Rozdział 32 - ,,Zostań ze mną, a będziesz władał światem"

765 78 27
                                    

Marinette

Gwałtownie odwróciłam się, a moim oczom ukazała się...

- Volpina! - krzyknęłam uradowana i przytuliłam dziewczynę.

- Jak Wy tu się znaleźliście? - zapytała.

- Uciekliśmy. - wytłumaczył Chat.

- Ach, no tak... Dlatego Pan był taki zły i wysłał wszystkich na poszukiwanie Was. - zamyśliła się na chwilę.

- Wszystkich?! - zapytałam. - Czyli ty też nas szukasz?!

- Niby tak, ale jednak nie. - wzruszyła ramionami. - Nadal jestem po waszej stronie. - uśmiechnęła się.

Odwzajemniłam uśmiech, ale po chwili znikł mi z twarzy, gdyż w oddali zauważyłam coś, a raczej kogoś.

- Kryć się! - szepnęłam, po czym przyległam do ściany.

- A co z nią? - powiedział Chat i kiwnął głową na Niedźwiedzicę.

- Zajmijcie się nią, ja zaraz wrócę. - oznajmiła brunetka i poszła w stronę tajemniczej osoby. Wtedy wraz z Chatem chwyciliśmy blondynkę i przykryliśmy jej usta, by nic nie mówiła. - Tam nic nie ma, sprawdzałam. Możesz iść tam. - usłyszałam, gdy zniknęła mi z pola widzenia.

Po chwili dziewczyna wróciła z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

- To była Nawałnica, ale nabrała się i poszła. - zachichotała.

- Ale nadal nie wiemy co zrobić z Niedźwiedzicą. - poskarżył się Czarny kot.

- Mam pomysł! - powiedziała uradowana Volpina, po czym chwyciła swój flet i zagrała na nim jakąś melodyjkę. Po chwili na jej rękach pojawił się gruby sznur. Dziewczyna bez wahania związała nim Niedźwiedzicę, ale ten znikł. - Niech to szlag!

- Dobra, na razie może być związana moim jo - jo, ale gdy najdzie czas na walkę, będziemy zmuszeni ją wypuścić. - powiedziałam, na co reszta kiwnęła głową.

- Czyli co, weźmiemy ją ze sobą? - zapytał Chat.

- Ale gdzie Wy chcecie iść? - zapytała Volpina.

- No do Papillona, by go pokonać. - wytłumaczyłam, na co dziewczyna wybuchła śmiechem. - No co?

- Wy chyba nie myślicie, że tak łatwo dostać się do niego. - powiedziała, ledwo hamując łzy śmiechu.

- No ale przecież ostatnio łatwo było. - powiedział blondyn.

- Ostatnio. - wyraźnie podkreśliła słowo. - Teraz, by tam się dostać trzeba wejść tam albo magicznie niezauważalnym, albo pokonać całą armie jego poddanych, czatujących przed wejściem.

- To co robimy? - zapytałam.

- Proponuję pierwszą opcję, czyli pójdziemy tam szyfrem wentylacyjnym (mam nadzieję, że wszyscy wiedzą o co mi chodzi xd dop. aut.). - powiedziała, wskazując nieduży otwór w suficie.

- Ale jak my tam wejdziemy... z nią? - zapytałam zdezorientowana.

- Trzeba ją tam jakoś wciągnąć. - powiedziała brunetka, wzruszając ramionami. - Więc... ja idę pierwsza, bo wiem gdzie iść. Druga idzie Biedronka, następnie Niedźwiedzica, którą Biedrona będzie ciągnęła, a na szarym końcu Czarny kot, który będzie pomagał Biedronce.

- C-co?! Dlaczego ja na końcu?! - zapytał oburzony chłopak.

- Bo gdybyś szedł za mną, to miałbyś niezłe widoki, co twojej dziewczynie - wskazała na mnie. - by się nie spodobało. - powiedziała, cicho śmiejąc się, a ja spaliłam buraka. - Dobra, chodźmy, bo jeszcze ktoś nas zobaczy.

Cold heart / Soft heart || MiraculousWhere stories live. Discover now