Mixtape #2

1.2K 67 189
                                    

Siedział na ławce. Jak zwykle każdą wolną chwilę poświęcał na czytaniu. Przecież musiał wyrobić dzienną normę na momenty, w których widziano go z nosem w książce. Chociaż niekiedy zamiast czytać nudny podręcznik do biologii, śledził z niemałymi wypiekami na twarzy losy głównych bohaterów jakiegoś romansidła. Tylko wtedy musiał bardzo pilnować by okładkę takiej książki chować w innej, takiej bardziej na poziomie. Bo Kim nie chciał wyróżniać się z tłumu. Chciał uchodzić za pełnoetatowego kujona, który poświęca każdą wolną chwilę na przyswajanie nowej wiedzy. Ale dlaczego, pewnie się zastanawiacie. Bo Seungmin postanowił, że całą edukację w liceum chce być niewidzialny, nudny aż do zrzygania, tak by nikt do niego się nie przyczepił. By nie powtórzył się scenariusz z podstawówki. Nie miał problemu z samotnością, w żadnym stopniu. Po prostu docinki przez te wszystkie lata mimo wszystko zostawiły jakiś ślad na duszy Kima. Seungmin był dzieckiem bardzo inteligentnym, łapał w mig dany materiał. Wyprzedzał w edukacji swoich rówieśników o co najmniej dwa lata. Właśnie dlatego stał się ośrodkiem kpin i zaczepek innych dzieciaków. Przez zazdrosne spojrzenia i wredne komentarze na swój temat, zaczął tą swoją inteligencję uważać za przekleństwo niżeli za dar losu. Coś co było wyjątkowe, stało się dla młodego czystą udręką. Dlatego zaczynając edukację w nowej szkole postanowił wtopić się w tłum. Jego introwertyczna strona, nie miała problemu z brakiem przyjaciół. Radził sobie z tym doskonale. Wystarczały mu książki, filmy i muzyka. Ale żeby jakoś wytłumaczyć otoczeniu dlaczego jest ze wszystkiego najlepszy musiał zrobić otoczkę swojej osobowości. Właśnie dlatego od pierwszego dnia szkoły był aktywny na lekcjach, pomagał nauczycielom jak i uczniom, wszędzie pokazywał się z książką i był dla każdego miły. Wtopił się w życie uczniowskie z mistrzowską precyzją, a tytuł najlepszego ucznia został już mu przyznany po 4 miesiącach, ustalił chyba przy tym nowy rekord placówki. Wykreował sam siebie, nowego przykładnego ucznia, który ma nudne życie, który nie interesuje się zwłokami i zagadkami kryminalnymi. Który nie wzdycha do męskiego głównego bohatera z książek dla dziewczyn. Który wcale nie interesuje się motoryzacją i który wcale a wcale nie lubi w-fu. No bo prawdziwi kujoni nie mają takich zainteresowań. I tak właśnie sobie żył, ukrywając całego siebie dla osób z zewnątrz. A przynajmniej starał się. Bo jedna osoba psuła mu cały jego mozolnie wypracowany wizerunek. Chciał być niewidzialny, chciał być znany tylko z tego, że się uczy, a nie z tego, że interesuje się nim największy chuligan jakiego świat widział. Ale już od pierwszych dni zwrócił uwagę drugoklasisty, który chyba za cel postawił sobie wyprowadzać młodszego z równowagi. Seo Changbin. Tak właśnie nazywał się człowiek, którego Kim znienawidził od pierwszego spotkania. Który każdym spojrzeniem, ruchem, a przede wszystkim słowem potrafił zagotować krew w ciele Seungmina. Każdy centymetr jego osobowości denerwował młodszego. Był głośny, otwarty, zawsze mówił to co myślał, starał się rozśmieszać otoczenie zgrywając jakiegoś bad boya z taniego komiksu. Dla introwertycznej duszy Kima, Seo był całkowitym, gryzącym się przeciwieństwem. Każde ich spotkanie przyprawiało szatyna o migrenę i pulsującą żyłkę na szyi. Dlatego starał się go unikać jak ognia. Ale czemu aż tak bardzo nie trawił starszego? Czy kryło się za tym jakieś głębsze dno? Seungmin po prostu zazdrościł Changbinowi. Pomimo tego, że Seo był idiotą, łobuzem, przeklinał, pił, uczył się beznadziejnie i wpadał ciągle w kłopoty, cały czas był sobą. Nie ukrywał przed nikim kim tak naprawdę był i nie przejmował się w ogóle opinią innych. A Kim nie mógł sobie na taką otwartość pozwolić. Dlatego z całego serca nienawidził o rok starszego od siebie chłopaka. Wracając do obecnej chwili. Druga klasa zaczęła się miesiąc temu. Było jeszcze ciepło na dworze. Miał w-f, ale jak zwykle siedział na ławce i czytał. Tym razem za okładką podręcznika od angielskiego ukrył jakiś kryminał, który poleciała mu babcia. Siedział na trybunach i był odcięty od świata, do momentu, w którym kilkanaście dziewczyn zaczęło piszczeć w niebogłosy jakby świat się miał za chwilę zawalić. Podniósł wzrok znad lektury. Dosłownie parę kroków od niego na linii boiska stały te rozwydrzone nastolatki i śliniły się, patrząc na ruszające się postacie. O co było tyle hałasu? Spojrzał na biegnącą w tę stronę postać. Po drodze ściągnęła przepoconą koszulkę i teraz biegła z nagim torsem. Promienie słońca odbijały się i uwydatniały kropelki potu spływające po ciele.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now