Przeszedł do rozpinania rozporka moich spodni. Zgięłam kolano, by uderzyć go w twarz. Udało mi się. Spadł z łóżka. Zepchnęłam szybko stopą paralizator na podłogę i podkuliłam nogi do klatki piersiowej, uderzając plecami o ścianę. Starałam się wyswobodzić ręce z lin i byłam blisko, ale jego powrót uniemożliwił mi to. Złapał mnie za włosy i uderzył moją głową o ścianę. Przewróciłam się na poduszki, podkurczając nogi do piersi. Pociągnął mnie za kostki i jednym, zwinnym ruchem pozbył się moich spodni. Pokręciłam szybko głową, posyłając mu przerażone spojrzenie. Uśmiechnął się dumnie i rozerwał zębami żółte opakowanie prezerwatywy.
Nie pozwól mu, by cię poniżył!
Mimo głosów w mojej głowie, było mi już wszystko jedno. Miałam gdzieś to, co ze mną zrobi, czekałam tylko, aż okaże mi litość i mnie zabije. Czekałam na sen. Chciałam odpocząć, byłam głodna, zmęczona i obolała. Miałam dość. Walczyłam, a i tak nic z tego nie wychodziło. Poddałam się, nie chcąc znów zostać porażona prądem czy uderzona. Nie wytrzymałabym tego. Chciałam przestać cierpieć.
Ściągnął bokserki i założył prezerwatywę. Zamknęłam oczy i przełknęłam ślinę. Po piekących mnie od uderzeń policzkach, leciały łzy. Łzy bezradności i bezsilności.
Zwinęłam dłoń w pięść, kiedy poczułam jak we mnie wszedł, szybkim i pewnym ruchem. Nie był delikatny. Bolało. Pociągnęłam nosem, zaciskając powieki.
Wytrzymasz.
Wytrzymasz.
- Kurwa - wychrypiał głośno.
Ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy i przyśpieszył ruchy. Czułam się, jakby ktoś mnie rozrywał. Przekręciłam głowę na bok, wbijając wzrok w ścianę. Nie byłam w stanie spojrzeć na niego.
- Mam nadzieję, że Bieber nam teraz zazdrości - powiedział dysząc. - Bo, kurwa, powinien. Przynajmniej mi.
Przeczekaj to. Dasz radę. Po prostu zamknij oczy i nie myśl o tym.
- Mamusiu, kocham cię - powiedział Jaxon obejmując rękoma moje nogi.
Uśmiechnęłam się szeroko i podniosłam go z podłogi, by wziąć maluszka na ręce. Mocno go do siebie przytuliłam.
- Ja też cię kocham, łobuzie - pocałowałam go w nos.
Spojrzał na mnie z miłością. Kąciki moich ust uniosły się delikatnie ku górze. Przysunęłam się do niego, by dać mu buziaka. To miało być proste cmoknięcie, ale on złapał mnie za tył głowy i pogłębił pocałunek. Wplótł palce w moje włosy, a ja przeniosłam dłoń na jego policzek.
- Fuj, co wy robicie?
Natychmiast odskoczyłam od mężczyzny. Położyłam dłoń na sercu i szybko oblałam się rumieńcem. Boże, to było tak żenujące. Zupełnie zapomniałam, że nasz synek był z nami w pokoju. Wpadka.
- Dajemy sobie buzi, Jaxon. Tak robią ludzie, którzy się kochają - powiedział Justin.
- Czy to boli?
- Nie, to sprawia przyjemność, ale ty jesteś na to za malutki.
- A kiedy będę wystarczająco duży?
- Jaxon, pogadamy o tym jak podrośniesz.
- Muszę czekać na to tak dłuuuugo - jęknął.
- Doczekasz się - upewniłam go.
- Ja pierdolę, zaraz dojdę - wydyszał. - Spójrz na mnie.
Mocno złapał mnie za szczękę i zmusił do otworzenia oczu. Był spocony, a jego źrenice zwiększone.
- Chcę, żebyś na mnie patrzyła, gdy będę dochodził - warknął. - Chcę widzieć twoją twarz.
Patrzyłam na niego beznamiętnie, gdy po raz ostatni we mnie wszedł, po czym doszedł w prezerwatywę. Chyba na zawsze zapamiętam jego wyraz twarzy. Prychnęłam w myślach. To ''zawsze'' i tak nie potrwa długo. Wbił palce w moje posiniaczone biodra. Klepnął mnie w piekący policzek, na co się skrzywiłam.
- Byłaś grzeczną dziewczynką.
Zszedł ze mnie, ściągnął prezerwatywę i założył bokserki. Podszedł do kamery i jednym kliknięciem przerwał nagrywanie. Ubrał się do końca, zabrał całą swoją kolekcję broni wraz z kamerą i wyszedł, na odchodnym puszczając mi oczko.
* * *
O szit, oooo szit
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...