I would never kill my husband - BTS - Smut

11.6K 164 329
                                    

Rodzaj: kryminał, smut

Ilość słów: 8443

23:47

Jungkook wysiadł z samochodu i wyprostował się. Spojrzał na ogromną posiadłość, która zupełnie nie pasowała do żadnego znanego mu budynku w Korei. Willa imitowała XIX-wieczny zamek. Wokół był ogromny na kilka hektarów ogród z dużą ilością rzeźb, fontanną i idealnie przystrzyżonymi roślinami. Całość oświetlona była przez kilkadziesiąt lamp, dzięki którym cokolwiek było widać.

Jeon poprawił marynarkę i ruszył do wyjścia. Kilkoro funkcjonariuszy mu się ukłoniło, a on się do nich lekko uśmiechnął. Na pobliskim parkingu stało mnóstwo samochodów bardzo drogich marek. Jungkook mógł wyczuć przepych, który aż go mdlił. Spoglądał na niezwykle elegancko ubranych gości, którzy byli przesłuchiwani przez policjantów.

Detektyw wszedł do środka i aż rozszerzył oczy. Wszędzie było pełno świeżych kwiatów, a ściany ozdobione były złotymi ornamentami. Piękne obrazy zdobiły ogromny hol, który prowadził do jeszcze większego salonu. To w nim odbywała się zabawa przerwana przez mrożącą krew w żyłach tragedię. W rogu ustawiona była scena, na której siedzieli skrzypkowie, pianista i wiolonczeliści. Nie słychać było jednak żadnej muzyki, bo ta przestała grać o 23:14.

Jungkook ubrany był w prostą czarną marynarkę, białą koszulę, której trzy górne guziki były rozpięte, a do tego miał niezbyt opinające jego ciało spodnie. Jego zdaniem wyglądał bardzo elegancko, ale czuł się prostakiem widząc ubrania otaczających go gości. Mężczyźni mieli najdroższe garnitury, a kobiety założyły najbardziej finezyjne sukienki. To „skromne" przyjęcie odbywał się w klimacie „Modern Royalty". Goście mogli poczuć się jak w renesansowej Francji, przeniesionej do XXI wieku. Miały to sugerować specjalne dekoracje, lodowe rzeźby i wykwintne dania. Właściciel domu był miłośnikiem historii i panującego w Europie przepychu.

Do Jungkooka podszedł niższej rangi detektyw.

- Mamy tu niezłą dramę szefie – powiedział ciemnowłosy. Kiedyś podobnie jak przełożony zapuścił włosy ramion, ale ostatnio je ściął układając sobie fryzurę mulleta. Zaczął prowadzić Jungkooka do piwniczki, w której krążyli śledczy ubrani w białe kombinezony.

- Kim jest ten cały Min? – zapytał Jeon.

- Chciał szef powiedzieć był – podkreślił Yeonjun. – Min Yoongi, miliarder, właściciel MIN COMPANY, potęga energetyczna. Urządził przyjęcie, na które zaprosił same szychy z branży i śmietankę towarzyską Seulu. Trochę dziwna impreza. Jak tu przyjechałem, lokaje mieli coś w stylu zbroi i czułem się jak na jakiejś rekonstrukcji – wyjaśnił młody śledczy.

Weszli do jednego z wielu pomieszczeń z winem zamkniętym w beczkach. Zapewne wartość alkoholi przewyższała roczną pensję Jungkooka. Ten stanął w drzwiach i spojrzał na podłogę. Leżał na niej Yoongi, a wokół niego było pełno krwi. Był to niewysoki brunet, a drobnej budowie ciała. Leżał na wznak, a jego biała, koszula była cała czerwona. Na brzuchu widać było trzy rany, ale nigdzie nie było narzędzia zbrodni.

- Być zabitym we własnym domu, na własnym przyjęciu. Słabo – powiedział Yeonjun. Wtedy Jungkook spojrzał na patolog, która dokładnie oglądała zwłoki.

- Mów do mnie Yongsun – poprosił kobietę, a ta wstała.

- Czas zgonu około godziny temu. Zostały mu zadane trzy ciosy w brzuch, wykrwawił się. Nie trwało to długo, może minutę, dwie. Żadnego naskórka pod paznokciami ani włosów na ubraniach. Nie ma śladów walki – Yongsun po krótce nakreśliła sytuację. Jungkook podszedł bliżej, aby przyjrzeć się raną.

X NOTES - One ShotyWhere stories live. Discover now