Nie zważając, na to co mówi... zrobiłam to. Wbiłam ten zasrany sztylet w jego serce.
***
Marinette
Zamknęłam oczy. Modliłam się w duchu, by przeżył.
- Mari-nette?... - wyszeptał.
- Chat! Tak się bałam! - powiedziałam, dławiąc się łzami. - Tak bardzo się bałam! - przytuliłam się do niego.
- Auć... - chciał złapać się za klatkę piersiową, lecz dotarł do sztyletu, wbitego w nią. - C-co to jest?!
- Umm... Zamknij oczy.
- Po co?
- Zamknij. - rozkazałam, po czym zrobił to, co mu kazałam. Po chwili w ręce miałam zakrwawioną broń.
Chat spojrzał się na ranę, ale jej tam nie było. Nie wiem skąd, nie wiem jak, ale jakoś już jej nie było.
- Mam pytanie... - powiedział, po czym wstał.
- Tak?
- Skąd ty się tu wzięłaś? Jest późno w nocy, a ty siedzisz obok mnie.
- Skoro już Ci lepiej, to pójdę... A co do pytania, to dowiesz się w swoim czasie. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę domu.
Szłam przez ciemne alejki jakieś dobre 15 minut, aż tu nagle...
- Skoro ty się mną opiekowałaś, to może teraz ja się Tobą zaopiekuję i odprowadzę Cię do domu? - nagle blondyn wyskoczył zza jednego budynku. Szczerze... wiedziałam, że prędzej, czy później tak zrobi, ale strasznie się przestraszyłam.
- Prędzej od opieki nade mną to doprowadzisz mnie do zawału. - zachichotałam.
- Przepraszam, My Lady. - pocałował mą dłoń.
My Lady?... Przecież... On mówi tak do Biedronki.
Głupia Marinette, przecież to ty jesteś Biedronką!
- Lepiej chodźmy. - wybełkotałam.
- Boisz się? Spokojnie! Chat Cię obroni. - pokazał swe muskuły.
- To się okaże...
Myślałam, że po tych słowach zapadnie niesłychanie upierdliwa cisza, lecz... Chat od razu zaczął nowy temat, co naprawdę mnie zdziwiło.
- Jak tam w szkole? - zadał pytanie.
- Emm... no spoko. - odpowiedziałam.
- Ach, czyli temat o szkole Ci nie odpowiada. No to może... jak tam sprawy miłosne?
Pokręciłam przecząco głową.
- Czyli to też nie... Może ty coś zaproponujesz?
- Lubisz może croissanty?
I tak zaczęła się nasza jakże długa i nie kończąca się rozmowa...
Przed domem Mari.
- No to... cześć? - pomachałam mu na pożegnanie, złapałam za klamkę i chciałam wejść do domu, lecz coś mi przeszkodziło.
- Zaczekaj! Nie sądzisz, że fajnie nam się rozmawiało?
- No w sumie...
- I przerwać to w takim momencie?
- Sugerujesz coś?
- Ja? Skądże! - zrobił maślane oczka, a ja od razu wiedziałam o co chodzi.
YOU ARE READING
Cold heart / Soft heart || Miraculous
FanfictionOn i Ona. Dwa różne światy, połączone magiczną mocą. Byli jednością. A jednak... On był zły. Ona była dobra. On zamienia się w Białego kota. Ona zaś w Biedronkę. Dotychczas wszystko układało się dobrze, gdyby nie... no właśnie co? Przez to coś cały...