Świat będzie kręcił się bez s...

By zUaAmaterasu

7.7K 834 534

Ty na swoich skrzydłach nigdy nigdzie nie polecisz. Więc nie krępuj się, pełznij. Była ona, arystokratka z wy... More

Przedmowa
1. Karczma "Pod Podskakującym Kogutem"
2. Niebezpieczna wiedza
3. Niezdrowa fascynacja
4. Tamtego dnia
5. Dusza wojowniczki
6. Buntowniczka
7. Marna nagroda pocieszenia
8. Obywatelka niczego
9. Skurwysyństwo w granicach zdrowego rozsądku
10. Misja: poskromienie złośnicy
11. Fragmenty (nie) tej samej układanki
12. Wybryki
13. Zakaz ochraniania Yuny Asahiny
14. Niezrozumiałe bohaterstwo
15. Bełkot szaleńca
16. Oddział do zadań specjalnych
17. Myśliwy i zwierzyna
18. Dług wdzięczności
19. (Bez)warunkowa kapitulacja
20. Cień uśmiechu
21. Kwestia odpowiedzialności
22. Janine i Yuna
23. To samo spojrzenie
24. (Nie)budowanie autorytetu
25. Zakochać się (nie)rozsądnie
26. Problem z dyscypliną
27. Pat
28. Bez przyzwoitości
29. To, co konieczne
30. Wrócić do domu
31. Rażące podobieństwo
32. To, co potrzebne
33. Nieunikniona konfrontacja
34. Bratnia dusza
35. Bez odwrotu
36. Gówniarskie zagrywki
37. Z pozdrowieniami
38. Z czystego pragmatyzmu
39. (1) Doprowadzanie do porządku
40. (2) Wendetta
41. (3) Duchy przeszłości
42. (4) Levi i Yuna
43. (5) Wspólny język
44. (6) (Nie)planowana współpraca
45. (7) Irytująco sentymentalny
46. (8) Dziedzictwo krwi
47. (9) Pierwsza kompania
48. (10) Wyczekany dzień
49. (11) Koniec ery
50. (12) Zniewoleni
51. (13) Pieśniarz przeszłości
52. (14) Śpiąca królewna
53. (15) Porażająca prawda
54. (16.) Zaprzepaszczona szansa
55. (17) Jego ostatnia wola
56. (18) Samolubni tchórze
57. (19) Koronacja
58. (20) Tamto pamiętne miejsce
59. (21) Morze
61. (2) Programowane posłuszeństwo
62. (3) Kosztem sumienia
63. (4) Do gwiazd, które więcej nie rozbłysną
64. (5) Sentymentalni głupcy
65. (6) Perfidny układ
66. (7) Niepożądana niespodzianka
67. (8) Yuriko i Yuna
68. (9) Urodzona do posłuszeństwa
69. (10) Kochając zbyt gorąco
70. (11) Niedokończone sprawy
71. (12) Problematyczne wybaczenie
72. (13) Szał wolności
73. (14) Nie do powstrzymania
74. (15) Samospełniająca się przepowiednia
75. (16) Dzień sądu
76. (17) Czuwający nad nimi
77. (18) (Bez)nadziejny cel
78. (19) Pobożne życzenie
Posłowie

60. (1) Nie mając wyboru

20 3 0
By zUaAmaterasu

Rok 852, zachodnie tereny w obrębie muru Sina, dziedziczne posiadłości rodziny Asahina

Bez większego wysiłku odparowała serię całkiem mocnych ciosów wyprowadzonych przez sparingowego partnera. Ciężko dyszał, kiedy zorientował się, że starania poszły na marne. Mocno zaciśnięte na rękojeści obie dłonie drżały, podczas gdy pułkownik bez wysiłku trzymała miecz jedną ręką. Po feralnym wypadku dwa lata wcześniej zdołała doprowadzić ciało wojowniczki do poprzedniego stanu, ale fakt, że miały w tym duży udział dodatkowe sparingi z udziałem Flocha Forstera, który zapragnął stać się silniejszym.

— Na dzisiaj wystarczy — poleciła. Odetchnął z ulgą, po czym dorwał się skórzanego bukłaka pełnego wody, z którego zaczął łapczywie pobierać łyki ożywczego płynu. Yuna tylko podniosła rzucony w kąt podziemnej sali treningowej ręcznik i otarła zlaną potem twarz. Mogła wciąż mieć siły, ale zmęczenie mięśni dawało o sobie znać pierwotnymi fizjologicznymi reakcjami.

Początkowo traktowała dzieciaka jak zło koniecznie, ale z czasem przestał jej przeszkadzać, nawet jeżeli wysyłał raporty o jej zachowaniu do centrali. Miała w końcu odbudować zaufanie rządu, które nadszarpnęły wydarzenia z osiemset pięćdziesiątego, prawda? Chłopak, wpatrzony w nią z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu jak w obrazek, postanowił zostać przy jej boku, nawet kiedy został zwolniony z obowiązków, a Asahinie przydzielono pod opiekę świeżo upieczonych rekrutów korpusu zwiadowczego na kilkumiesięczny trening wdrożeniowy odbywający się na rozległych terenach niegdyś należących do jej przodków. Pozwalano jej tu mieszkać wyłącznie ze względu na obowiązki i bliskość stolicy. Decyzją rządu posiadłość stała się nieformalną bazą ćwiczeniową. W licznych komnatach zakwaterowanie znajdowali zwiadowcy dopiero co po ukończeniu szkolenia albo ci, którzy nie mieli w tamtym momencie niczego lepszego do roboty.

Forster został. Oficjalnie, by brać udział w pracach nowo utworzonego programu wdrożeniowego. Ponadto popołudnia spędzał na nieobowiązkowych treningach, które nawet nie zostały tak nazwane. Starym zwyczajem Yuna w trakcie dwugodzinnej poobiedniej przerwy schodziła do podziemi, gdzie samotnie wyżywała się na manekinach, ćwiczyła celność z broni palnej lub popełniała masochistyczne akty innego rodzaju. Floch dołączał do niej niemalże codziennie i pytał, czy miałaby ochotę na sparing. Nigdy nie odmówiła.

— Co zamierza pułkownik zrobić z jutrzejszym spotkaniem z ambasadorką w Mitras?

Asahina już miała w ustach papierosa, a zapałki trzymała w rękach. Bez zastanowienia odpaliła fajkę i zaciągnęła się nikotynowym dymem. Płuca już domagały się uzależniającej substancji.

— Wciąż się zastanawiam — odpowiedziała zachowawczo.

Rano przyszła wiadomość, że do wybrzeży wyspy przybyło posłannictwo z Hizuru, imperium przychylnemu Erdii, a następnego dnia miało odbyć się oficjalne spotkanie z najwyższymi władzami w stolicy. Zaproszenie wystosowano również do pułkownik, jednak daleko mu było do tonu rozkazu. Notka brzmiała raczej informacyjnie, zakończona kurtuazyjnym: jeżeli ma pułkownik taką wolę, również może przybyć. Yuna absolutnie nie przejawiała chęci do wyściubiania nosa z kryjówki, w której więcej odwagi nie miał postawić stopy Levi po ostrej wymianie zdań dwa lata wcześniej. Przewidywała, że najsilniejszy żołnierz ludzkości znalazłby się na niefortunnym spotkaniu.

Nie chciała wyglądać przyrodniego brata. Nie po tym wszystkim, co zrobili.

Ale Yuna miała też obowiązki. Te wobec kraju wypełniała bez najmniejszego zarzutu i zastanawiała się, na ile jej nieobecność zostanie odczytana jako niekompetencja. Osobiście bardziej interesowała ją obietnica, jaką intencjonalnie wymógł Erwin — czuwanie nad chłopakiem-tytanem, Erenem Jaegerem.

Nie wiedziała, czy miała jakikolwiek wybór.

***

Rok 852, Mitras, sala audiencyjna

— Nigdy nie zgodzę się na plan Zeke'a Jaegera!

W ogromnym pomieszczeniu przy jednym stole do negocjacji znajdowali się najbardziej kluczowi gracze — przedstawiciele najwyższych władz Paradis, delegacja z imperium Hizuru oraz ochotnicy małpiszona — ale Levi Ackermann nie miał najmniejszego pojęcia, jak zareagować na plan stworzony przez wroga publicznego numer jeden. To wszystko wydawało się absurdalne. Przez tego nieopierzonego małpiszona ponieśli niewyrażoną stratę Erwina, a teraz mieli tak po prostu z nim współpracować? O ile zwiększenie potencjału militarnego brzmiało sensownie — chociaż kapitan uznał ślinienie się ambasadorki za obrzydliwy przejaw chciwości — to już przekazanie mocy tytana zwierzęcego członkowi królewskiego rodu i zrobienie z Historii klaczy rozpłodowej uderzyło. Nie powstrzymał Jaegera przed wybuchem z zupełnie błahego powodu.

Przypomniał sobie matkę. Kobietę, która kochała go miłością bezgraniczną i żeby zapewnić im obojgu byt, sprzedawała się największym szujom z półświatka.

Gwałtowne otwarcie drzwi uznał za wybawienie. Dopiero kiedy zobaczył, kto ośmielił się przerwać negocjacje międzynarodowej rangi, zaschło mu w gardle. Nie widział tej twarzy rok, starał się wyprzeć ją z pamięci, ale kiedy piorunujące spojrzenie brązowego oka przesunęło się po zgromadzonych, a przestronną salę wypełnił miarowy stukot oficerek, zdał sobie sprawę, że to nie wyobraźnia płatająca mu figla.

Nie tylko jego wryło. Hanji wyglądała na równie zaskoczoną widokiem kobiety, którą naczelnik oddelegował do szkolenia rekrutów korpusu zwiadowczego. Tylko raporty wypełnione schludnym oszczędnym pismem lądujące na biurku generał w miesięcznym odstępach świadczyły o tym, że nie zdołała zrealizować swojego samobójczego planu.

— Jak już wykazaliście się impertynencją, Jaeger — przemówiła wreszcie tonem ostrym, nieznoszącym sprzeciwu — to ustąp starszej stopniem miejsca. I doprowadźcie się do porządku — zażądała.

— Pułkowniku — pierwsza ze stuporu wyrwała się Historia, nieco onieśmielona arogancją przybyszki — nie sądziliśmy, że zdąży pani przybyć.

— Obowiązki służbowe, wasza wysokość — usprawiedliwiła się krótko. Nikt nie sprzeciwił się, kiedy wciąż nabuzowany, onieśmielony Eren ustąpił miejsca arystokratce. Narzucony niedbale na ramiona zgniłozielony płaszcz z emblematem korpusu zwiadowczego powiewał przy każdym ruchu przesączonym bezgraniczną pewnością siebie. Ten widok sprawił, że paradoksalnie w Levim narodził się dziwny spokój. Taką Yunę Asahinę pielęgnował w pamięci. — Będę wdzięczna za wtajemniczenie w szczegóły, skoro już mamy o czymś sensownym rozmawiać.

Generał Zoe bez słowa sprzeciwu przesunęła w jej stronę kartki zapisane drobnym drukiem, na których znajdował się obrazoburczy trzypunktowy plan. Pułkownik przesunęła po nim wzrokiem, świadoma ganiącego spojrzenia, jakim obdarzali ją przedstawiciele korpusów stacjonarnego i żandarmerii. Pyxis wyglądał, jakby stracił wszystkie siły, ale nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję na temat punktualnego stawiania się na spotkaniach dotyczących spraw państwowych. Hanji pewnie ucieszyła się, że nie musiała toczyć politycznej batalii w samotności. A Levi... myślał tylko o tym, co się wydarzyło pomiędzy nim a Yuną od powrotu z Shinganshiny, co było absolutnie nieprofesjonalne z jego strony. Ganił się w myślach, ale nie potrafił wyrzucić z nich tej cholernej samolubnej, aroganckiej osobliwości. I w głębi ducha cieszył się, widząc ją w formie.

Asahina popatrzyła na siedząca w centrum drugiej części stołu Kiyomi Azumabito, lekko znudzona, rozczarowana, ale absolutnie nie wstrząśnięta czy zaskoczona. Krótko przyciętym paznokciem palca wskazującego prawej ręki zastukała w zapiski i zawyrokowała:

— Nie ma szans, żeby to przeszło na Paradis. Proszę uprzejmie przekazać Zeke'owi Jaegerowi, żeby go wsadził sobie w dupę.

Ambasadorka zamrugała, szczerze zdziwiona pretensjonalnym stanowiskiem nowo przybyłej, która butnie wypowiadała się w imieniu całego narodu. Kątem oka Levi zauważył, że słowa arystokratki przywołały na twarzy Historii ulgę, natomiast Eren... Eren Jaeger nieco się uspokoił.

— Przepraszam? — zapytała, jakby chciała się upewnić, że się nie przesłyszała.

— Mam powtórzyć? — prychnęła. — Proszę bardzo, ambasadorko: życzę sobie, żeby pani wzięła ten nieakceptowalny kawałek papieru, zwinęła go w rulon i wsadziła...

— Przepraszam, ale kim pani w ogóle jest, żeby się wypowiadać w tej kwestii? — przerwała jej nieuprzejmie Kiyomi, pewnie po to, by zapobiec padnięciu podczas audiencji kolejnego wulgaryzmu.

— Pułkowniku Asahino — syknął mało dyskretnie Nile Dok, by ostrzec, że przekraczała bardzo cienką granicę taktu. Jeżeli facet naprawdę myślał, że w ten sposób zdołał zahamować ognisty temperament mentorki Leviego, prawdopodobnie zapomniał, że w naturze jego starego przełożonego również leżało dosyć ostentacyjne eksponowanie stanowiska.

— Yuna Asahina — rzuciła bez większego zaangażowania. Szklanka do połowy pełna wody, która stała przed ambasadorką, nagle została wywrócona przez zszokowaną przybyszkę z zewnątrz. Arystokratkę nie zdziwiło ani to, ani poruszenie wśród delegacji ze wschodniego imperium. Nawet niektórzy ochotnicy małpiszona pobladli. Levi zdał sobie sprawę, że faktycznie wcześniej nazwisko pułkownik nie padało w rozmowach, skoro jej obowiązki nie były związane z utrzymywaniem kontaktów dyplomatycznych. — No nie. Nie mówcie, że zaraz padną jakieś historie z przeszłości, bo mam już po dziurki w nosie zbrodni popełnionych przez naszych przodków.

— To wy jeszcze żyjecie? — wykrztusiła zszokowana Azumabito.

— Jak widać, żyję i miewam się całkiem dobrze — potwierdziła pewna siebie pułkownik.

— Proszę mi wybaczyć... — mruknęła ambasadorka. Nagle cała sympatia i chciwość z niej wyparowały. — Mówiłam wcześniej, że syn szoguna często odwiedzał Paradis i pozostawił swoje dziecko, i myśleliśmy, że jego ród nie przetrwał, ale Asahinowie... Asahinowie byli wynaturzeniem, którzy zawsze ślepo podążali za królem i chcieli zrobić wszystko...

— Ambasadorko — Yuna spoważniała. Jej wzrok ciskało wręcz pioruny w starszą kobietę, co wywołało w niej kolejny wstrząs. Levi nie widział jej tak wściekłej, odkąd oznajmiała mu zaplanowaną skrupulatnie wendettę przeciwko Satoru i Kennym — będę wdzięczna, jeżeli nie będzie pani sprowadzała mojego stanowiska do kwestii przeklętej krwi płynącej w moich żyłach. Nie jestem ogłupionym pieskiem na posyłki jej wysokości. Moja lojalność zawsze leżała i leżeć będzie po stronie zmarłego generała korpusu zwiadowczego — wysyczała. Ackermann czuł instynktowną potrzebę nakrycia jej drżącej pobliźnionej dłoni, która wciąż leżała na papierach, ale... nawet jakby był na to czas i miejsce, zostałby odtrącony. Tę silną deklarację po części kierowała również do niego. Absolutnie nie wybaczyła kapitanowi tego, co zrobił.

Nie musiał patrzeć na Hanji, by wiedzieć, że ona również odczytała ten zakamuflowany przekaz.

Wiedział też, że słowa Azumabito dotknęły Yunę, jakkolwiek próbowała nie dać tego po sobie poznać. Zbyt dobrze jednak znał tę nieposkromioną wariatkę, żeby nie potrafił rozczytać tak oczywistych z jego punktu widzenia sygnałów. Kobieta absolutnie nienawidziła wyciągania jej rodowodu. W przeciwieństwie do bycia Ackermannem bycie Asahiną stanowiło ujmę na honorze i paradoksalnie dopiero kiedy zaciągnięto pułkownik przed sąd, zrozumiał, co tak naprawdę kryło się za jej nazwiskiem. W korpusie zwiadowczym nigdy nie wypowiadano się o kobiecie z taką pogardą, jak robili to oficjele żandarmerii za jej plecami.

Jeżeli próbowałby znaleźć rozsądne, kalkulacyjne wytłumaczenie dla jej wycofania się z udziału we władzy, uderzałby właśnie w to, że nie chciała mierzyć się z tymi oskarżycielskimi spojrzeniami. Instynktownie czuł jednak, że to wyłącznie dziecinne oszustwa serca niemogącego przyjąć do wiadomości faktu, że to właśnie jego decyzja zdecydowała o jej bierności. Gdyby tylko Erwin żył, nie pozwoliłby Yunie na skandaliczne zachowanie, a sam podjąłby się trudu negocjacji z Hizuru.

— Myślę... — wtrąciła zachowawczo Historia, przerywając niemą wymianę spojrzeń pomiędzy pułkownik a ambasadorką — ...że potrzebujemy czasu, by przemyśleć to we własnym gronie.

— Oczywiście — stwierdziła kurtuazyjnie Kiyomi. Yelena, liderka ochotników Zeke'a, ledwo zauważalnie się skrzywiła. Ta gorąca w wodzie gówniara obdarzająca sekciarską wręcz miłością małpiszona najchętniej wyszłaby z sali, mając dla swojego bożyszcza wyłącznie pozytywne wiadomości.

Yuna Asahina jako ostatnia pojawiła się na negocjacjach, jako pierwsza również zdecydowała się je opuścić. Muszę wracać do obowiązków, wasza wysokość, szepnęła tylko na ucho królowej. Reiss obdarzyła jej niemym podziękowaniami wymalowanymi w jej błękitnych dziecięcych oczach, po czym pułkownik opuściła pomieszczenie krokiem równie energicznym i przesączonym pewnością siebie, jak do niego weszła.

— Myślisz, że powinnam z nią porozmawiać? — Hanji niespodziewanie szepnęła mu na ucho. Kręgosłup przeszył mu niespodziewany dreszcz wywołany niepożądaną bliskością drugiego człowieka. Wyłącznie... nie, nie mógł pozwolić, by ponownie zatruwała mu myśli swoim wszędobylstwem.

— Jest wściekła — skwitował.

— Levi.

— Nie wiem — odpowiedział zgodnie z prawdą.

— Zeke Jaeger nie wie, kim jest. I wydaje mi się, że ewidentnie jej przodkowie mogli mieć coś wspólnego z Hizuru — zauważyła zdroworozsądkowo Zoe. W jej brązowym oku zamigotał błysk szaleństwa sugerujące nie do końca moralny pomysł. Coraz częściej zdarzało się, że okularnica przejawiała zachowania podobnego do Smithowych, ale na osobności wychodziła z niej nie do końca pewna tego, czy sprawdzała się jako generał. To powinna być Yuna, powtarzała w chwilach największego załamania. To z Yuny Erwin powinien zrobić następcę.

Levi jednak nie mógł się zgodzić. Asahina nie potrafiła podnieść morale, rozpalić w podwładnych pasji do wyznawanej idei, a zwinności w polityce nieustannie towarzyszyła dominacja siły. Protegowani byli jej posłuszni ze względu na strach przyćmiewający podziw. Kombinacja tych dwóch sił — obycia w manipulacjach i negocjacjach, piaskownicy, w której zostawił uczennicę Erwin, z ekscentrycznym mocnym charakterem czyniłaby z niej fatalną generał.

— Nie mów, że...

