Marinette
- Dobrze, więc chodźmy na... boisko szkolne! Tak, jest tam dość dużo miejsca i będziesz w stanie odebrać mi sopel odmrażający - zaproponowała Mia.
- Okej, więc chodźmy - odpowiedziałam.
W drodze na szkolne boisko.
- A tak w ogóle, to jak wygląda twoje kwami? - zapytałam zaciekawiona.
- W sumie... możesz je poznać, tylko uważaj. Jest bardzo chamski i zadziorny.
- Spoko, poradzę sobie - uśmiechnęłam się.
- White, możesz na chwilkę wyjść? - zapytała drżącym głosem.
- Czego znów chcesz?! - krzyknęło dość niskim tonem głosu małe stworzonko.
- Chciałabym Ci przedstawić Marinette.
- Hej - powiedziałam dość przyjaźnie.
- Hej - burknął. - Coś jeszcze? Mam ważniejsze sprawy do roboty.
- Nie... możesz wejść z powrotem do torby... - powiedziała zrezygnowana.
Małe stworzonko wślizgnęło się do torby.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Nie, wszystko OK...
- Przecież widzę.
- Chodzi o to, że... White nie był taki. Strasznie mnie to boli, choć wiem, że ma zamrożone serce.
- Nie martw się, poradzimy sobie - uśmiechnęłam się pocieszająco. - O, patrz! Już jesteśmy.
- Faktycznie. No więc... jesteś gotowa?
- Chyba tak.
- No dobrze. Jednak dla bezpieczeństwa, ty pierwsza przemień się.
- OK. Tikki, kropkuj! - krzyknęłam.
- Teraz moja kolej - dziewczyna podciągnęła rękaw od koszuli w kratę, pokazując przy tym niebiesko-białą bransoletkę. - White, wychodź z igloo!
Po chwili zamiast Mii Agreste ujrzałam dziewczynę ubraną w biało-niebieski strój z lateksu, maskę zakrywającą pół twarzy i o dziwo... małe uszka niedźwiedzia na długich, blond włosach.
Tak jak wcześniej mi mówiła, miała dwa sople, były przypięte do pasa.
- A panienka czeka na zaproszenie? - zapytała mnie jasnowłosa.
- Nie, czekam na twój ruch - odpowiedziałam lekko zirytowana.
- Sama chciałaś! - zaśmiała się, po czym złapała za swoje sople. Strzeliła we mnie, a raczej próbowała. Za każdym razem udawało mi się uciec przed zamrożeniem.
- Niech to szlag! - krzyknęła oburzona.
- Co, trudno mnie pokonać? - zachichotałam pod nosem.
- Grrr... Teraz mnie popamiętasz! - krzyknęła. - Mróz stulecia! - jej ręce stały się nieco ciemniejsze od jej stroju, kiedy uniosła je mogła zamrozić pobliskie otoczenie.
O nie... właśnie to zrobiła! A co ze soplami?!
- Chodź tu mój niedźwiadku, chcę twoje sople! - krzyknęłam, po czym robiąc gwiazdę podbiegłam do Niedźwiedzicy.
- Mam! - krzyczałam z niedowierzaniem. - Naprawdę mam!
- To nie ten sopel, skarbie - zaśmiała się szyderczo.
YOU ARE READING
Cold heart / Soft heart || Miraculous
FanfictionOn i Ona. Dwa różne światy, połączone magiczną mocą. Byli jednością. A jednak... On był zły. Ona była dobra. On zamienia się w Białego kota. Ona zaś w Biedronkę. Dotychczas wszystko układało się dobrze, gdyby nie... no właśnie co? Przez to coś cały...