-Jedziemy coś zjeść.- zadecydował Hyunjin.
- Serio, teraz?!
Wracali z wysypiska. Felix nadal był w lekkim szoku, a tysiące pytań kłębiły się w jego głowie. Czy Hwang naprawdę sądził, że najlepszym rozwiązaniem jest pojechanie na żarcie?
- Tak, przy jedzeniu się lepiej myśli.
- To gdzie mam jechać?
- Znasz knajpę we wschodniej części, o nazwie Beefandcake?
- Nie.
- Dobra, pokieruję cię.
Weszli do małej resteuracji z niebieskimi okiennicami.
- Witami panie Hwang.- gdy kelnerka go spostrzegła od razu nadbiegła gnąc się w pokłonach.
- Stolik na dwie osoby, najlepiej przy oknie.
- Oczywiście, proszę za mną.
Gdy usiedli wręczono im karty dań. Felix jeszcze nigdy nie widział takich nazw na oczy. Nie próbował jeszcze nigdy w życiu jakiegokolwiek dania, które znajdowało się w tym menu. Hyunjin chyba zauważył jego konsternację bo uśmiechnął się pod nosem i zaczął:
- Mam ci coś polecić, bo wyglądasz jakbyś dostał kartę napisaną po rusku. Nie umiesz czytać?- zakpił.
- Nie, po prostu niczego takiego nie jadłem i nie wiem nawet co to jest.
Starszy opuścił kartę sprzed nosa i spojrzał na niego z lekkim niedowierzaniem.
- Naprawdę nic?
- Naprawdę.- Lee spłonął zawstydzony rumieńcem.
- Gdzieś ty się uchował? Przecież to specjały koreańskiej kuchni.
- Nie mieszkałem w Korei. Tylko się tu urodziłem, a potem...- przypomniał sobie co miał napisane w nowych papierach.- A potem zgarnęła mnie zastępcza rodzina, wyprowadzili się do Australii a ja razem z nimi.- to całkowicie się mijało z jego prawdziwą historią. Prawda o Felixie była taka, że urodził się w Australii. Oboje rodzice byli Koreańczykami, tylko mieszkali i pracowali w Australii. Z tego co Lee zdołał się dowiedzieć, ojciec zmarł w katastrofie morskiej, a matka nie potrafiła sobie poradzić z wyżywieniem i wychowaniem go, więc oddała małego Felixa do sierocińca, gdzie wychowywał się do 15 roku życia. Później uciekł i wziął udział w rekrutacji do tajnej jednostki wojskowej dla młodocianych.
- Masz tyle do nadrobienia młody.
- Co podać?- kelnerka pojawiła się znienacka.
- Raz bulgogi, raz Tteokbokki, raz Mandoo, i raz Jjigae. I dzbanek wody.
- Tyle rzeczy?- zapytał Felix.
- Skoro nigdy tego nie jadłeś to musisz spróbować. Muszę cię dokształcić w kulinariach. No dobrze a teraz opowiedz mi coś o sobie, najlepiej coś czego jeszcze nikomu nie mówiłeś. Zdradź mi jakąś tajemnicę. W ten sposób odzyskasz część mojego zaufania, bo za to swoje perfidne kłamstewko powinieneś już nie żyć.
- Każdy kto cię kiedykolwiek okłamal skończył z kulką we łbie?- zapytał młodszy.
- Jak widać nie każdy, ty żyjesz.
- Nie ma nic za darmo, jak to sam powiedziałeś. Jak ja ci powiem jakąś tajemnicę, to ty też.
- Dobra, umowa stoi.- poszło za łatwo. Czarno-włosy zastanawiał się przez chwilę jaki kit wcisnąć Hwangowi, ale nie wiedzieć czemu zmienił zdanie.
- Moje prawdziwe imię to nie Felix.- powiedział cicho, spuszczając głowę.
- Nie rozumiem.
- To ja wybrałem sobie imię Felix. Moja matka dała mi tak naprawdę Yongbok.
![](https://img.wattpad.com/cover/330903260-288-k119942.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Już nikt nie umrze {Hyunlix}
RomanceLee Felix zaczyna nowe życie w Korei. Nowa tożsamość, nowa praca. Już od początku wrzucony jest na głęboką wodę. Sprawa, która miała być prosta i przyjemna zaczyna się od samego początku komplikować. Bycie w rządowym wywiadzie, pracowanie pod przykr...