Jeżeli prawidłowo rozczytał podtekst, Hanji poważnie zastanawiała się nad tym, czy by nie wysłać pułkownik jako agentki zbierającej informacje w imperium Mare. Tym samym utraciliby jeden z asów w rękawie, a zarazem jednego z efektywniejszych szkoleniowców korpusu zwiadowczego. Czy to świeżak, czy transfer z innej jednostki, Yuna Asahina potrafiła zmusić kandydata do ciężkiej pracy i wyłuskać kilka talentów.

Floch Forster również zaczął się zmieniać, odkąd przydzielono go do asystowania pułkownik.

Jego rudo-brąz czupryna mignęła Ackermannowi w momencie, kiedy kobieta zrobiła swoje wielkie wejście.

Okularnica skinęła w odpowiedzi.

— Może ona właśnie tego potrzebuje. Zadania, które tylko ona mogła wykonać.

Twarze wszystkich godnych zaufania lub wysoko postawionych żołnierzy Reiner Braun lub Zeke Jaeger mogli rozpoznać. Nikomu poza zwiadowcom nie powierzono by tak odpowiedzialnej misji jak bycie wtyczką na terytorium wroga, a pozbycie się Yuny... obiektywnie uspokoiłoby sytuację w dowództwie. W głębi ducha Levi miał jednak marną nadzieję na to, że zobaczywszy małpiszona na własne oczy, może to w nim ulokowałaby nienawiść.

Niemo się zgodził.

— Porozmawiajmy o tym z resztą — zasugerowała.

***

Chrupot kości rozszedł się po opustoszałej części zamku, kiedy zaciśnięta pięść uderzyła w ścianę. Odporna na ból, zignorowała symptom wysłany jej do mózgu za pośrednictwem nerwów. Skóra na kłykciach została zdarta, a po kamieniach zaczęły spływać powoli strużki świeżej krwi.

Wynaturzenie. Przeklęta krew. Jak często słyszała te określenia kierowane w stronę jej rodziny? Ile razy słyszała, że jest niczym więcej jak dobrze zaprogramowaną maszyną do zabijania? Jak długo musiała jeszcze walczyć o to, by ludzie przestali ją postrzegać jak pieska na krótkiej smyczy rodu królewskiego? Kiedy zbuntowała się przeciwko ojcu i wstąpiła do korpusu zwiadowczego, postrzegano ją przede wszystkim jako arogancką gówniarę odrzucającą dziedzictwo, za które każdy inny mieszkaniec lub mieszkanka państwa w obrębie murów daliby się pokroić. Nie spodziewała się, że wraz z otworzeniem Paradis na przybyszy zza morza klątwa wróci ze zdwojoną siłą.

Pierwszy raz była wdzięczna z tego powodu, że oddelegowano ją do szkolenia rekrutów, nie uznawała rozwiązania za zło konieczne mające na celu odseparować ją i Leviego, by przypadkiem się nie pozabijali. Każdy dzień spędzony na placu treningowym doprowadzał pułkownik do szalu, nad którym musiała zapanować, by nie wyrżnąć nowo wcielonych zwiadowców. Forster, który z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu uczepił się jej jak rzep psiego ogona i z własnej woli podążał za nią krok w krok, sam pozwalał sobie na komentowanie, że poziom niektórych beztalenci jego również zadziwia. Yuna z dziką satysfakcją przypominała mu, że jeszcze dwa lata wcześniej sam był nieopierzonym gówniarzem, który konformistycznie wybrał żandarmerię, a potem cudem ocalał jako jedyny z samobójczej szarży poprowadzonej przez Erwina. Skutecznie zamykała mu tym usta.

Konfrontacja z ambasadorką i tymi gówniarzami, którzy najpewniej byli słynnymi ochotnikami wysłanymi przez Zeke'a Jaegera — kolejną osobą, która przyłożyła rękę do śmierci jej mentora — wyprowadziła ją z równowagi. Gorsze, że wygenerowała pytania o to, co takiego obrazoburczego robili jej przodkowie, że nawet na kontynencie postrzegano Asahinów jako zło wcielone. Czy tego chciała, czy nie, wyrok sądu narzucił na nią obowiązek dźwigania dotychczas wypieranego brzemienia.

— Pułkowniku?

Miała ochotę splunąć sobie w twarz, że opuściła gardę i nie usłyszała kroków niosących się po korytarzu wyłożonym czerwonym dywanem. W turkusowych oczach Erena Jaegera nie pałała determinacja, niezgoda, oburzenie, a pewnego rodzaju bezbrzeżny spokój. Niski głos opanowanego zwykle dzieciaka pałał osobliwą wdzięcznością, kiedy wyciągnął z kieszeni wyjściowego munduru chusteczkę i zapytał:

— Pozwoli pani?

— To nic — żachnęła się, patrząc na swoją zmasakrowaną dłoń. Szatyn jednak upierał się przy swoim; nie schował kawałka materiału, a rękę trzymał wciąż zachęcająco wyciągniętą w jej kierunku. Westchnęła teatralnie i ostatecznie skinęła głową. Zdążyła zauważyć, że uporu Erena Jaegera nie powinna nie doceniać. Kiedy chłopak podszedł bliżej, zdała sobie sprawę, że potężnie wystrzelił i przewyższał ją o głowę. Delikatnie zawiązał chusteczkę na krwawiącej ranie, jednak zanim wycofał się zgodnie z etykietą, powiedział cicho, jakby obawiał się podsłuchujących go wojskowych:

— Dziękuję za to, że stanęła pani po stronie Historii.

Szczerze powiedziawszy, nie żywiła osobistej sympatii do władczyni ani nie obchodziło ją, czy dziewczyna w ciągu trzynastu lat umrze, a tym bardziej, czy jej rola zostanie ograniczona do bycia klaczą rozpłodową. Nie czuła najmniejszej lojalności do rodu królewskiego, tej opiewanej w dziennikach ojca i jego poprzedników. Nie rozumiała kuriozalności idei raju, szczęśliwego miejsca na ziemi, bo zbyt wiele widziała za murami, zbyt wiele straciła przez tę władzę.

Ale Eren. Wiedziała, że dla Erena Jaegera Historia Reiss była ważną towarzyszką broni, a Yuna Asahina wciąż pamiętała treść ostatniej woli Erwina Smitha.

— Nie zrozum mnie źle. Zrobiłam to dla ciebie — podkreśliła.

— To dlatego, że generał Smith... — Nie musiał kończyć, natychmiast skinęła głową. To nazwisko nie musiało padać wprost, by dzieciak zrozumiał jej motywację. Korpus zwiadowców był niczym innym jak metaforą, za którą stała wizja ukuta przez zmarłego mentora. — I tak jestem wdzięczny. A co do tego, co mówiła ambasadorka Azumabito, nie uważam, żeby była pani wynaturzeniem. Myślę, że w głębi serca jest pani dobrą osobą.

— To najlepszy żart, jaki ostatnio usłyszałam — przyznała z nieukrywanym rozbawieniem. Ona? Była morderczynią, recydywistką i jednym z największych katów wojskowości. O to miano mogła rywalizować wyłącznie z Keithem Shadisem, biorąc pod uwagę, jak zastraszeni rekruci trafiali pod jej skrzydła. — Tamtego dnia — spoważniała — uratowałeś moje życie. Dlaczego?

— Byłaby to strata dla korpusu zwiadowczego. Dla całego Paradis — odpowiedział zachowawczo, ale po chwili zniżył głos: — również dla kapitana Ackermanna.

Mimo uszu puściła uwagę o Levim. Ostatni rok poświęciła na to, by nie myśleć o mężczyźnie, który wpierw wywrócił jej świat do góry nogami, był przyczyną wyrzutów sumienia, trzymał ją w ryzach, kiedy brakowało jej sił do nierównej walki, a następnie... zrobił dzieciaka, którego szczęśliwie straciła i pochopnymi decyzjami odebrał nadzieję na rozpoczęcie życia z czystą kartą. Jak przez mgłę pamiętała pierwsze, co do niej dotarło po wyciągnięciu z wody — słaby zarys męskiej sylwetki, szare oczy wpatrujące się w nią z przerażeniem i to rozpaczliwe wołanie jej imienia. Szczęśliwie ponownie straciła przytomność. Nie chciała zastanawiać się, co jeszcze po tym wszystkim mógł do niej czuć, a kiedy zobaczyła go w sali audiencyjnej, uparcie ani razu nie nawiązała z nim kontaktu wzrokowego.

— Wiedziałeś, że będę próbowała popełnić samobójstwo w ten sposób. Wiedziałeś też, że to on mnie powstrzyma — wypunktowała. — Dlatego wtedy zapytałam, czy eksperyment się powiódł. W zamian spacyfikowałeś mnie głupią wymówką. Wiesz więcej niż chcesz powiedzieć, Eren — bezwstydnie nakryła go na kłamstwie. Ich spojrzenia się skrzyżowały. — Oczywiście, możesz zatrzymać to dla siebie, ale możesz też zyskać sojuszniczkę. Wybór pozostawiam tobie.

Jaeger już zbierał się do odpowiedzi, ale powstrzymała go gestem dłoni, gdy tym razem dotarły do jej uszu kroki. Początkowo zmrużyła wściekle oczy, jakby chciała odstraszyć intruza, ale uspokoiła się, gdy rozpoznała charakterystyczną czupryną Forstera.

— Pułkowniku Asahino. — Zatrzymał się w odległości kilku metrów, zasalutował z szacunkiem. Jego brew lekko uniosła się do góry, kiedy rozpoznał towarzysza przełożonej. — Generał Zoe panią wzywa.

— Chwila — mruknęła. Nie mogła jednak nie zauważyć, że postanowił zignorować obecność chłopaka-tytana, jakby rozmowa dwojga ludzi, których nic nie łączyło, była kompletnie naturalna.

Forster dojrzał pod jej komendą, ba, z czasem otwarcie zaczął mówić, że to ona powinna piastować urząd najwyższego dowódcy zwiadowców, bo wyraźnie dostrzegał w niej geniusz Erwina. Pozwalała tym uwagom wypełniać jej gabinet w starej rodowej rezydencji z zastrzeżeniem, żeby nie opuszczały ścian tamtego pokoju. Z czasem zauważyła, że jego radykalizm powoli rósł w siłę, a w Yunie właśnie widział naturalnego dowódcę i następcę woli Smitha. Pozwalała mu na niesubordynację wyłącznie z samolubnego powodu — jej otwarcie nie wypadało podważać decyzji podjętej w Shinganshinie przez najsilniejszego żołnierza ludzkości.

Wyciągnęła z kieszeni papierośnicę i ostentacyjnie odpaliła ćmika. Zachowanie lekko zaskoczyło Erena, ale przyzwyczajony do jej ekscentryzmów Floch przyjął to z nadmiernym wręcz spokojem. Kiedy wypaliła w milczeniu papierosa, wdeptała niedopałek w powierzchnię drogiego dywanu, ruszyła w stronę sali audiencyjnej, a żołnierze podążyli jej śladem.

Cokolwiek Hanji dla niej przygotowała, jakiekolwiek były rozkazy, przyjęłaby je ze spokojem, o ile nie musiałaby oglądać więcej twarzy Kiyomi Azumabito.

***

Ni to z ulgą, ni z zadowoleniem, ni z irytacją przyjął wiadomość, że dowództwo bez większej dyskusji zgodziło się z pomysłem Hanji na wysłanie Yuny w roli tajnej agentki. Levi sam do końca nie wiedział, co powinien o tym sądzić, chociaż przyznał generał rację, kiedy argumentowała, że zarówno Zeke Jaeger, jak i Reiner Braun nie znali twarzy pułkownik — wielkie wejście postanowiła zrobić już po próbie uprowadzenia Erena przez gigantycznego i opancerzonego oraz masakrze w Ragako. Rozumiał też, że możliwe, że potrzebowała ważniejszego zadania do wykonania niż szkolenie rekrutów, mimo że właśnie w tym była najlepsza.

Kiedy spotkał żołnierzy po pierwszym kilkumiesięcznym treningu pod skrzydłami Asahiny, musiał przyznać, że mimo czteroletniej przerwy nie wyszła z wprawy. Podobnie jak Keith Shadis gotowała im prawdziwe piekło, a to w połączeniu z rodowymi morderczymi treningami sprawiało, że nawet ich spojrzenie przypominało to posiadane przez zwiadowców po pierwszych ekspedycjach. Yunie ewidentnie jednak czegoś brakowało.

Ale w Levim Ackermannie panowała wewnętrzna niezgoda. Wizja stracenia jej z oczu po tym, jak wyciągał jej lodowate bezwładne ciało z morza i próbował przywrócić do życia, absolutnie go paraliżowała. Mogła ignorować jego istnienie, mogła obwiniać go za śmierć Erwina, mogła uznawać go niegodnego do przeprowadzenia iluzji szczątkowej konwersacji, proszę bardzo! Najwyraźniej za wybranie Arlerta, nie Smitha czekała na niego tego rodzaju okrutna kara. Wszystko, byleby Yuna Asahina żyła.

Dlatego kiedy pojawiła się w korytarzu przed salą audiencyjną, w której zgromadzili się najważniejsi członkowie wojskowego rządu, króla i kluczowi przedstawiciele korpusów, w jakże osobliwym towarzystwie Erena i Flocha, poczuł ucisk w klatce piersiowej. Wiedział, że zdroworozsądkowo byłoby pogodzić się z tym, że prawdopodobnie przez długie miesiące czy lata jej nie zobaczy. Mimo że nie obdarzyła go ani jednym spojrzeniem, wystarczyła świadomość obecności pułkownik, by ukoić coraz bardziej wypaczone nieustającymi stratami towarzyszy serce. Hanji, Yuna i dzieciaki tworzące nowy oddział do zadań specjalnych sprawili, że jakoś trzymał się, gdy kolejni zwiadowcy odchodzili na tamten świat, gdy skandaliczna prawda o pochodzeniu tytanów i zewnętrznym świecie wyszła na jaw.

— O co chodzi? — Mimo że pytanie kierowała do wszystkich przełożonych, patrzyła wyłącznie na Zoe. Okularnica wyglądała na lekko zestresowaną, jednak zebrała całą uwagę w sobie i nie uległa pełnemu powagi i uważności spojrzeniu pułkownik. Wystąpiła przed grupę, po czym zwróciła się do kobiety jak przełożona do podwładnej:

— Mamy dla ciebie bardzo ważne zadanie, Yuna — zaczęła ze spokojem. Cienka brew Asahiny powędrowała ku górze, skrzyżowała ręce na piersiach w ni to pełnej pewności siebie, ni wyzywającej pozycji. Levi na migi dał znać Forsterowi, by jak najszybciej się ulotnił; jako szeregowy nie powinien przysłuchiwać się rozmowom wagi państwowej. Chłopak jednak nachylił się nad przełożoną i szepnął jej parę słów do ucha.

— Zostańcie — rozkazała z całym autorytetem pułkownika. Ackermann wiedział, że to pośrednia reprymenda skierowana w jego stronę. Zacisnął szczęki, tłumiąc wściekłość na fakt, że wykorzystywała swoją pozycję w tak dziecinny sposób. — Wy też, Jaeger — dodała, chociaż jako jeden z dwóch zmiennokształtnych tytanów od dawna miał prawo do udziału w ważniejszych rozmowach. Podobnie jak wszyscy ocalali rekruci ze 104. jednostki treningowej, biorąc pod uwagę ich bliskie relacje z królową i zasługi dla Erdii.

