S-class

997 70 252
                                    

'' Bez cienia światło zgaśnie, bez światła cień przeminie.''- cytat własny 


Ale co działo się po samej śmierci Felixa i po tym jak Hyunjinowi powoli zaczęły wracać emocje?

Han i Minho właśnie siadali przy wielkim okrągłym stole w ich wspólnym domu. Jisung nadal płakał.

- Co się stało? Gdzie jest Felix?- zapytał Changbin. Nikt z domowników jeszcze nie wiedział o tej tragedii, która miała miejsce na lotnisku.

- Nie zdążyliśmy...- wyszeptał Han i jeszcze bardziej się rozkleił.

Pani Hwang przerażona chwyciła się za usta, tłumiąc krzyk. Seo jakby przygasł i również oklapł na jedno z krzeseł.

- Co kurwa?- wyszeptał Chan stojąc w wejściu do jadalni.

- Przyjechaliśmy za późno. Nikita wpakował w niego cały magazynek. Hyun nie zdążył nic zrobić.- grobowy głos Minho brzmiał jak sąd ostateczny.

Chan po prostu odwrócił się na pięcie i wyszedł. Chciał być sam, musiał być sam w tamtej chwili. Tysiące myśli zaatakowały go w jednym momencie. Te podstępne głosiki, które szeptały, że znowu zawiódł. Wszedł do jedynego pokoju, który zdążył do tej pory poznać w tym domu. Znajdywał się on na parterze w jakimś bocznym korytarzu. Był to pokój I.N'a. Zamykając za sobą drzwi wiedział, że za chwilę rozleci się na kawałki. Jakim on do cholery był szefem skoro nie potrafił utrzymać przy życiu jednego dzieciaka. Kogoś kto wystarczająco dużo przeszedł w swoim życiu i zasługiwał na o wiele więcej niż dostał. Usiadł na podłodze, opierając się o łóżko przymknął oczy. W jego czaszce dudniło, jakby tysiące koni chciało się z niej wydostać. Nie mógł złapać tchu.

- Chan.- poczuł delikatny dotyk na ramieniu. Nie chciał otwierać oczu, nie teraz, nie w tym stanie.- Chan, proszę cię.- spokojny głos nie dawał mu spokoju.- Nie zamykaj się na mnie, nie teraz. Nie po tym co razem przeszliśmy. Nie po tym jak odważyłeś się zrobić ten pierwszy krok.- ciepłe palce powędrowały na jego policzek. Podniósł powieki, spod których wypłynęło kilka łez.

- Wiem, że to boli, ale nie musisz przeżywać tego sam. A co najważniejsze, nie zawiodłeś go.- wyszeptał młodszy.

- Skąd wiesz o czym myślę?- jego głos załamał się.

- Bo bardzo dobrze cię znam Hyung.- uśmiechnął się smutno i rozłożył ręce.

To był impuls. Starszy po prostu rzucił się w nie. Potrzebował ich jak nigdy.

- Od kiedy stałeś się taki wielki? Ledwo cię obejmuję.- załkał w jego koszulkę. (taki mały easter egg, ktoś pamięta?)

Jeongin choć sam mocno odczuł utratę Felixa, wiedział, że Chan go potrzebował o wiele bardziej. Podejrzewał co działo się w jego głowie po usłyszeniu tej tragicznej nowiny. Sam dość mocno odczuł utratę przyjaciela, ale wiedział, że Bang traktował Lee jak młodszego brata, jak rodzinę.

- Jestem tu dla ciebie, zapamiętaj sobie. Nie chcę już nigdy więcej przeżywać takich kłótni z tobą. Nie chcę byś znikał z mojego życia w żaden sposób. Zrozumiałem dzięki tobie co to znaczy kochać.

Chris oderwał się od jego torsu i spojrzał załzawionymi oczami na Yanga, nic nie rozumiejąc.

- Kochać znaczy widzieć u kogoś jego wszystkie wady, a mimo tego chcieć nadal z nim przebywać, wyobrażać sobie wspólną przyszłość.

- Przysięgam ci, już nigdy cię nie zostawię i nie odsunę się. Nie spierdolę tego po raz drugi.- powiedział pomiędzy spazmami.

- Liczę na to.- odparł ze smutnym uśmiechem Jeongine i przytknął czoło do tego starszego.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now