II Rozdział 15 - Orzechowe oczy i orzechowa kłótnia

377 47 137
                                    

Adrien

Właśnie wyszedłem z toalety, a za mną podążała wściekła Pani Smith. Była tak rozwścieczona, że prawie wparowała do męskiej toalety i o mało co nie rozerwała mnie na strzępy.

- P-pani Smith...? - chciałem zapytać o coś.

- Czego?! - ,,odpowiedziała" pytaniem.

Cóż... Chyba to nie jest zbyt dobry moment, by zapytać o cokolwiek.

- J-już nic... - powiedziałem, na co kobieta zmierzyła mnie wzrokiem. Przełknąłem głośno ślinę, a Smith z lekka uspokoiła się.

Tak mi się zdawało...

Jakiś chłopak szedł przed nami i się przewrócił. Staruszka zaczęła wydzierać się na niego ,,jaki to on jest niezdarny" i inne takie. Ja zaś miałem pole do popisu, a zarazem ucieczki, więc szybko podreptałem w stronę Diane, pilnującej naszych bagaży.

- Oh, jeszcze tu jesteś? - zapytałem zdziwiony.

- Niestety. Muszę pilnować czyichś śmieci. - prychnęła, spoglądając na moją walizkę.

- Myślałem, że Cię cygani porwali, a szkoda...

- Niby czemu cygani?

- Bo dla cyganów każda deska się przyda. - parsknąłem śmiechem.

- Wiesz co... Ciągle dziwi mnie fakt, czemu mój ojciec nie chce twojego zdjęcia.

- Niby po co mu moje zdjęcie? - nadal śmiałem się.

- Ponieważ lubi składać rowery, ale nigdy nie wie jak wygląda pedał. O! Przecież teraz mogę zrobić Ci zdjęcie i już zawsze będzie wiedział! - wyciągnęła telefon i zrobiła mi zdjęcie. - Idealnie!

- Ale ty jesteś pusta... - westchnąłem.

- A ty jesteś tlenioną blondynką, skarbie. 

- Cóż... widocznie nie umiesz rozróżniać płci.

- Umiem i to bardzo dobrze. I coś mi się zdaje, że pod spodniami nic nie masz, więc raczej jesteś płci żeńskiej - uśmiechnęła się triumfalnie. - Ewentualnie obojniakiem. - dodała.

- A ty co, masz rentgen w oczach? - zakpiłem.

- A żebyś wiedział. Ja wszystko mam!

- Oprócz cycków. - powiedziałem, kaszląc.

Wtem obok nas zjawiła się Pani Smith, ratując mnie przy tym od śmierci z rąk Diane. Co ja mogę za to, że jestem szczery? Kompletnie nic.

- Czy wy znów się kłóciliście? - zapytała, będąc nadal wściekła. Czy mi się zdawało, że w jej oczach widziałem iskierki złości, objawiającej się w ogniu?

- A w życiu! - skłamałem, nie chcąc być zabity przez dwie osoby.

Brunetka już miała przyznać się do faktu, ale szybko nadepnąłem jej na stopę (przeraźliwie głośno syknęła z bólu, ale mniejsza), by ją uciszyć, po czym uśmiechnąłem się niewinnie do staruszki. Ta zaś tylko westchnęła głośno i powiedziała :

- Chodźmy już do samolotu.


Mia

Wraz z Mistrzem Fu i Lilą wyszliśmy z dziwnego pomieszczenia, gdzie odzyskiwało się swoje bagaże. Rozejrzałam się w poszukiwaniu niedawno poznanej Diane, ale nie znalazłam jej. Jak na swój wygląd była bardzo ciekawą osobą. Nie to, że oceniam kogoś po wyglądzie, tak jak na przykład niektórzy mówią ,,Nie oceniaj książki po okładce", tylko po prostu... na pierwszy rzut oka dziewczyna wyglądała na niezbyt mądrą. Krótka spódniczka, bluzka z wielkim dekoltem i masa tapety nie jest czymś przyjemnym dla oczu, a w szczególności, gdy widzi się te rzeczy na tak przesympatycznej osobie, jaką jest Diane. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości brunetka zrozumie, że nie tylko wygląd jest ważny...

Cold heart / Soft heart || MiraculousWhere stories live. Discover now