Royal - Jikook - Smut

5.8K 159 144
                                    

Kategoria: królewskie, smut, a/b/o

Ilość słów: 4833

Jungkook dotarł na miejsce razem ze swoją gwardią. Zajechali pod wielki pałac położony pośród lasu. Było otoczony pięknym ogrodem, a z miejsca bił niezdrowy przepych. Siedziba władcy Lorandii wykonana była z białego marmuru, który miał mnóstwo złotych zdobień. Ornamenty przypominały różne kwiaty i rośliny, jakby pałac był częścią lasu. Chociaż Jeon od sztuki i architektury wolał miecz i wojny, to nawet na nim zrobiło to wrażenie.

Jungkook był świeżo upieczonym władcą Simili. Jak to mówią, umarł król, niech żyje król. Jego ojciec zginął w czasie walk z ich odwiecznym wrogiem, do którego właśnie zmierzał Jeon. Lorandia była w podobnej sytuacji, ponieważ królowa-alfa zmarła przez chorobę wywołaną jej ranami.

Wojny między dwoma wrogimi królestwami ciągnęła się od wielu lat. Stare pokolenie jakie ją wywołało przestało już zasilać wojska, a młodzi byli wyczerpani ciągłymi bitwami. Lorandia i Similia były najpotężniejsze na swoim kontynencie, a zawsze władali nimi potężne alfy. Każdy chciał wywalczyć dominację i nie szedł na kompromis.

Jungkook zawsze był tego samego podejścia, dopóki nie zobaczył swojego umierającego ojca. Ten stary głupiec ciągle walczył wśród żołnierzy, a to przyniosło mu zgubę. Jego dwudziestosiedmioletni syn słynął z jeszcze większej zawziętości i waleczności niż on, dlatego wszystkich zdziwiło, że alfa zdecydował się na rozmowy z nowym królem Lorandii.

Jednak Jeon nie był nieroztropny czy lekkomyślny. Jego szpiedzy donieśli, że młody Park jest betą. Jego matka nie urodziła żadnej alfy, był jedynakiem. W tym Jungkook dostrzegł swoja szansę na zdominowanie niższego w hierarchii chłopaka, który był od niego starszy, ale nadal słabszy.

Jeon zszedł z czarnego wierzchowca. Miał na sobie bordowy płaszcz sięgający za jego łydki. Ciemne jak smoła włosy związał w półkitkę, a reszta opadała mu na ramiona. Ludzie bali się jego wzroku, który przeszywał na wylot nawet najsilniejszych alfa. Jego zapach paraliżował każdego, ponieważ był ostry i umiał zamącić każdemu w myślach. Ruszył pewnym krokiem razem ze swoimi najbliższymi ministrami do wejścia, w który czekał na niego komitet powitalny.

Niski mężczyzna patrzył na niego uważnie i czuł, jak zaczyna mu szybciej bić serce, jakby szykował się do ucieczki. O Jungkooku i jego sile krążyły legendy, jednak Yoongi wierzył faktom, nie plotkom. Ukłonił się nisko wrogiemu władcy, a ten ledwo do niego skinął głową.

- Witamy w Larenell, stolicy Lorandii. Nazywam się Min Yoongi, jestem ministrem spraw zagranicznych. Miło mi cię powitać – powiedział zgodnie z protokołem mężczyzna.

- Z początku zdziwiło mnie wasze zaproszenie – skłamał Jungkook. Doskonale znał swoją wartość i wiedział, że wróg się go obawiał. Był najsilniejszą alfą w rodzie, a na ich tronie zasiadła nędzna beta. – Myślałem, że król powita mnie osobiście – powiedział Jeon wypatrując kogokolwiek, kto przypominałby władcę.

- Król oczekuje cię w Sali Map. Pozwól, że cię zaprowadzę – oznajmił Min i się odwrócił. Jungkook szedł za nim w pewnej odległości, aby móc naradzić się jeszcze na szybko z ministrami.

- Pamiętaj, że jesteś silniejszy, ale o nim nic nie wiemy. Ogłoszono jedynie jego imię i nic poza tym – szepnął mu Seokjin.

- Podobno jest bardzo wykształcony, ale ptaszki nie mówiły o nim nic więcej – dodał Namjoon, który był szefem wywiadu.

- Mam zamiar opuścić to miejsce jak król Simili, której Lorandia będzie podlegać. Innej opcji nie przewiduje – mruknął do nich Jungkook. Znali jego wybuchowy temperament, a ostatnio miał wiele bodźców, a medyk odwlekał jego ruję, co też nie było dla niego zdrowe. Był przez to na ciągłym podenerwowaniu i niełatwo było okiełznać jego temperament.

X NOTES - One ShotyWhere stories live. Discover now