Rozdział 22 - Zdrada tak bardzo boli.

1K 88 12
                                    

Adrien

- Prawdopodobnie zawładnę nad tobą, kiedy będziesz Czarnym kotem, jak i twoim Miraculum. Nie będziesz miał wpływu w jakiego kota się przemienisz, ale czasami będziesz miał przebłyski tożsamości i będziesz (Ile powtórzeń O.O dop. aut.) panował nad swoim ciałem. Przepraszam za wszystko, co będę robił, ale... postaram się jak będę mógł, by jakoś to dokręcić. - powiedziało stworzonko, po czym widziałem tylko błysk.

- Plagg? - zapytałem drżącym głosem.

- Jak już Pan Plagg. - odpowiedział oschle.

Jakoś to zniosę... Gorzej będzie z ratowaniem Paryża.

- Chcesz może trochę camemberta? - zapytałem z nutką nadziei w głosie.

- Tak. Ale najwyższej jakości!

Chociaż to się nie zmieniło...

Władca Ciem

Muszę zmusić Czarnego kota pod normalną postacią (WC nadal nie wie kim jest Chat >.< dop. aut.), żeby użył swojego Miraculum! Tylko jak?... Wiem! Poszukam kolejnej ofiary, i wtedy będzie musiał przemienić się w superbohatera!

Chwilę później.

- Książkoholiczko, teraz każdy będzie kupował twoje książki o magii! Chcesz tego, prawda? - zapytałem dziewczynę w jej głowie.

- Jasne! - odpowiedziała zdeterminowana.

- Tylko w zamian zdobędziesz Miraculum Biedronki.

- A Czarnego kota?

- Czarny kot jest już w moich sidłach, o to się nie martw.

- Dobrze, Panie.

Marinette

- ,,... pewna dziewczyna, zwana 'Książkoholiczką' zmienia Paryż w jakieś dziwne miejsce! Po ulicach latają książki ze skrzydłami, zamiast samochodów są triceratopsy, a szkoła zamieniła się w wielką galaretkę!" - usłyszałam w wiadomościach.

- Że co? - zapytałam ze zdziwieniem.

- Marinette, pora na przemianę!

- Jasne! Tikki, kropkuj! - krzyknęłam, po czym zamieniłam się w super bohaterkę.

Za pewnie swoją kryjówkę ma w bibliotece! Ruszajmy!

Przeskakując przez różne budynki po głowie krążyło mi wiele pytań ,,Czy Chat 'wyzdrowiał'?", ,,Czy przybędzie na dzisiejszą walkę?", ,,Czy żyje?"...

Nie wiem dlaczego, ale strasznie się o niego martwię.

Adrien

- ,,... pewna dziewczyna, zwana 'Książkoholiczką' zmienia Paryż w jakieś dziwne miejsce! Po ulicach latają książki ze skrzydłami, zamiast samochodów są triceratopsy, a szkoła zamieniła się w wielką galaretkę!" - usłyszałem w wiadomościach.

Przemienić się? Nie mogę...

A co jeśli Biedronka nie da sobie rady?

Co ja mam zrobić?!

- No dalej, zrób to... - mamrotał Plagg pod nosem.

- Huh?

- No wypowiedz wreszcie tą przeklętą formułkę! - wrzeszczał.

- Jaką? ,,Plagg, wysuwaj pazury"? - zacytowałem.

- O, właśnie tą. - zaśmiał się szyderczo.

Czy ja właśnie... Jaki ja jestem głupi!

Błysk. Jestem o dziwo Czarnym kotem. Ciekawe na jak długo...

Auć... Boli mnie głowa.

Nie panuję nad swoimi kończynami.

Chyba... zemdlałem?

Chwilę później.

Obudziłem się? Tak.

Widzę wszystko co się dzieje, ale nie panuję nad niczym.

Prawdopodobnie Plagg mną zawładnął i kieruje moim ciałem.

Głupi, głupi, głupi Adrien...

Marinette

Zauważyłam jakąś postać z książką. Za pewnie to ta 'Książkoholiczka'. Zaczęłam zmierzać ku niej.

Tylko... gdzie jest Czarny kot? Czyżby coś się stało? Marinette, skup się na walce!

Zaatakowałam swoją przeciwniczkę kropkowanym jo - jo. Ona oddała atak, wyczarowując jakąś książkę, która zaczęła mnie gonić.

Usłyszałam dość znajomy świst. To przecież dźwięk wydobywany przez koci kij Czarnego kota!

- Czarny kocie! - krzyknęłam, nie zważając na dziwną książkę.

- Witaj, Biedronko. - odpowiedział oschle, choć jego oczach widziałam ból, prośbę o pomoc.

- Coś się stało? - zapytałam lekko zdezorientowana.

- Stało się to, że jeszcze masz Miraculum. - wybełkotał pod nosem.

- Że co proszę?

- Nadal nie rozumiesz? - zaśmiał się.

- Nie zbyt bardzo...

- Jesteś już sama, nikt Ci nie pomoże. Przykro mi, ale przeszedłem na stronę zła, tam dają mi lepsze pole do popisu.

Czy on właśnie...

- Nie płacz, to nic nie da. - otarł mi łzę.

- Ja nie płaczę, to oczy mi się pocą. - wycedziłam.

- Huh?

- No tak, nie pamiętasz...

- Mniejsza o to. Oddaj swe Miraculum, albo zniszczę Paryż. - powiedział to z taką obojętnością.

- Nigdy.

- Sama chciałaś...

Błysk.

Czy on właśnie przemienił się w Białego kota?!

- Kotaklizm! - krzyknął. Przeszedł się po całej bibliotece, szukając czegoś. Zmarnował swój Kotaklizm na zwykłe gaśnice? Głupek...

- Dawaj ją! - krzyknął do 'Książkoholiczki', a ta rzuciła mu zapalniczkę.

- Miłego snu, kropeczko. - zaśmiał się i podpalił kilka książek. Ogień rozprzestrzeniał się w mgnieniu oka. Po chwili w pomieszczeniu nie było już nikogo, oprócz mnie.

Gdzie jest jakieś wyjście?! Nic nie widzę przez ten cholerny dym!

Upadłam. Krztuszę się. Chyba tracę przytomność... Czy ja umrę?

Jakiś czas później.

- H-hej... - usłyszałam jakiś głos. - Hej! Obudź się!

- C-czarny kocie?... - wybełkotałam i znów zemdlałam.


×××

Hejoszki! Przychodzę do was z 666 słowami O.O Medżik :OOO

Troszku dramatyzmu nie zaszkodzi. Kolejny rozdział już prawie dopracowany ^^ Niestety, będą kolejne dramy :< (taki mały spojlerek <3)

Mam nadzieję, że rozdział w miarę dobry ._.

Pytanie dnia : Chcecie, żeby jeszcze kiedyś pojawiły się owe liski? xD

Szantaż, oczywiście : 5 komów + 10 gwiazdek = NEXT ^^

Smutno mi, bo pada deszcz :<

~SmutnyBogdanPozdrawiaWszystkichZŁadnąPogodą:<

Cold heart / Soft heart || MiraculousWhere stories live. Discover now