Dick in my ass - Minimoni - Smut

4.3K 97 95
                                    

Kategoria: smut

Ilość słów: 1875

Jimin stał w łazience i poprawiał swój makijaż. Miał czarną kredkę wokół oczu, którą dodatkowo rozcierał. Część wpadła mu na białko i poczuł nieprzyjemne swędzenie. Jednak wtedy nie dbał o jakikolwiek dyskomfort. Miał szanse pokazać się w raperskim światku i nie chciał zmarnować tej okazji. Udało mu się dotrzeć do samego finału Wielkiej Bitwy Seulskiej – corocznego konkursu, gdzie brali udział najlepsi raperzy undergroundowego rapu stolicy Korei. Chłopak był niepozorny i nikt nie brał go na poważnie. Na co dzień mówił wysokim i delikatnym jak miód głosem, a podczas pojedynków na frestyle umiał go zniżyć i brzmieć bardzo pociągająco. Wyglądał inaczej niż większość raperów. Był niski i smukły z niewyrobionymi mięśniami. Farbował włosy i akurat wtedy był rudy. Lubił podniecać mężczyzn, a nie kobiety jak większość jego kolegów po fachu. W jego branży roiło się od samców alfa, którzy byli dla niego pociągający. Jednak każdy zabierał do łóżka fanki, a nie fanów. Jimin był pod tym kątem inny i większość uważała go za gorszego. Dlatego musiał ciągle udowadniać swoimi tekstami, że przerasta ich talentem.

Jimin wyszedł z obskurnej toalety i udał się na backstage. Jego przyjaciel go motywował przed walką i wydawać by się mogło, że zaraz miejsce mieć będzie gala boksu, a nie pojedynek na freestyle. Yoongi masował mu ramiona i dawał ostatnie wskazówki.

– Nie pozwól mu się sprowokować. Wiesz, że szybciej umie zarzucić ripostą – powiedział Min, na co Jimin się uśmiechnął.

– Zobaczymy, czy serio jest Rap Monster – odparł drwiąco i wyszedł na scenę. W klubie było parno i duszo, bo mieścił się w podziemiach. Sala była wypełniona ludźmi, którzy byli już pod wpływem alkoholu albo czegoś mocniejszego. Królowało tam pomarańczowe światło idealnie komponujące się z włosami Jimina. Ludzie zaczęli skandować jego imię, a on obdarzył widownię swoim słodko–szalonym uśmiechem. Dziewczyny piszczały, a chłopaki udawali, że im się to nie podoba.

Jimin oczekiwał swojego przeciwnika nazywanego królem Wielkiej Bitwy Seulskiej. Niezwyciężony mistrz, którego drobny chłopak miał zamiar zrzucić z tronu. W końcu pojawił się jego przeciwnik, na co Jimin przygryzł wargę.

Starszy był dużo wyższy od niego i był zdecydowanie lepiej zbudowany. Miał szerokie barki i umięśnione ręce, które wtedy zakrywała prosta, czarna bluza. W dłoni trzymał złoty mikrofon i być może Jimin za długo patrzył na długie palce, na których błyszczały się pierścienie. Chociaż król WBS uchodził za groźnego, to na jego twarzy gościł dosyć słodki uśmiech, który ukazywał dołeczki na jego policzkach. Miał smocze oczy, za którymi szalały fanki. Jego włosy ułożone na mullet były szare i wyglądał w tym cholernie dobrze.

Jimin umiał rozpoznać piękno u każdego, nawet swojego wroga.

– Przygotujcie się na najostrzejszą walkę tego sezonu – powiedział speaker i wtedy przeciwnicy stanęli naprzeciwko siebie. Park bawił się swoim czerwonym mikrofonem, którego ostentacyjnie pocierał. Wyższy zaśmiał się pod nosem, na co Jimin wystawił mu język. – Myślicie, że Kim „RM" Namjoon obroni swój tytuł, czy może Park „Mimi" Jimin z nim wygra? – zapytał widowni speaker. Nie dało się określić, którzy fani krzyczeli głośniej, co bardziej nakręcało raperów. – Dajemy wam beat i zaraz dostaniecie temat. – Wtedy chłopaki się oddalili i zaczęli się skupiać. – Korona, zaczyna RM.

Obaj dawali z siebie wszystko. Nie szczędzili sobie obelg, które w momencie ich wypowiedzenia szły w viral dzięki nadawanej transmisji. Jimin patrzył na przeciwnika, który pod wpływem ciepła w pomieszczeniu robił się przepocony, ale w bardzo seksowny sposób. Za to na szyi Parka pojawiały się żyły, przez to jak szybko rapował. Walka była bardzo wyrównana i nikt nie mógł określić, który jest lepszy.

X NOTES - One ShotyWhere stories live. Discover now