VENOM

1.2K 70 96
                                    

- Martwię się o Felixa.- Chan popijał swoje latte z przybitą miną.

- Hyung musisz uwierzyć w niego, sam podjął taką decyzję. Powiedział, że sobie poradzi.

- Ale to jeszcze dziecko!- Chan był załamany. Może powinien go zatrzymać, zatrzymać przy sobie?

- Tak jak ja. A i tak uważam, że przeżył zdecydowanie za dużo i taki Hwang to nic w porównaniu z Australią.- I.N. uśmiechnął się pocieszająco.

- Nadal nic o nim nie wiemy, dał nam tylko do zrozumienia, że chce zapomnieć o swojej przeszłości. Skoro stwierdził, że zajęcie się sprawą gangu to odpowiednie zadanie dla niego powinniśmy mu zaufać.- odezwał się Seungmin.

Siedzieli w centrum handlowym w jednej z sieciowych restauracji. Wszyscy jedli burgery i frytki. Zdecydowali się na ten wypad by oderwać się od znienawidzonego biura, w którym przesiadywali ostatnio mnóstwo czasu. Seungmin oprócz pracy w terenie, siedział cały czas na kilku komputerach i szukał tego hakera przez, którego ich akcja ocalenia świadka prawie spaliła na panewce. Przy okazji za rozkazem Chrisa śledził adress IP telefonu Felixa. Chan wraz z I.N. ślęczyli nad skompletowaniem listy wszystkich członków gangu oraz wszystkich ludzi, którzy sprzyjali i brali łapówki od Hwang&Know Industry. Była to syzyfowa praca jak się okazało, bo lista nazwisk i powiązań piętrzyła się z dnia na dzień.

- Dobra kto chce dodatkową kawę? Pójdę zamówić.- podniósł się od stołu Bang i zobaczył dwie uniesione ręce. Odszedł w stronę kasy.

- Seungmin, martwię się o Chana.- zaczął po chwili ciszy I.N. Kim podniósł głowę znad swojego jeszcze nie zjedzonego burgera.

- Czemu?

- B-bo...- zająknął się.- Nie widziałeś jakie ma wory pod oczami? Dam sobie rękę uciąć, że nie wysypia się. I jeszcze cały czas się martwi o Lixa. A jak znam życie to o nas też, mimo że ma nas cały czas na oku. On wykańcza się psychicznie, tylko nie przyzna się do tego. – Zresztą sam widziałem jego stan wczorajszej nocy-dokończył w myślach.

- Zależy ci.- stwierdził Kim wpatrując się w niego.

- Co?- młodszy zaczął nerwowo miętosić skrawek koszulki.

- On martwi się o nas, a ty o niego i to chyba nawet bardzo.- wycelował w niego papierową słomką.

- Oczywiście, że się martwię. Jest...- urwał.- Jest dla mnie bardzo ważny bo to mój przy..przyjaciel.

- Yhy, przyjaciel.- Kim oparł podbródek na ręce i uśmiechnął się do młodszego.- Rozumiem, ale Chan ma to do siebie, że chciałby pomóc całemu światu, a o sobie akurat przypadkiem zapomina. Pamiętam jak pół roku temu zaginął nam człowiek z zespołu. Przeżyłem to strasznie, a Bang wtedy mnie pocieszał i nie opuszczał na krok. I wtedy dostrzegłem, że on też cierpi nawet gorzej niż ja. Ale starał się to ukryć przez wzgląd na mnie. Widziałem jak chlipał po kątach gdy myślał, że nikogo nie ma obok. Ma złote serce, ale przez to cierpi dwa razy bardziej. Potrzebuje kogoś kto pomartwi się o niego, kto przebije jego mur i stanie się bezpieczną przystanią. Kto wysłucha i go wesprze.- Seungmin patrzył na I.N. intensywnie. Młodszy speszył się mocno i spłonął rumieńcem.- Zależy ci na nim, a jego cierpienie sprawia, że sam czujesz ból i chciałbyś żeby się tylko uśmiechnął.

- Skąd...

- Bo nie jestem ślepy i kiedyś coś takiego przeżyłem na własnej skórze. Musisz przekonać go do siebie, ale wszystko małymi kroczkami. Chan opowiadał mi kiedyś o swoim życiu i wspomniał o jakimś chłopaku. Chyba ta konkretna historia odcisnęła na nim piętno i to przez to jest taki a nie inny. Wierzę, że tobie akurat się uda.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang