DLC

1.2K 74 185
                                    

- O co chodzi?- spytał patrząc na kawałek twarzy Felixa. Leżeli w wannie. Lee oparty był o klatkę starszego. Wiedział, że coś go trapiło bo od kilku minut siedział cicho i tylko nabierał powietrza jakby chciał coś powiedzieć.

- Nie chce psuć tego co mamy.- odparł w końcu, chociaż w swojej głowie dopowiedział: ,,Jeżeli cokolwiek mamy, bo to chyba za dużo powiedziane.''

- Wyduś to z siebie.- mruknął w jego włosy, zaciągając się ich zapachem. Patrzył na jak młodszy bawi się dwoma obrączkami, które wciąż leżały na jego palcu.

- Czy ty...- zająknął się i jakby zmienił zdanie.- Czy ty naprawdę zabiłeś tego człowieka co leżał w szpitalu?

- Skąd takie pytanie? Przecież byłeś taki pewny.

- Po prostu odpowiedz.

- A skąd będziesz wiedział, że to prawda?- odchylił głowę i oparł ją o brzeg wanny.

- Przecież ty ni musisz kłamać, albo potwierdzisz albo nic nie powiesz. To mi wystarczy.

- Nie zabiłem go.

- Co?

- Pytałeś to ci odpowiedziałem. Nie zabiłem go.- powtórzył.

- To co tam robiłeś?- Felix przekręcił głowę tak by mógł obserwować jego twarz.

- Serio muszę ci się zwierzać?

- Hyunjin tu chodzi o czyjeś życie!

- Jezu, spokojnie. Miałem do niego interes. Posiadał cenne dla mnie informacje.

- Jakie?

- A co ty taki ciekawski?

- W końcu jestem twoim partnerem, chyba powinienem wiedzieć.- użył tej nowej karty przeciwko starszemu.

- Taki z ciebie cwaniak?- uśmiechnął się.

- Jak widać.- odparł poważnie wciąż czekając na odpowiedź.

- 5 lat temu ktoś kupił część naszych akcji. Dość dużą część udziałów. To się stało jeszcze zanim przejąłem stanowisko głównego CEO. Zanim mój ojciec umarł. Ojciec był w kiepskim stanie, więc nie przejął się tym za bardzo. Ale gdy ja otrzymałem dostęp do wszystkich informacji odnośnie firmy lekko się zaniepokoiłem. Obecnie 40% firmy nie należy do mnie, a jest to bardzo niepokojąca liczba. Gdybym jeszcze wiedział kto je wykupił.- potarł twarz ze zmęczenia.- A ten zabity wiedział kto ma te udziały.

- Więc kto go udusił?- zapytał lekko zdezorientowany Lee.

- Gdy szedłem do jego sali zdziwiłem się, że nie ma ani jednej pielęgniarki i ani jednego ochroniarza w pobliżu. A drzwi do niego były otwarte na oścież. Zobaczyłem tylko zarys jakiejś postaci wyskakującej przez okno.

- Przecież to było 4 piętro!

- Sprawdziłem. Była przybudówka zaraz pod oknem. Skoczył na pierwszy balkon, a potem na dach tej przybudówki. A stamtąd już mógł zwyczajnie skoczyć w krzaki.

Felix trawił w ciszy te słowa. Czyżby pomylił się co do Hwanga?

- Przepraszam.- nie potrafił spojrzeć mu w oczy.

- Nie musisz, ale fakt było to lekko krzywdzące oskarżenie z twojej strony.

- Czemu od razu nie zaprzeczyłeś?!- zdenerwował się lekko młodszy.- Wtedy w tym szpitalu? Mogłeś mi powiedzieć!

- Byłeś święcie przekonany o mojej winie i wątpię by moje obronne słowa cię udobruchały. A tłumaczenie się z czegoś to nie w moim stylu. Ja nigdy nie muszę się z niczego tłumaczyć. Ludzie po prostu uwielbiają osądzać. A bardzo często nie znają nawet połowy prawdy. Skoro uznałeś, że mogłem zabić jakiegoś człowieka, to czy moim obowiązkiem jest wyprowadzić cię z błędu?

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now