Hellevator

1.4K 82 177
                                    

Obudził się około piątej nad ranem. A bardziej został obudzony. Słyszał ciężkie dyszenie, a ciepły ciężar, który znajdował się na jego klatce zniknął. Otworzył oczy i rozejrzał się trochę nie kontaktując. Na dworze panowała szarówka, a przez to w pokoju niejasny półmrok. Dostrzegł Felixa siedzącego na skraju i trzymającego kurczowo skraj materaca. Przeniósł się do siadu i dotknął ramienia młodszego. Jego skóra była cała mokra. Usłyszał ciche łkanie.

- Hej co się dzieje?- chciał odwrócić jego twarz w swoją stronę, ale brunet tylko się wyrwał i zasłonił.

- Nie patrz.- wychlipał. Hwang siłą odwrócił całe ciało Lee w swoją stronę. Dostrzegł kryształowe krople turlające się po obsypanej piegami skórze. I znowu, na ten widok serce drgnęło niespodziewanie. Rozłożył niepewnie ramiona, nie wiedział jak miał się zachować. Zawsze gdy ktoś cierpiał i płakał miał to gdzieś, albo się cieszył bo to on sam był tym powodem łez. Felix siedział chwilę i wpatrywał się tępo w starszego. Był to ewidentny przejaw człowieczeństwa. U TEGO Hyunjina! Gdy Hwang już miał opuścić je i dać sobie mentalnego facepalma za zrobienie z siebie idioty, poczuł jak mniejsze ciało przywiera do niego ciasno. Odetchnął z ulgą, nawet nie zauważając, że przez chwilę wstrzymywał oddech. Oplótł ciasno rękami Felixa i głaskał go delikatnie po głowie.

- Um co to było?- zapytał cicho cały czas przeczesując posklejane kosmyki młodszego.

- Koszmar, jak zwykle.- oddychał głęboko.

- Jaki?

- T-to...- zająknął się.- To coś z mojej przeszłości, jak zwykle mnie prześladuje.- szepnął i jeszcze mocniej wtulił się w klatkę Hwanga.

- Nie chcesz opowiedzieć?

- Zdecydowanie nie!- podniósł lekko głos.- Może kiedyś.- dodał po chwili bo poczuł się głupio tak naskakując na Hyuna.

- Więc chodźmy spać.- mruknął i pociągnął Felixa za sobą, układając się wyżej na materacu. Nie wypuścił młodszego z uścisku, a nawet ułożył go tak by leżał całkowicie na nim. Przykrył ich kołdrą.

- Śpij Lixie, dopiero świta.- szepnął mu do ucha i pocałował jego skroń. Nie wiedział co w niego wstąpiło, ale ewidentnie przy tym niższym chłopaku mięknął. I nie był zachwycony. Ale to co dzieje się w nocy powinno tam pozostać, nawet jeżeli to już nocą nie było. Rano wszystko miało wrócić do normy.

*

Felix obudził się po 11. Wtulony był w poduszkę, a pościel obok niego była zimna. Nie kontaktował za bardzo. Dopiero gdy się rozejrzał zdał sobie sprawę gdzie się znajduje. W sypialni Hyunjina! Wszystkie wydarzenia z nocy wróciły do niego. Złapał się za głowę. Co on najlepszego zrobił? Jak mógł być takim idiotą by zacząć całować się ze swoim głównym podejrzanym, z wrogiem publicznym numer 1?! I co on miał teraz zrobić? Jak to mówił Kitsune, najlepiej nie myśleć na głodnego i po prostu coś zjeść. Wygramolił się z łóżka, zgarnął jakąś koszulkę Hyunjina z szafy i zszedł na dół by coś przekąsić. Gdy wszedł do kuchni utkwiły w nim 3 pary oczu. Poczuł się jak zwierzę osaczone i zaszczute. Starał się je zignorować.

- Dzień dobry.- mruknął cicho i zaczął przygotowywać sobie owsiankę.

- No witam witam.- tylko Jisung mu odpowiedział. Na jego twarzy zagościł podejrzany uśmiech.- Jak się spało?- zapytał.

- Umm, dobrze?- Felix nie wiedział o co Hanowi chodzi.

- Oh to cudownie, zjedz sobie zjedz zaraz cię dorwę... to znaczy wezmę na kanpaę w salonie i sobie trochę pogadam. Opowiesz mi wszystko ze szczegółami. Ale już widzę, że skoro chodzisz normalnie to znaczy, że dupa nie...

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Kde žijí příběhy. Začni objevovat