Thunderous

1.1K 70 75
                                    

Kilka godzin wcześniej

Hwang zaczął się budzić. Całe ciało miał zmarznięte i skostniałe. Mięśnie zastały się boleśnie. Chciał wstać ale coś go powstrzymało. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że został przywiązany do krzesła. Prychnął pod nosem i zaczął przypominać sobie wcześniejsze wydarzenia. No tak, poszedł szukać Felixa i ktoś się na niego zaczaił. Strzelił w jego szyję małą strzałką usypiającą jak do jakiegoś zwierzęcia. Idioci, czy oni zdają sobie sprawę kim o jest. Nie porywa się szefa jednego z największych gangów w Korei.

- Już się obudziłeś?- zapytał ktoś zza jego pleców. Nie miał szans się nawet obrócić, ale osoba czająca się za nim rozwiązała jego problem. Obeszła go i stanęła w jego polu widzenia.

- Nie kurwa, jeszcze śpię.- prychnął, irytowały go głupie pytania.

- Może trochę grzeczniej, twoje położenie nie sprzyja pyskowaniu.

- Głupio pytasz to oczekuj głupiej odpowiedzi, jełopie.

- Jeszcze podskakuje i kłapie ozorem.- westchnął pod nosem. Chłopak miał białe, potargane, długie włosy. Jego cera była chorobliwie blada, a oczy przypominały bardziej te należące do ślepca, bo były mleczno-niebieskie. W ogóle wyglądał dość odpychająco jak na gust Hyunjina. Taki żywy, porcelanowy trup.

- Gdzie jest Felix?- zapytał białogłowy.

- Z byle czym nie będę rozmawiał przyślij tu swojego przełożonego.- odwarknął więzień.

- Skąd wiesz, że przed nim nie siedzisz?

- Można wyczuć to na odległość. Taki cymbał nie byłby zdolny do obmyślenia jakiegokolwiek planu.

- Tak się składa, że akurat ten był mój.

- Co nie zmienia faktu, że właśnie się przyznałeś, że szefem nie jesteś. Po co ci Felix?- uniósł brew. Coś ostatnio bardzo dużo ludzi chciało dostać w swoje ręce jego osobistego ochroniarza. Właśnie ochroniarza, który powinien go od takich sytuacji wybawiać. Może powinien obniżyć mu pensję za ten incydent, w którym z jego winy się znalazł.

- To ty siedzisz związany, więc z łaski swojej odgrywaj dobrze rolę ofiary i to ty odpowiadaj na moje pytania miernoto.- uśmiechnął się krzywo.

- Rozwiąż mnie to zobaczysz jaką miernotą jestem.- wycedził przez zęby Hwang. Ten nieśmieszny pajac właśnie go obrażał. W jego głowie zrodziło się jedno pragnienie prześwietlające inne, chciał dostać tego skurwysyna w swoje własne ręce i wyrwać mu język za takie zniewagi.

- Zapomnij. Interesuje mnie tylko Felix na chwilę obecną. Gdy się już trochę powyżywam na tobie, a ty ładnie mi wszystko wyśpiewasz, oddam cię w ręce bardzo znerwicowanego kontrahenta.

- O czym ty pieprzysz? W ogóle kim ty kurwa jesteś i za kogo się uważasz!- nerwy powoli puszczały.

- Uważaj na słowa, mam na ciebie i twoją firmę całkiem pokaźną listę brudów. Jeżeli nie chcesz zbankrutować to trochę grzeczniej. A co do mojej tożsamości, powinieneś spytać się swojego pracownika, chociaż chyba nie będzie ci już dane się z nim spotkać. Wyzioniesz ducha w najbliższym czasie.

- Felix cię zna?- tylko to go zainteresowało z tej wypowiedzi. Ten szajbus był jakimś znajomym młodszego? Serio?

- Aha, i to nawet całkiem nieźle. W przeszłości mieliśmy szansę na dogłębne poznanie się.- jego wyraz twarzy był obleśny. Hyunjin właśnie marzył o rozerwaniu na strzępy stojącego przed nim mężczyznę.-A teraz czas zacząć zabawę!- zaklaskał radośnie.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now