Rozdział 34 - O tym, jak rude rozpętało wojnę.

746 73 77
                                    

Adrien

Poczułem niemiłosierny ból w głowie, po czym usłyszałem dobrze mi znany głos...

- Poszukaj Biedronkę, Niedźwiedzicę i Volpinę, odbierz im Miracula, a potem zabij. - powiedział, a ja bez wahania ruszyłem na poszukiwania moich ofiar.

Na początku nie mogłem odnaleźć się w tych wszystkich korytarzach, ale znalazłem jakiegoś rudzielca, który pomógł mi wydostać się z tego "labiryntu".

Rzuciłem mu szybkie "dzięki" i ruszyłem dalej.

Marinette

Kiedy już dotarłyśmy do wyznaczonego miejsca, okazało się, że wrota nadal są zamknięte.

- I co my teraz zrobimy...? - zapytałam zrezygnowana.

- Nie możemy ich rozwalić? - zaproponowała Niedźwiedzica, po czym podeszła bliżej i chciała wycelować w nie swoim lodowym soplem, lecz Volpina jej przeszkodziła.

- Nie damy rady. Wielokrotnie próbowałam je rozwalić, ale są tak zrobione, że najpotężniejsza moc ich nie rozwali. - wytłumaczyła brunetka.

- Nawet Kotaklizm Czarnego kota? - zapytałam.

- Nawet to. - westchnęła. - A co do niego... co ten blondas ma zamiar zrobić? Może go poszukamy?

- Dobry plan, ale... co jeśli nie powinnyśmy mu przeszkadzać, bo sam sobie poradzi?

- On sam sobie poradzi? Błagam Cię... - zaśmiała się blondynka.

- No dobra. Wiesz może gdzie mógłby przebywać z Władcą Ciem? - zapytałam Lisicę.

- Jasne. Chodźmy! - powiedziała i ruszyła szybkim krokiem w stronę ciemnego korytarza.

Po jakichś dziesięciu minutach wraz z Niedźwiedzicą zostałyśmy zatrzymane przez skinięcie ręki Volpiny.

- Co jest? - zapytałam.

- Ktoś tu idzie! - szepnęła brunetka i pociągnęła nas w inną stronę. Z tego co zrozumiałam, miałyśmy skryć się za jednym z większych kwiatów.

- Ej wy! Pokażcie swoje nędzne twarzyczki i powitajcie waszą zagładę! - usłyszałam żeński głos i już chciałam wyjść z ukrycia, gdy Volpina wraz z Niedźwiedzicą zatrzymały mnie. Chciałam coś powiedzieć, lecz brunetka zasłoniła mi buzię.

- Shhh... - uciszyła mnie. - Niech podejdzie bliżej i wtedy ją zaatakujemy. - szepnęła, a ja skinęłam głową.

- No co, boicie się? - zaśmiała się. - Ja nic wam nie zrobię, obiecuję! Przeżyjecie tylko mały zawrót głowy... - zaśmiała się, po czym w pomieszczeniu rozpętała się wielka wichura. Byłam już pewna, że właścicielką głosu nie jest kto inny, jak Nawałnica.

- Wychodźcie! - ledwo krzyknęła Volpina, po czym wyszłyśmy zza wielkiej rośliny.

Nim się obejrzałam, wokół nas pojawiło się pełno lodu. Niestety, lecz nie miałam pojęcia, czy była to sprawka Nawałnicy, czy Niedźwiedzicy.

W ułamku sekundy, blondynka chwyciła w swą dłoń sopel odmrażający i odmroziła całe otoczenie. Po chwili chwyciła drugi sopel i przed Nawałnicą zrobiła wielką, lodową ścianę.

- Uciekajcie! - krzyknęła, a my jak poparzone ruszyłyśmy w drugą stronę.

Nathaniel

Szedłem jednym z dłuższych korytarzy.

Co chwila słyszałem dziwne wybuchy, robiło się coraz zimniej i czułem lekki wiatr.

Co to może być?

Cold heart / Soft heart || MiraculousWhere stories live. Discover now