Because

1K 68 355
                                    

''Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz, dlaczego'' - Lew Tołstoj


Jeongin nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Przez cały dzień martwił się, płakał i wydzwaniał na komórkę Banga. Okazało się, że daremne były jego trudy. Wibrujący telefon znalazł w prawej kieszeni skórzanej kurtki Chana. Tym bardziej się zestresował bo nie wiedział nawet gdzie starszy się znajduje i czy nic mu nie jest. Przyszła noc i apogeum paniki młodego policjanta. Yang wylewał morze łez, nie przespał całej nocy tylko leżąc na łóżku Chana wtulał się w jego pościel, która nim pachniała. Emocje i wyrzuty sumienia targały nim jak torsje podczas choroby. Czemu tak wszystko się potoczyło? Chciał tylko pokazać jak bardzo go kocha, chciał go wesprzeć. A wszystko się spierdoliło. A najgorsze w tym wszystkim było to, że Chan zrezygnował z niego. Już całkowicie. A była ta mała iskierka nadziei, która teraz zgasła.

Słońce wstało. A wraz z nim Jeongin zasnął wycieńczony psychicznie i fizycznie. Obudził się dopiero grubo po trzynastej. Ledwo widząc na oczy wybrał numer do osoby, która oprócz Chana stała się jego rodziną. Do Seungmina.

Już po półgodzinie dzwonek do drzwi zadzwonił, a za nim stał starszy.

- Och I.N.- to było wszystko co powiedział na widok zapłakanego i wykończonego młodszego. Po prostu złapał go w niedźwiedzim uścisku.

Stali w drzwiach tak przez dobre dziesięć minut.

- Co ten jełop odwalił?- spytał cicho Kim.

- Powiedział, że mnie nie kocha i potem zniknął. Nawet nie wiem czy jest cały i zdrowy.- wydukał pomiędzy łzami.

- Na pewno jest. Ten Kangur z Australii potrafi się bić jak mało kto, z każdym sobie poradzi, a na dodatek ma końskie zdrowie.- zaśmiał się Kim głaszcząc przyjaciela po głowie.- Chodź, pewnie nic nie jadłeś. Zrobię ci moje popisowe danie czyli udon z kaczką.

Po zjedzonym posiłku i dwóch bajkach disneya psychika I.N'a była w miarę stabilna. Siedzieli teraz na kanapie, w tle leciał Aladyn, a Seungmin postanowił delikatnie się dowiedzieć o co poszło.

- Opowiesz mi od początku co się wydarzyło?

- Był zły przez ostatnie dni, wiesz przez tą rozmowę z szefem. Chciałem się dowiedzieć o co poszło i jak mogę mu pomóc. Żeby w końcu otworzył się przede mną. I wtedy wybuchnął. Powiedział, że odtrącanie mnie nie jest rozwiązaniem. A on, że chce mnie chronić. Zawsze mu chodzi tylko o moje bezpieczeństwo, nie potrafi zrozumieć, że już nie jestem dzieckiem. Wygarnąłem mu w złośc to co działo się w klubie. Że całowaliśmy się. Przyznałem, że go kocham...- przerwał ocierając łzę.

- I co on na to?- zapytał spokojnie Seungmin.

- Że jestem jeszcze młody i to co czuję to nie miłość, że jest starszy i nie jest odpowiedni dla mnie.

- Pierdolenie starej baby na wierzbie.- prychnął Kim.

- I wtedy podszedłem do niego, zmusiłem by spojrzał mi w oczy i kazałem mu powiedzieć, że mnie nie kocha. Myślałem, że się złamie, że nie będzie wstanie skłamać. Ale powiedział to. Powiedział, że mnie nie kocha z takim chłodem i przekonaniem.

- Mówiłem już kiedyś, że jest niesamowitym aktorem.- mruknął starszy.

- I co ja mam teraz zrobić?- Innie znowu się rozkleił.

- Daj mu czas. Prędzej czy później wróci i będzie musiał się z tobą skonfrontować.

-Myślisz?

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now