Marinette
Tym razem na prawdę nadszedł ten jedyny dzień. Tym razem to nie będzie żaden głupi koszmar. Tym razem wszystko pójdzie po naszej myśli.
Wraz z Mią umówiłyśmy się na 15:45 obok szkoły, by obmówić plan dotyczący uratowania Chata.
Aktualnie jest 15:30, a ja nawet nie wyszłam. Chyba pora już wyjść.- Tikki... boję się... nadal. - wyszeptałam pod nosem, ubierając buty.
- Nie bój się, wszystko będzie dobrze. - pocieszała mnie.
Chciałabym...
- Mamo, tato wychodzę! - krzyknęłam, po czym szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
Chwilę później.
- Cześć Mia! - krzyknęłam, będąc kilka metrów od niej.
- No wiesz co... Jest 16:00, a ty dopiero się zjawiasz. - prychnęła jasnowłosa.
- Dzięki za miłe powitanie.
- A no właśnie! Cześć. - uściskała mnie. - A teraz chodź usiąść na ławce.
Posłusznie zrobiłam to, co mi kazała.
- Więc jaki jest plan?
Nie odpowiadając, ze swojej podręcznej torebki wyjęła sztylet.
- S-sztylet? - wyjąkałam.
- Nigdy nie widziałaś? - zapytała zdziwiona.
- W-widziałam tylko... miałam koszmar, w którym próbowałam nim uratować Chata, ale nie wyszło i...
- Tym razem wyjdzie. - przerwała mi.
Westchnęłam ciężko.
- Niech zgadnę... mam wbić go prosto w serce?
- Skąd wiesz?
- Tak było w śnie...
Zaniemówiła.
- Co?
- Nic. Po prostu to dziwne, że przewidujesz przyszłość w snach...
- Sugerujesz, że zabije Chata?
- Nie! Nie o to chodzi. Chodzi o to, że w jakiś magiczny sposób przewidziałaś, że zrobisz tak, a nie inaczej.
Nie odpowiedziałam jej.
Nurtowało mnie pytanie "Czy w jakiś magiczny sposób przewiduję przyszłość i zabiję Chata?". Okaże się, gdy Władca Ciem ponownie zaatakuje.
- Dobra, bierz ten sztylet, ale uważaj, żebyś się nie skaleczyła. - dyskretnie podała mi przedmiot, a ja schowałam go do swojej torebki. - Ja już muszę iść, pa! - uściskała mnie i poszła.
Kilka godzin później.
W Paryżu rozpadało się i jest burza. Jak ja nie cierpię takich pogód...
- ,,... Książkoholiczka atakuje ponownie!" - usłyszałam w pewnej chwili w wiadomościach.
Kolejna 'przepowiednia' ze snu spełniła się. Czy to jakiś znak?...
Wstałam zrezygnowana, wzięłam sztylet do torebki i rzuciłam szybkie ,,Tikki, kropkuj!", po czym wybiegłam przez okno.
Jak można było się domyśleć zmierzałam ku kryjówce Książkoholiczki - bibliotece. Po drodze naprawdę zmokłam, lecz nie było mi zimno. Dziwnym trafem kropkowany lateks tak opatulał moje ciało, że było mi wystarczająco ciepło.
YOU ARE READING
Cold heart / Soft heart || Miraculous
FanfictionOn i Ona. Dwa różne światy, połączone magiczną mocą. Byli jednością. A jednak... On był zły. Ona była dobra. On zamienia się w Białego kota. Ona zaś w Biedronkę. Dotychczas wszystko układało się dobrze, gdyby nie... no właśnie co? Przez to coś cały...