Adrien
- Już dobrze. Nie płacz, proszę. - ucałowałem ją w czoło.
- J-ja nie płaczę, to oczy mi się pocą. - wyjąkała.
- Oczy Ci się pocą? - zaśmiałem się.
- T-tak. - zachichotała.
- Ja już uciekam, bo się przemienię. Dobranoc, Mariś. - uściskałem ją i pobiegłem w stronę domu.
Dziwne uczucie. Zmieniłem się? Być może...
W domu.
- Plagg, czy to możliwe, że... no wiesz. - zapytałem.
- Czy to możliwe, że się zakochałeś? Z twoim głupim mózgiem to normalne. - westchnął.
- Nie o to chodzi... - wywróciłem oczami. - Chodzi o to, czy to możliwe, że zmieniłem się.
- Pod jakim względem?
- Takim, że moje serce... no nie wiem jak to ująć... zmiękło?
Co ja gadam...
- Zmiękło, powiadasz? - powtórzył.
- No tak jakoś.
- Oczywiście! - na jego pyszczek wkradł się chytry uśmieszek.
- Co to może oznaczać?...
- No chłopie... Zwyczajnie dziewczyna skradła Ci serce.
- Moje serce należy do Biedrony, głuptasie.
- To się okaże...
Marinette
- Jak słodko! - zachwycała się Mia.
- Niby co? - zapytałam.
- No... wasz pocałunek. - zachichotała.
Spaliłam buraka.
- Nie przesadzaj, zwykły, nic nieznaczący całus. - machnęłam teatralnie ręką.
- Nic nieznaczący? - zapytała ze zdziwieniem. - Przecież ty go ko...
- Nie kończ. - przerwałam jej.
- Dlaczego?
- To już inny człowiek... Nie jest taki jak kiedyś.
- W jakim sensie?
- Kiedyś był miły, zabawny, czuły, kochany... Niby teraz też taki jest, ale... co jeśli nadal jest pod wpływem 'jakiejś tam Akumy' i to wszystko to iluzja zaplanowana przez Władcę Ciem? - powiedziałam zrezygnowana.
- Za dużo myślisz, a za mało działasz.
- Huh?
- Najlepiej, abyś to po prostu sprawdziła.
- Jak?
- Spędzaj z nim więcej czasu, sprawdzaj jak się zachowuje, reaguje.
- Nie mam zamiaru spędzać czasu z takim chamem, jakim on...
- Był. - wtrąciła. - Ale się zmieni.
- Skąd niby to wiesz?
- Postaram się, aby tak było.
- Jak? Zmusisz go? - zachichotałam.
- O to się nie martw, Mia wszystko załatwi.
- No dobrze, dobrze. - chichotałam nadal. - Ale teraz chodźmy, bo ciemno się robi.
- Masz rację.
Mam dziwne uczucie, że ktoś nas obserwuje...
W drodze do domu.
Przed oczami 'przeleciało' mi coś... coś rudego.
Lis? W takim miejscu? Nie możliwe...
Chwilę później.
Dwa 'rude cosie'?
Nie możliwe...
Lila
- Zauważyła nas, spadamy. - wyszeptałam do mojego pomocnika.
- OK. - odpowiedział.
W kryjówce Pana.
- Panie, przepraszam, że przeszkadzamy, ale mamy wieści. - oznajmiłam.
- Jakie? - odpowiedział zaciekawiony.
- Niestety, ale nie zbyt dobre. Biały kot z powrotem stał się Czarnym, a Biedronka i Niedźwiedzica mają plan jak wyzwolić go od mocy 'Trefnej Akumy'.
- Jeszcze go nie uwolniły? - zapytał ze zdziwieniem.
- Myślą, że tak, lecz tak nie jest. Akuma nie wyleciała.
- Jednak jest krzta nadziei...
- C-czy możemy już odejść, Panie? - zapytał mój pomocnik.
- Tak, moje drogie liski (Tak, wiem, że ten drugi to nie lis, ale od teraz nim będzie ._. dop. aut.). Spisaliście się w miarę dobrze, więc będzie wam to zapisane. A teraz idźcie mi z oczu.
- Tak jest, Panie. - odpowiedzieliśmy chórem, ukłoniliśmy się i odeszliśmy.
×××
OŁ MAJ GASZ! NATH MA MIRAKULUM! XD
Musiałam.
Wybaczycie, c'nie? <3
Dobra, cieszta się, bo z tymi liskami to naciągane, ale to dlatego, że chciałam, aby książka dłużej trwała (liski nie były w planie :P).
Mam nadzieję, że tym razem nie spaprałam większości.
Szantaż? Oczywiście! 5 komów + 10 gwiazdek = upragniony NEXT!
Dobra, ja już spadam. Bye! :3
~BogdanIJegoLiskiPozdrawiają<3
DU LIEST GERADE
Cold heart / Soft heart || Miraculous
FanfictionOn i Ona. Dwa różne światy, połączone magiczną mocą. Byli jednością. A jednak... On był zły. Ona była dobra. On zamienia się w Białego kota. Ona zaś w Biedronkę. Dotychczas wszystko układało się dobrze, gdyby nie... no właśnie co? Przez to coś cały...