Silent Cry

1.2K 71 156
                                    

Siedzieli w ciszy na ławce i słychać było tylko mlaskanie retrievera gryzącego patyk. Kim trawił wszystkie usłyszane wiadomości, a Changbin zastanawiał się czy po tym wyznaniu ma jeszcze jakieś szansę. Ale chyba miał, bo dłonie młodszego nadal obejmowały te jego. Przeszłość była ciężka dla nich obu, przyszłość wcale nie miał być lepsza. Ale znajdowali się w teraźniejszości. I powinni się na niej skupić. Skupić na czymś na co mieli wpływ, a nie rozpamiętywać dawne rozterki i przejmować się nadchodzącym czasem.

- Wstawaj.- z letargu wyrwał ich Seungmin. Wiedział co może pomóc rozchmurzyć te chmury, które zebrały się nad ich umysłami, a w szczególności u starszego. Wiedział co może poprawić mu humor. Stosował ten chwyt gdy dawał mu korepetycje. I działało. Zawsze gdy starszy robił się marudny i jego opór na wchłanianie jakiejkolwiek wiedzy był nie do pokonania to robił przerwę i wyciągał swoje drugie śniadanie, którego prawie nigdy nie zjadał i podstawiał pod nos Changbinowi.

- Co?- zapytał skołowany Seo.

- Zbliża się 14. Idealna pora obiadowa. A ty zawsze miałeś słabość do jedzenia.- odparł i jedna ręka ciągnął Changbina, a drugą psa.

Tuż przy wejściu do rezerwatu znajdowała się mała knajpka dla odwiedzających. Klimatem odpowiadał dzikiej naturze. Wykonana z drewna i przyozdobiona leśną roślinnością. Przed głównym budynkiem w gąszczu bluszu i dzikich kwiatów były porozstawiane stoliki. Usiedli przy pierwszym lepszym, a kelner zjawił się już po chwili.

Cały obiad przebiegł pogodnie. Oboje wiedzieli, że będą musieli porozmawiać o wyznaniu Changbina, ale teraz chcieli się cieszyć chwilą. Jedzenie było pyszne, rozmowa o totalnych bzdurach i małe sprzeczki jak zwykle zabawne. Hae również dostał miskę z wodą i kawałkiem szynki. Psiakiem zainteresowała się jakaś dziewczynka, która przyszła na obiad z rodzicami. Seungmin nawiązał z nią przyjacielską pogawędkę i dał jej nawet smycz żeby mogła przejść się z Hae. Kim oczywiście poszedł z nią by mieć i ją i psa pod czujnym okiem. Wdał się w rozmowę z rodzicami tej małej słodziary. Uśmiechał się i odpowiadał na pytania rodziców. Seo przyglądał się temu dopijając herbatę. Serce coraz mocniej biło i radowało się za każdym razem gdy widziało ten rozbrajający uśmiech. Wiedział, że przepadł bezpowrotnie. Wszystkie problemy związane z wyjawieniem prawdziwej tożsamości były nieuniknione i napawały go lękiem, ale w tamtym momencie nie miał zamiaru się nimi przejmować.

- Bin! Nie uwierzysz! Gadałem z państwem Chung, to rodzice tej kruszyny co głaskała Hae. Okazało się, że szukali dla córki prezentu. A jej spodobał się Hae i postanowili go adoptować! Czyż to nie wspaniała wiadomość? Hae dostanie nowy dom, a ci państwo są bardzo porządni.- Kim nie mógł przestać gadać jak najęty. Jego oczy świeciły się tak jak za każdym razem gdy był szczęśliwy.

- Więc chodźmy go odprowadzić i oddać w następne ręce.- zaproponował wesoło starszy wstając.

*

Wracali już z powrotem. Państwo Chung faktycznie adoptowali Golden Retrievera i obiecali polecić schronisko swojej dalszej rodzinie. Okazało się, że ktoś tam od nich prowadzi fundację i może pomóc w utrzymaniu schroniska oraz zapewnić wolontariuszy do pomocy. Była to cudowna wiadomość. Formalności zostały dopełnione i Hae znalazł nowy dom. Był to miły akcent kończący ich wizytę w rezerwacie Nami Island. Była około 17, a słońce zaczynało mozolnie chylić się ku zachodowi. Seungmin postanowił otworzyć okno i kontemplować widoki. To była tylko wymówka by pozbierać myśli i ułożyć w głowie to co chciał powiedzieć.

- Dziękuję, że powiedziałeś mi to.- zaczął nadal wgapiając się w to co było za oknem. Doskonale wiedzieli o czym zaczęła się rozmowa.- Rozumiem, że było ci wtedy ciężko, rozumiem już dlaczego zniknąłeś. Więc ci wybaczam.- to ostatnie oczywiście powiedział z lekkim rozbawieniem.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now