Rozdział 4 - Kocurek

1.6K 155 36
                                    

Adrien

- Nie! Nie rób tego! Oddam Ci swoje Miraculum! Tylko zostaw Biedronsię! - krzyknąłem do Władcy Ciem.

Ona leżała przed nim, cała w kałuży krwi. Na samą myśl, że ona... Pękało mi serce.

- Cz-czarny k-kocie... - ledwo powiedziała. - Uciekaj, poradzę sobie - próbowała się uśmiechnąć.

Jej fiołkowe, niegdyś pełne radości oczy... Traciły swój blask...

- Nigdy! Będę Cię bronić do końca swych dni! - krzyczałem nadal.

Władca Ciem ciągle się śmiał. Powoli nachylił się nad nią... Zdjął kolczyki i...

- AAAAAA! - krzyknąłem. - To... Tylko zły sen?... - odetchnąłem z ulgą.

- Człowieku... Tu ludzie (Tak. Wiem, że Plagg to kwami xD. dop. aut.) próbują spać - ziewnął Plagg.

- Wiem, po prostu miałem zły sen... - wyżaliłem się.

Plagg nie zareagował, wpatrywał się we mnie, po czym rozciągnął się i ruszył w stronę Camemberta.


Marinette

Ziewnęłam.

- O kurczę! Tikki, która godzina?! - bardzo się przeraziłam.

- Sobota, znaczy... 9:00 - zachichotała moja kwami.

- Uff... - odetchnęłam z ulgą.

Po chwili poszłam się ubrać i zjeść śniadanie.

- Cześć, Mari - powiedziała z uśmiechem mama.

- Sześć, mamo - odpowiedziałam z pełną buzią jedzenia.

Mam zaczęła się śmiać, po chwili i ja się śmiałam.

- To ja już pójdę do siebie. Najadłam się do syta.

- Dobrze, córciu.

Szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju.

- Tikki! Ty śpiochu! - śmiałam się.

- C-co?... - powiedziała zaspanym głosem.

- Pora na poranny patrol!

- No dobra...

- Tikki, kropkuj! - krzyknęłam.

W parku

Było cicho i spokojnie. Ale nigdzie nie było Czarnego kota... Dziwne.

Nagle poczułam silne, ciepłe dłonie, które mnie opatulają.

- Ummm... Chat? Co ty robisz? - powiedziałam zakłopotana.


Adrien

- Ja... Ja przepraszam... - powiedziałem, czując jak moje poliki płoną. - Po prostu...

- Tak? - zapytała.

- Będziesz się śmiać... - westchnąłem.

- No mów - lekko uśmiechnęła się.

- No, bo ja... Miałem straszny sen, w którym... Straciłem Ciebie.

Lekko zarumieniła się.

- Oj, kocurku ty mój... Nigdy Cię nie opuszczę! - zachichotała.

Powiedziała do mnie ,,kocurku", ,,jej kocurku"! Ahhh... Chyba zemdleję...



Oto koniec 4 rozdziału... Strasznie się zawiodłam :<. Nie było nawet 1 (nie licząc mojego, w którym informowałam, że mam już kolejny rozdział :VV) komentarza...

Niestety. To był pierwszy, a zarazem ostatni raz, w którym ,,ulegam" i dodaje kolejny rozdział. Zmartwię was - nie mam (tym razem xD) kolejnego rozdziału i ZNÓW musicie postarać się :>.

2 komy = NEXT <3333333

~Bogusiowa ^^

Cold heart / Soft heart || MiraculousWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu