Adrien
- Już jesteśmy! - powiedziała radośnie, lecz nie tak bardzo. Coś się musiało stać, że
posmutniała... - Wysiadamy!Gdy już wyszliśmy z pojazdu, Diane, sprawdzając, która jest godzina, oznajmiła :
- Mamy tylko dwie godziny, więc trzeba się pośpieszyć.
Zaraz, zaraz... przecież ja pieniędzy nie wziąłem!
- Diane, mamy problem. - oznajmiłem.
- Jaki znów?
- Nie wziąłem pieniędzy.
- Trudno. Trzeba było nie zasypiać. Gdybyś od razu przyszedł, powiedziałabym Ci gdzie jedziemy.
- Ale gdy przyszłaś, mogłem jeszcze je wziąć... - mruknąłem. - Zrobiłaś to specjalnie! Pewnie teraz chcesz, abym nosił twoje zakupy! A w życiu!
- Być może... - zachichotała i ruszyła w stronę budynku.
Przebiegła żmija...
...ale i tak ją lubię.Nie chcąc zostać w tyle, szybko podbiegłem do brunetki i równym krokiem szliśmy do centrum handlowego.
Gdy już tam dotarliśmy, dziewczyna, niczym gepard, pobiegła w stronę jakiegoś sklepu.
Już to widzę...
Diane będzie szybko biegać po sklepach i równie szybko kupować przeróżne rzeczy, a biedny Adrien będzie musiał ją gonić i nosić resztę jej zakupów...
Wspaniały dzień!
- Adrieeeeeeen! Chodź no tu! - usłyszałem głos dziewczyny, wydobywający się ze sklepu. Westchnąłem ciężko i zacząłem szybkim krokiem iść w stronę głosu, dodając :
- Już idę!
Kiedy już byłem w środku, ujrzałem brunetkę, trzymającą z osiem wieszaków z różnymi sukienkami.
- Którą wybrać? Karmazynową, turkusową, indygo, czy... - zaczęła wymieniać kolory.
- Weź przymierz wszystkie... - przerwałem jej, żartując, ale ona wzięła to na poważnie i poszła do przebieralni.
Po dobrych piętnastu minutach, wyszła z małego pomieszczenia, ubrana w piękną, chabrową suknię, sięgającą do kolan. Wyglądała w niej oszałamiająco.
- Wow... - wydusiłem, otwierając szeroko oczy.
- Co? - zapytała, czerwieniąc się.
- Pięknie wyglądasz. - przyznałem.
- D-dzięki... - wyjąkała, po czym poszła z powrotem do przymierzalni.
Jakiś czas później.
Gdy w końcu Diane postanowiła kupić pięć, z kilkunastu sukienek, wyszliśmy z poprzedniego sklepu i ruszyliśmy do kolejnego.
Kolejnym okazał się być tym razem sklep jubilerski.
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy niemalże równocześnie, po czym Diane szybkim krokiem poszła oglądać przeróżne pierścionki i naszyjniki. Ja zaś spokojnie przechadzałem się po sklepie, czekając, aż Diane coś wymyśli.
- Pssyt. - usłyszałem zza lady. Spojrzałem się w tym kierunku, a moim oczom ukazał się mężczyzna, prawdopodobnie prowadzący ten sklep. - Podejdź no tu. - dodał.
- Tak? - zapytałem.
- Widać, że twoja dziewczyna jest naprawdę podekscytowana wszystkimi pierścionkami. Mam dla Ciebie pewną propozycję... - powiedział, nie dając mi dojść do słowa, po czym sięgnął pod ladę. Okazało się, że wyjął spod niej jakąś gablotkę. - To jest najpiękniejszy pierścionek, jaki mam. - otworzył wieczko. - Kosztuje jedyne...
- Nie jestem zainteresowany. - przerwałem mu. - Poza tym to nie moja dziewczyna. - powiedziałem i podszedłem do Diane.
- Przepraszam! - powiedziała dziewczyna, a jak na zawołanie przed nią pojawił się mężczyzna.
- W czym mogę pomóc? - zapytał.
- Poproszę te dwie bransoletki. - powiedziała, wskazując na przedmioty, a ten po chwili je wyjął z gablotki i wpakował do osobnych pudełeczek.
Gdy wyszliśmy ze sklepu, Diane powiedziała rozkazującym tonem :
- Daj mi rękę.
- Po co? - zapytałem zdziwiony.
- Daj tą rękę. - powiedziała stanowczo, a ja, nie chcąc zostać zabitym, wystawiłem rękę przed dziewczynę. Ta zaś chwyciła moją dłoń, wyjęła z torby jakąś bransoletkę i przypięła mi ją na nadgarstek.
- Co to? - zapytałem, a ona puściła dłoń.
- Bransoletka. Nie widać?
- Ale... po co mi ją dałaś? I czemu jest tu Czarny kot?
- Nie mogę dać prezentu mojemu przyjacielowi?
- Niby tak, ale...
- Oj, cicho już bądź. - przerwała mi.
×××
Oto 2 rozdział maratonu!
Zgodnie z naszą umową, jeżeli będzie 15 gwiazdek i 15 komentarzy, będzie NEXT, więc oto jest ^-^
Nie przedłużając, czekam na taką samą liczbę komentarzy i gwiazdek i dodaję kolejny! :D
YOU ARE READING
Cold heart / Soft heart || Miraculous
Fan fikciaOn i Ona. Dwa różne światy, połączone magiczną mocą. Byli jednością. A jednak... On był zły. Ona była dobra. On zamienia się w Białego kota. Ona zaś w Biedronkę. Dotychczas wszystko układało się dobrze, gdyby nie... no właśnie co? Przez to coś cały...