Hanji westchnęła pojednawczo. Doskonale wiedziała, że w świetle tego, co miała zakomunikować bliskiej współpracowniczce, nie należało jej naciskać na odcisk. Najwyraźniej generał uznała, że przynajmniej w tej kwestii mogła robić, co jej się żywnie podoba.

— Z jakiej racji Forster ma się temu przysłuchiwać? — Z tłumu dobiegł jednak głos protestu. Nile Dok nie musiał jednak długo czekać na ostrą reakcję arystokratki.

— Z jakiej racji jeszcze piastujecie stanowisko, kapitanie Dok? — Nie zapomniała. Levi mógł się tylko domyśleć, że niechęć wojowniczki do mężczyzny wynikała z tego, że jego osobowość kształtowały wpływy ojca. Poza tym jednorożec wyhaftowany na kieszeni i plecach wyjściowego munduru budziły jej niechęć. — Forster pełni ważną rolę w funkcjonowaniu jednostki szkoleniowej korpusu zwiadowczego. Ma prawo wiedzieć.

Nie pierwszy raz dostrzegał w jej przebiegłości i politycznym pierdoleniu Erwina. Uderzające podobieństwo boleśnie przypomniało mu o ciężarze wyboru dokonanego dwa lata wcześniej.

— Spokojnie, spokojnie. — Hanji wystąpiła w roli arbitra. — Yuna ma rację. Słuchaj — zwróciła się do podwładnej — chcemy, żebyś towarzyszyła ambasadorce jako nasza wysłanniczka na kontynent. Nikt inny... nie jest na tyle kompetentny i nie ma odpowiednich warunków, by wtopić się w tłum, a ty... ciebie nie zna ani Zeke Jaeger, ani Reiner Braun. Byłabyś naszymi uszami i oczami.

Odpowiedziało jej milczenie ze strony pułkownik. Z niedowierzaniem wymalowanym w brązowym oku popatrzyła na przełożoną. Chyba pierwszy raz od dawna Ackermann zobaczył Asahinę w stanie najwyższego zdumienia, szczególnie biorąc pod uwagę ostre słowa skierowane w jej stronę przez Kiyomi Azumabito.

— Ufamy ci, Yuno. To dlatego — próbowała ją przekonać Zoe.

— A co z jednostką szkoleniową?! — zaprotestował Floch. Na twarzy Erena malował się smutek, jakby doskonale zrozumiał wagę podjętej decyzji. Niespodziewany atak wytrącił okularnicę z równowagi. Levi nie czuł się odpowiednią osobą, by odbierać cokolwiek więcej dawnej mentorce, dlatego miał nadzieję, że ktoś z pozostałych weźmie na siebie ciężar odpowiedzialności.

U boku generał korpusu zwiadowczego stanął Darius Zackly. Doświadczony starszy mężczyzna storpedował spojrzeniem chłopaka, który ośmielił się podważyć decyzję nie tylko dowódcy korpusu zwiadowczego, ale również rządu. Cała uwaga skupiła się na naczelniku, ale kątem oka Levi dostrzegł, że Jaeger intensywnie wpatruje się w pogrążoną w smutku i nostalgii królową. W końcu Yuna otwarcie stanęła po jej stronie. Dla każdego mało wtajemniczonego w wydarzenia z pierwszej ekspedycji nad morze wyglądało to na karę za dobroć.

— Jednostką szkoleniową korpusu zwiadowczego zajmie się ktoś równie kompetentny — postanowił. — Proszę się spakować, pułkowniku. Wyruszacie natychmiast po otrzymaniu szczegółowych dyspozycji od dowództwa.

Głos starszego mężczyzny zadziałał na arystokratkę jak uderzenie obuchem. Spuściła wzrok, ręce zacisnęła w pięści i zasalutowała.

— Rozkaz, panie generale.

— Ale pułkowniku...! — Forster próbował zaprotestować, ale Yuna obróciła się w jego stronę i położyła mu drżącą ze złości rękę na ramieniu.

— Zamknijcie się dla własnego dobra. Idziemy — poleciła tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Levi nie musiał czytać w myślach, by wiedzieć, że poczuła się zdradzona.

________________________

Otworzyliśmy ostatni arc tego opowiadania! *fanfary* Mam nadzieję, że w tym roku skończymy, a wraz z tym moja przygoda z fanfikami.

Continue Reading

You'll Also Like

79.8K 7.3K 37
"Serio, chcesz się spotykać z barmanem? - zakpił. - A co w tym złego? - zagotowałam się ze wściekłości. Ważniak się znalazł! - Stać cię na kogoś, pr...
57.7K 3.1K 111
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
106K 8.1K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
288K 13.9K 58
Po upadku Hydry Bucky pragnie powrócić do spokojnego życia, ma zamiar poznać swoją przeszłość. Steve z pomocą Alex chcą mu pomóc odzyskać wspomnienia...