Dormant volcano

1.6K 80 143
                                    

Felix był zmęczony. Po całym dniu wpatrywania się w literki na laptopie głowa zaczynała go boleć. Rola prawnika nie była taka zła. Gdy mieszkał jeszcze w Australii liznął trochę prawa, które potrzebne było mu do studiów inżynierskich. Nie bał się wcale wyznaczonego zadania. Był nawet szczęśliwy, że tak szybko angażują go do czegoś tak poważnego. Jego kawalerka, mimo, że była faktycznie mała, to urządzona w dobrym stylu. Nowoczesnym. Pierwszym co zrobił po pracy, to poszedł na zakupy i wrócił do domu z pełnym bagażnikiem żarcia i ciuchów. Lee Felix, jego nowa tożsamość wymagała też zmiany stylu. Tak postanowił, to tak zrobił.

- Nigdy więcej nie wrócę do tych bezbarwnych i bezpłciowych ciuchów.- mruknął. Ubrał się w szare dresy i o dziwo jasno-niebieską bluzę. Nigdy tak nie chodził ubrany. Ale teraz może, więc skorzysta. Wziął słuchawki, portfel i klucze od domu. Puścił GunsandRoses i poszedł biegać. Oczyszczał umysł i przygotowywał się do nadchodzącego zadania. Wszedł do pobliskiej kawiarni i podszedł do lady. Zamówił mrożoną kawę. Słońce miało za chwilę chylić się ku zachodowi. Gdy już dostał kawę usiadł w kącie, który wydał się mu nad wyraz przytulny. Nadal miał słuchawki na uszach. Po jakiejś chwili podeszła do niego baristka i delikatnie potrząsnęła za ramię zamyślonego Felixa. Chłopak zdjął słuchawki i pytająco spojrzał na młodą kobietę.

- Proszę Pana musi Pan się koniecznie przesiąść.- wyszeptała zestresowana.

- A to czemu?- Felix spojrzał na nią nic nie rozumiejąc.

- Proszę Pana on tu zaraz przyjdzie i będzie robić problemy.- znów szeptała, mnąc ze stresu fartuch. Dzwonek u drzwi oznajmił kobiecie, że ma klienta i ta szybko poszła go obsłużyć. Rzucała przy tym zrozpaczone spojrzenie Felixowi, który znów założył słuchawki i zignorował baristkę. I dosłownie po chwili, jego święty spokój, znów został zakłócony. Jakaś postać zasłoniła mu widok na panoramę miasta. Ów postać zgarnęła krzesło i postawiła je sobie dokładnie przed Felixem. Lee zlustrował przybysza nieprzychylnym okiem. Wysoki, dobrze zbudowany. Jego przymrużone oczy okolone były długimi czarnymi rzęsami. Najbardziej wyróżniającą się rzeczą były włosy nieznajomego. Mocna czerwień aż raziła po oczach. Jakby dopiero co wyszedł od fryzjera. Szczęka nieznajomego zaciskała się w grymasie.

Felix zdjął z westchnieniem słuchawki i spojrzał prosto w oczy chłopaka, który siedział przed nim. Promieniował arogancją, pewnością siebie i złością. Jego aura była przytłaczająca, ale nie dla Felixa.

- Czego chcesz?- zapytał oschle czarnowłosy.

- To jest moje miejsce szczeniaku.- warknął tamten gardłowo.

- Ach tak? Nie zauważyłem, żadnej tabliczki z podpisem.- odezwał się swoim najbardziej niskim głosem. Przez twarz nieznajomego przemknął chyba cień zaskoczenia, ale zniknął równie szybko jak się pojawił. Felix stwierdził, że jego nieproszony gość znakomicie panuje nad swoją mową ciała.

- Bo nie ma żadnego podpisu kundlu. Każdy wie, że to mój stolik.- czerwono włosy zacisnął pięść.

- Yhy. Czy ty masz jakąś obsesję na punkcie psów, że cały czas do nich nawiązujesz? Czy w takim razie poczujesz się obrażony jak powiem do ciebie: ''Mam to w dupie KOTKU, że uważasz ten stolik za swój" z naciskiem na kotku. – Felix wyszczerzył zęby. Pięść chłopaka wylądowała z hukiem na stole.

- Ty mały karzełku, Wiesz kurwa kim jestem?!- krzyknął.

- Nie mam bladego pojęcia i obchodzi mnie to jak zeszłoroczny śnieg, więc spadaj.- parsknął młodszy. Kobieta z kawiarni trzęsła się tylko za ladą, mamrotając coś pod nosem. Czerwono włosy jakby trochę się opamiętał. Swoje pełne, różane usta zacisnął w wąską kreskę. Chwycił mocno za przegub dłoni Felixa. Ten spiął się nieco na ten niespodziewany dotyk. Nieznajomy zauważył to i złowieszczy uśmiech znowu pojawił się na jego twarzy. Jakby ten drobny przejaw strachu wynagrodził mu całe zamieszanie ze stolikiem.

- A więc się boisz.- syknął z zadowoleniem.

- Niby czego?- prychnął Lee. Na te słowa nieznajomy jeszcze bardziej zacieśnił uścisk na ręce młodszego.

- Matka nie nauczyła cię omijać niebezpieczeństwa szerokim łukiem, czy już za młodu przejawiałeś skłonności samobójcze?

- Nie wiem, nigdy matki nie miałem, a takie ryzyko to chętnie podejmuję. Bo bez niego życie byłoby za nudne.- Felix zaczął powoli poruszać wciąż uwięzionym nadgarstkiem. Już wiedział, że na tej ręce pozostanie ślad uścisku nieznajomego. Nieznajomy przechylił głowę na bok, jakby przypatrując się ciekawemu okazowi w zoo.

- Jak masz na imię?- zapytał.

- Uważaj bo ci powiem.- zakpił czarnowłosy. Nieznajomy szarpnął niespodziewanie za nadgarstek, a Felix nie spodziewając się takiego ruchu niebezpiecznie nachylił się nad blatem stolika ku nieznajomemu. Ten przybliżył swą równie interesującą jak i przerażającą twarz do twarzy Felixa. Ich oddechy się zmieszały.

- Mi się nie odmawia promyczku.- szepnął nieznajomy.

- Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz?- odezwał się jakiś męski głos za ich plecami.

- Oj Bin, ja piłem tylko kawę.- nieznajomy uśmiechnął się chłodno i puścił w końcu młodszego. Nachylając się nad jego uchem wyszeptał:

- I tak się dowiem promyczku.- syknął i zgarnął jednym ruchem ledwo napoczętą kawę Felixa. Odwrócił się i wraz z napakowanym kolesiem wyszli z kawiarni. Felix zdążył jeszcze usłyszeć:

- Mógłbyś nie robić scen, nie ma czasu na potknięcia, musimy czuwać.- napakowany chłopak wyglądający może na 23 lata, trzepnął czerwono-włosego po głowie. Ten tylko zaśmiewając się, zarzucił beztrosko rękę na jego ramię i zaczął powoli sączyć kawę Felixa. Lee siedział jeszcze lekko oszołomiony przy stoliku.

- Ten oszołom zwinął mi kawę.- powiedział Felix i w końcu postanowił wrócić do nowego mieszkania. Wracając masował obolały nadgarstek. Gdyby nie ten napakowany koleś, Felix zdążyłby wyswobodzić ten cholerny nadgarstek. Dałby radę temu kolesiowi, bez problemu. W końcu jednak nie na darmo w Australii nazywali go Czarnym tygrysem.




Uuuuu, tajemniczy nieznajomy, ale chyba każdy wie o kogo chodzi. Chociaż nigdy nic nie wiadomo ;) Stwierdziłam, że od razu wrzucę następny rozdział. Mam nadzieję, że da się to czytać, i że nie ma jakiś błędów. Zachęcam was kochani do komentowania, chętnie dowiem się co sądzicie o moim opowiadaniu. Mam już plany na najbliższe 3 rozdziały i mam ogromne nadzieję, że sprawnie mi to pójdzie. A jak na razie smacznego obiadku i znośnego tygodnia, trzymajcie się cieplutko <3       

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Место, где живут истории. Откройте их для себя