53

8K 510 339
                                    

- Justin - westchnęłam cicho, podchodząc do niego.

- Odejdź - mruknął nie odrywając wzroku od ciemności za oknem.

Zignorowałam to.

- Możemy porozmawiać?

- Nie - syknął. - Chyba wyraźnie powiedziałem, że masz sobie pójść.

No ręce opadają. Co za człowiek. Nie chciałam go drażnić, nie robiłam tego specjalnie, chciałam wyjaśnić i sprostować nieprzyjemną sytuację sprzed kilku minut.

- Nie denerwuj się proszę - zaczęłam powoli się do niego zbliżać. - Chcę tylko-

- JESTEŚ GŁUCHA DO KURWY NĘDZY?! - odepchnął mnie od siebie. - WYPIERDALAJ!

- Justin, nie krzycz, proszę, obudzisz Jaxona - póbowałam opanować drżenie ciała.

- Mam to w dupie - warknął zaciskając pięści. - Nie prosiłem, żebyś przyłaziła do mnie i mnie wkurwiała. Mam cię dosyć, zejdź mi z oczu, jeśli nie przyszłaś, żeby dać mi dupy.

- Jesteś chujem - wyleciało mi z ust.

Żałowałam tych słów. Wiedziałam, że powinnam w tamtej chwili spierdalać jak najdalej od niego. Właśnie to chciałam zrobić, szybkim krokiem zmierzałam ku drzwiom, kiedy nagle zostałam pociągnięta za włosy. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, upadłam na podłogę.

- Co ty-

Kopnął mnie w żebro. Poczułam, że zbudziłam smoka. Pisnęłam i złapałam się za obolałe miejsce. Łzy pojawiły się w kącikach moich oczu.

- Chcesz powtórzyć, jak mnie nazwałaś? - kucnął przede mną.

Pokręciłam energicznie głową wpatrując się w niego ze strachem.

- Justin, opanuj się - szepnęłam próbując się podnieść.

"Pomógł" mi stanąć na nogi ciągnąc mnie za włosy. Pisnęłam, wyrywając się. Pchnął mnie przodem na ścianę. Naparł na mnie od tyłu. Otworzyłam szerzej oczy, czując jego wybrzuszenie na swoim tyłku. Zaczęłam szybciej oddychać. Panikowałam.

- Czujesz to, maleńka? Czujesz jak na mnie działasz? - szepnął tuż przy moim uchu. - Cholernie mnie podniecasz.

Sprawienie, by mój koszmar stał się rzeczywistością było ostatnim, czego chciałam. Rozpłakałam się. Byłam przerażona.

- Justin, p-puść mnie, proszę - załkałam.

- Miśku - wsunął dłoń pod moją bluzkę - nie płacz. Będzie nam razem dobrze, doprowadzę cię na szczyt.

- Nie - zapłakałam. - Nie chcę!

Zaczęłam się wyrywać, przez co naparł na mnie bardziej. Oparłam czoło o ścianę. Dławiłam się własnymi łzami.

- Przestań walczyć - jego dłoń znalazła się pod miseczką stanika - lubisz mój dotyk, dobrze to wiesz. Sama powiedziałaś dzisiaj, że nie żałowałaś ani jednego razu ze mną.

Odpiął mój stanik i wyrzucił gdzieś.

- To prawda - pociągnęłam nosem. - Nie żałuję żadnego razu z tobą, w którym byłeś delikatny i czuły. Byłeś moim, Jay'em.

- Wciąż nim jestem - wymruczał w moją skórę na szyi. - Tyle, że tej nocy nie będę delikatny. Mam ochotę mocno cię zerżnąć.

Zamknęłam oczy i zaszlochałam żałośnie. Obmacywał mnie po piersiach i brzuchu. Nie był czuły.

Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz