwy, których z utęsknieniem wyczekiwał. Przyspieszał wtedy usiłując zrównać się ze Słońcem. Piekły go nogi, a oddech stawał się cięższy. Na horyzoncie dostrzegł cień, przez który stał się jeszcze radośniejszy. Biegł najszybciej jak potrafił, a łzy szczęścia lecące z jego policzków zostawały daleko za nim. Jego praca dobiegała końca, a to oznaczało, że czeka go najpiękniejszy moment w trakcie Doby. Biegł ciężko dysząc i drżąc z ekscytacji.

Ujrzał go. Noc stał na skraju Światła i Cienia. Teraz to on szykował się do wypełnienia swojej misji. Nie każdy go lubił, większość się go bała. Odbierał Słońce, wzbudzał niepokój. Z jednej strony dawał ludziom odpoczynek, a z drugiej narażał ich na niebezpieczeństwo. Odziany w ciężką, ciemną szatę, którą pokrywały czarne pióra, przemierzał Świat. On kroczył wolno, niespiesznie. To Dzień pędził, ale nie on. Noc swoją podróż jak najbardziej opóźniał, by móc doczekać Dnia.

Ten pędził jak szalony cicho chichocząc na widok Nocy. Dzieliły już go tylko setki, potem dziesiątki metrów. Noc wyciągnął ku niego rękę, by szybko objąć go w tali. Nie tracili Czasu, jakiego nie mieli. Wyższy, z pozoru groźniejszy szczelnie objął ukochanego, który od razu złączył ich wargi na ulotną sekundę.

Moment, kiedy Noc spotyka się Dniem. Gdy obaj całują się krótko, ale zawsze z tak samo wielkim uczuciem. Mogą być na chwilę jednością, mogą być ze sobą. Wielka miłość dwójki kochanków, którzy widzą się jedynie ułamki sekund. Nie mogą bez siebie żyć, Świat nie może bez nich funkcjonować. Ich życia od siebie zależą, ale nie mogą ze sobą być. Jedynie szybkie muśnięcie warg, które następuje tak rzadko. Ich powitanie, jest zarazem ich pożegnaniem. Ich bliskość, jest zarazem ich rozstaniem. Ich miłość, jest ich najpiękniejszym smutkiem.

X NOTES - One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz