SLUMP

1.1K 60 197
                                    

SURPRISE!!! 

Z okazji tych 10 tyś macie nowy rozdział już dzisiaj skarbeńka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Z okazji tych 10 tyś macie nowy rozdział już dzisiaj skarbeńka. Dziękuję wam wszystkim, że jesteście ze mną. Mieć takich czytelników jak was, nigdy mi się nie śniło! Kocham was wszystkich i każdego z osobna!!!


Już zdążył znienawidzić wszystkich nowo poznanych ludzi. No może tylko Alice, rodowita włoszka, była jako tako przyzwoita i mógł z nią po ludzku porozmawiać. Reszta była oficjalnie jebnięta. A najbardziej szef jego działu- Joo Ji Hoon. Ten facet był przerażający. Miał zdecydowanie za duże ego, strasznie wkurwiający głos, a przy tym potrafił jednym zdaniem sprowadzić człowieka do parteru i uświadamiał mu jakim gównem jest. Za każdym razem jak go widział miał ochotę uciec i schować się pod kołdrę w swoim mieszkaniu. I oczywiście na jego nieszczęście Ji Hoon miał naturalny dar do wynajdywania łatwych ofiar. Padło na Jisunga. Już w pierwszy dzień, przez rozmowę z Lee Know, spóźnił się. A był to niewybaczalny błąd. Bo ji Hoon nienawidził spóźnialskich.

- No widzę, że pan James zaszczycił nas swoją obecnością. Niesamowite.- powiedział wychylając swój długi nos zza gazety.- Nadajesz się tylko na przynoszenie kawy. Więc możesz skoczyć do pobliskiej kawiarni. No już, hop, w podskokach. Zresztą twoje pomysły są chuja warte, więc przydaj się do czegoś. Masz 5 minut i ani jednej dłużej- i dzisiejszego dnia, tak jak w poprzednich pięciu musiał biec do kawiarni po tą pieprzoną kawę. W drugi dzień przejrzał projekty nowych karoserii. Chciał zaproponować parę poprawek ale szef go wyśmiał, podarł poprawione projekty i wytarł nimi swoje brudne od kawy biurko. Serca Hana boleśnie się zacisnęło na to wydarzenie. Siedział nad tym całą noc i był naprawdę dumny ze swoich pomysłów. Myślał, że dzięki nim przełamie pierwsze lody i zatrze złe wrażenie. Ale nic z tego. Został wyśmiany i sprowadzony do parteru. Wracał właśnie z kawą, która parzyła mu palce. Szedł korytarzem gdy usłyszał chłodny, przeszywający od stóp do głów ton.

- Ej ty!- na te słowa stanął na środku nie mogąc nawet się odwrócić. Czemu ta praca go tak musiała stresować na każdym kroku? A chciał spokojnego życia, zaszyć się gdzieś, gdzie nikt nie będzie go ścigać.

- Takie spacerki sobie urządzać już w porannych godzinach?- mężczyzna podszedł do niego i wyjął mu kubek z kawą z rąk.- Ah jak miło, że o mnie pomyślałeś.- upił łyk, a Jisungowi chciało się płakać. Ta kawa miała być dla Ji Hoona. Przecież on go zabije jak mu jej nie przyniesie w te 5 minut, a po drugą już nie miał czasu lecieć.

- Lepiej żebym cię nie przyłapał następnym razem, bo inaczej sobie porozmawiamy.- odwrócił się i poszedł w swoją stronę przy okazji dopijając kawę i wyrzucając kubek do kosza. Musiał szybko coś wymyślić. Podbiegł do kosza i wyciągnął kubek z logo kawiarni. Na złamanie karku pobiegł do automatu, który podawał rozcieńczoną i ohydna kawę. Wygrzebując ostatnie drobne wcisnął odpowiednie guziki. Przelał parujący napój do kubka i skierował się do gabinetu szefa.

Już nikt nie umrze  {Hyunlix}Where stories live. Discover now