Rozdział 16 - Biedronka snajperem

1.2K 110 17
                                    

Marinette

- Dobrze, więc chodźmy na... boisko szkolne! Tak, jest tam dość dużo miejsca i będziesz w stanie odebrać mi sopel odmrażający - zaproponowała Mia.

- Okej, więc chodźmy - odpowiedziałam.

W drodze na szkolne boisko.

- A tak w ogóle, to jak wygląda twoje kwami? - zapytałam zaciekawiona.

- W sumie... możesz je poznać, tylko uważaj. Jest bardzo chamski i zadziorny.

- Spoko, poradzę sobie - uśmiechnęłam się.

- White, możesz na chwilkę wyjść? - zapytała drżącym głosem.

- Czego znów chcesz?! - krzyknęło dość niskim tonem głosu małe stworzonko.

- Chciałabym Ci przedstawić Marinette.

- Hej - powiedziałam dość przyjaźnie.

- Hej - burknął. - Coś jeszcze? Mam ważniejsze sprawy do roboty.

- Nie... możesz wejść z powrotem do torby... - powiedziała zrezygnowana.

Małe stworzonko wślizgnęło się do torby.

- Coś nie tak? - zapytałam.

- Nie, wszystko OK...

- Przecież widzę.

- Chodzi o to, że... White nie był taki. Strasznie mnie to boli, choć wiem, że ma zamrożone serce.

- Nie martw się, poradzimy sobie - uśmiechnęłam się pocieszająco. - O, patrz! Już jesteśmy.

- Faktycznie. No więc... jesteś gotowa?

- Chyba tak.

- No dobrze. Jednak dla bezpieczeństwa, ty pierwsza przemień się.

- OK. Tikki, kropkuj! - krzyknęłam.

- Teraz moja kolej - dziewczyna podciągnęła rękaw od koszuli w kratę, pokazując przy tym niebiesko-białą bransoletkę. - White, wychodź z igloo!

Po chwili zamiast Mii Agreste ujrzałam dziewczynę ubraną w biało-niebieski strój z lateksu, maskę zakrywającą pół twarzy i o dziwo... małe uszka niedźwiedzia na długich, blond włosach.

Tak jak wcześniej mi mówiła, miała dwa sople, były przypięte do pasa.

- A panienka czeka na zaproszenie? - zapytała mnie jasnowłosa.

- Nie, czekam na twój ruch - odpowiedziałam lekko zirytowana.

- Sama chciałaś! - zaśmiała się, po czym złapała za swoje sople. Strzeliła we mnie, a raczej próbowała. Za każdym razem udawało mi się uciec przed zamrożeniem.

- Niech to szlag! - krzyknęła oburzona.

- Co, trudno mnie pokonać? - zachichotałam pod nosem.

- Grrr... Teraz mnie popamiętasz! - krzyknęła. - Mróz stulecia! - jej ręce stały się nieco ciemniejsze od jej stroju, kiedy uniosła je mogła zamrozić pobliskie otoczenie.

O nie... właśnie to zrobiła! A co ze soplami?!

- Chodź tu mój niedźwiadku, chcę twoje sople! - krzyknęłam, po czym robiąc gwiazdę podbiegłam do Niedźwiedzicy.

- Mam! - krzyczałam z niedowierzaniem. - Naprawdę mam!

- To nie ten sopel, skarbie - zaśmiała się szyderczo.

Cold heart / Soft heart || MiraculousWhere stories live. Discover now