Slytherin...

By -potterhead_forever-

1.1M 54.7K 16.8K

Cały świat staje na głowie. W jej życiu pojawia się ktoś nowy, właściwie to wszyscy są tu nowi. 11-letnia Jes... More

Nowy początek
A więc to on...
Mój nowy dom
Lekcje
Troll w szkole
Kara
Hogwart - inna strona szkoły cz.1
Hogwart - inna strona szkoły cz.2
Nie najgorszy dzień
Puszek
Uwaga - fragment rozdziału z przyszłości
Zaproszenie
W domu Dracona
Zepsute Święta
Wreszcie odnaleziony
Snape coś knuje
W lesie z Hagridem
Snape znowu pierwszy
W szpitalu
U Weasley'ów
I znowu w pociągu
Nowy nauczyciel OPCM
Zapisy do drużyny
Kłopoty z kotką Filch'a
Mój mecz
Klub pojedynków
Kolejne ofiary
Mój błąd
Walentynki
Kradzież
Porwanie
Komnata odnaleziona
Koniec roku
Wyznania
Wakacje cz.1
Wakacje cz.2
Wakacje cz.3
W pociągu
Wróżbiarstwo
Hagrid nauczycielem
Już jest lepiej
Powrót Dracona
Hogsmeade
Na meczu
Prawda o Black'u
Prezenty
Ich wygrana, nasza przegrana
Wyrok
Egzaminy
Wyjaśnienia
Najlepsze wakacje?
W Malfoy Manor
Wykorzystując każdą sekundę
Nokturum
Naleśniki
Mistrzostwa świata w quidditchu
Wreszcie do Hogwartu
Coś nowego
"Tymczasowe" rozwiązanie
Goście
Za dużo
...
Wielki spór
Pierwsze zadanie cz.1
Pierwsze zadanie cz.2
Bal cz.1
Bal cz.2
Bal cz. 3
Bez Hagrida to nie to samo
Drugie zadanie
Prawie po wszystkim
Inaczej, ale lepiej
Amorki
Wstyd
Trzecie zadanie
Śmierć początkiem nowego końca

To już nie mój dom

9.1K 539 143
By -potterhead_forever-

Moi rodzice stali się pracocholikami. Teraz najważniejsze było dla nich ci ludzie powiedzą, kiedyś ja byłam w ich centrum zainteresowania, ale najwyraźniej im starsza tym mniej kochana jestem.
Nawet w domowym zaciszu, wśród ludzi, którzy przez całe życie obdarzali mnie bezgraniczną miłością, czułam się nieswojo. Patrzyli na mnie z góry.
- Możesz mi wyjaśnić - zaczął ojciec zlodowaciałym tonem - skąd Lucjusz Malfoy wie, że jesteśmy pół-krwi?
Zapadła cisza. To nie była spokojna, relaksująca cisza, to była zapowiedź, czegoś bardzo nieprzyjemnego.
- Nie wiem - skłamałam.
- Wiesz jak teraz wyglądamy w oczach ministerstwa?! On wszystkim rozgłosił! - wściekła się mama. - Jutro ukaże się artykuł o nas w "Proroku Codziennym": "Szanowani lekarze kłamcami, komu zaufać?"!
- Mogliśmy nie kłamać - burknąłam cicho, spuszczając głowę.
Moja rodzicielka zaśmiała się histerycznie.
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknęła.
Podskoczyłam niewysoko, przestraszyłam się słysząc jakim tonem do mnie mówi.
- Powiedziałaś Draconowi? - zapytał ostro tata.
Nie miałam pojęcia czy kłamać czy się przyznać. Dokąd ich zaprowadziło łganie?
- Tak, powiedziałam.
- Co zrobiłaś?! - wykrzyczeli jednocześnie.
- Przepraszam! Musiałam komuś powiedzieć! - tłumaczyłam się.
- Akurat jemu?!
- Tak, bo ja go kocham! To mój chłopak - przyznałam.
- Kto?!
Ta rozmowa będzie jeszcze cięższa niż mi się zdawało. Jeśli to w ogóle da się nazwać "rozmową".
- Bardzo go kocham! - naumyślnie ich nakręcałam. - On mnie też!
- To, że ci tak mówi to nie znaczy, że to prawda!
- On nie jest jak jego ojciec, a jego matka jest wspaniała - stwierdziłam.
- Nie znasz ich! - złościli się coraz bardziej.
- Wy znacie ich od strony politycznej, a ja wbiłam się w tą rodzinę od środka, znam ich podłoże uczuciowe, wystarczy, że zaczniecie z nimi gadać o czymś innym niż finanse - zaproponowałam.
- My nie będziemy z nimi gadać - żachnęła się mama.
- No to świetnie, to się obraźcie.
- Nie wracasz do Hogwartu, młoda damo. Przeniesiemy cię do innej szkoły - zdecydował tata.
- Nie ma mowy!

Nie miałam zamiaru dłużej się z nimi spierać, wiedziałam, że to nie ma sensu. Na odchodne rzuciłam im jeszcze tylko coś co męczyło mnie odkąd poznałam sekret naszej rodziny:
- Może wy lubicie życie w kłamstwie, ja nie!
Głośno tupiąc nogami pomaszerowałam do swojego pokoju trzaskając drzwiami.

Calutką noc słyszałam przyciszoną kłótnie rodziców, która nie pozwalała mi zasnąć. Usłyszałam wyraźnie parę słów, ale nie potrafiłam z nich poskładać sensownego zdania, a byłam zbyt zmęczona, żeby jeszcze podsłuchiwać.
Bardzo chciałam żeby dom stał się ponownie moją opoką. Miejsce, w którym czuje się cudownie wolna. Najwyraźniej już tak nie będzie, a czas mojego dzieciństwa przeminął, nadszedł moment kłamstw i tajemnic.

Ranek nie był zbyt przyjemny, pulsowała mi głowa, nie czułam się za dobrze. Postanowiłam nie wstawać z łóżka by nie natknąć się na rodziców, którzy zapewne obudzili się z nową energią do kłótni.
Z pod pościeli wyciągnął mnie jednak bardzo znajomy, chodź jednocześnie prawie zapomniany zapach domowego śniadanka - jajecznicy i tostów.
Zrobiło mi się bardzo przykro na wspomnienie dawnych beztroskich lat gdzie tematem naszych jedynych sporów był stłuczony stuletni wazon lub inny zabytek.

Jeśli potrafię mówić jak dorosły i używać dorosłych argumentów to muszę się też zachowywać jak dojrzały osobnik, a nie kryć głowy w piachu.

Schodziłam niepewnie po schodach z bojowym nastawieniem, lecz po drodze natknęłam się na potulną jak baranek mamusie:
- Jess, słonko, chodź do kuchni, wszystko już jest gotowe.
Byłam szczerze zdziwiona tym porannym objawieniem, chodź wciąż podejrzliwie na nią spoglądałam, ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy.
- Witaj, kochanie - przywitał się tatuś-łagodny-baranek.
- Hej.
Usiadłam przy naszym trzyosobowym stoliku, szybko dołączyli do mnie rodzice stawiając na blacie te wszystkie pyszności.
- Chcielibyśmy cię bardzo przeprosić - zaczęła mama nakładając sobie pomidory. - Źle się stało, że tak na ciebie nakrzyczeliśmy. Co się stało to się nie odstanie. Damy radę, poradzimy sobie z prasą.
- Tak, nie chcieliśmy cię obarczać takim ciężarem jak kłamstwo - dodał tata. - Oczywiście wrócisz do Hogwartu...
Spojrzeli na siebie.
- I możesz spotykać się z Draconem - dokończyła rodzicielka.

Powinnam się cieszyć, ale zaczęłam się niepokoić. Coś jest nie tak.

- Bardzo cię kochamy, pamiętaj o tym.

Najwyraźniej moi rodzice mają na sumieniu dużo więcej niż jedno kłamstwo.

- Ja was też - przełknęłam gorycz niepewności i dobrałam się do kanapek by nie zauważyli mojego wahania.

Od razu po śniadaniu poszłam do mojej ulubionej sąsiadki - Alice.
Chociaż nogi mnie świeżbiły, nie wbiłam bez zapowiedzi do domu przyjaciółki. Zadzwoniłam i grzecznie czekałam aż ktoś mi otworzy.
Doczekałam się w końcu dzwięku klami i charakterystycznego skrzypienia. W progu stała wyżej wymieniona dziewczyna, lecz gdyby nie fakt, że się nie przeprowadzała - jak poinformowali mnie rodzice - nie poznała bym jej.

Bardzo się zmieniła. Zcięła włosy na krótko, miała warstwy makijażu na twarzy, soczewki kontaktowe koloru jaskrawozielonego, bardzo drażniące.
Urosła i to znacznie, bo sięgałam jej zaledwie do biustu, który też skonkretniał. W dodatku wcale się nie cieszyła jak mnie zobaczyła.
- Wejdź - rzuciła tylko, ale z takim chłodem, że płakać mi się zachciało.
- Hej - powiedziałam wręcz płaczliwie.
- No siema - mruknęła prowadząc mnie przez korytarz.
- Papierosa? - zapytała wyciągając z płaszcza mamy pudełko.
- Nie, dzięki - odmówiłam, nie tylko dlatego, że nie palę, ale z samego względu na fakt, że nie potrafię tego robić.
- Too po co chciałaś się spotkać? - rzuciła wręcz od niechcenia.
- Żeby zapytać co u ciebie - byłam strasznie onieśmiela, nie poznawałam tej dziewczyny na przeciwko mnie.
- Całkiem spoko.
- Aaa ten chłopak? Zack? - próbowałam utrzymać rozmowę, ale najwyraźniej ona nie bardzo miała na to ochotę.
- Laska, miałam już z dziesięciu chłopaków - zaśmiała się.
Obserwowałam z zaciekawieniem jej dorysowane brwi i nazbyt pomarańczową twarz, w dodatku te bordowe usta...
- No a twój Malfoy?
- Tak, jesteśmy razem, chyba - przyznałam.
- A ten cały internat? Fajny jakiś?
- To mój drugi dom - odparłam szczerze.
- Na długo wróciłaś?
- Nie, tylko na chwilę. Alison, czy ty... jesteś szczęśliwa?
- Pewnie! Jest cudownie! Powinnaś poznać Juliet i Anne, świetnie laski, serio - uśmiechnęła się, ale za dobrze ją znam, wiem, że to nie było szczere.
- Chyba muszę się już zbierać - zdecydowałam.
- Ach, no oki, sama znajdziesz drzwi? Muszę do toalety. To buziaczki, do następnego - przesłała mi dmuchanego w powietrzu całusa i zostawiła mnie.
Szybko wybiegłam z domu i schowałam się przy oknie, który miał widok na jej łazienkę.
Patrzyłam jak moja zaryczana przyjaciółka z wściekłością zmywa tapetę i chowa kosmetyki do torebki mamy. Jeszcze chwilę obserwowałam ze zbolałym sercem jak płacze i wyciągnęłam wnioski.
Alison udawała tą scenkę, bo tak bardzo mnie nienawidzi.
Nic mnie już nie trzyma przy moim dawnym domu.

Continue Reading

You'll Also Like

25.4K 1.4K 11
Fanfiction o MultiGameplayguy'u (Michał Rychlik)
31.1K 1.1K 41
❗ UWAGA ❗ Książkę pisałam w wieku 11/12 lat, nawet sama nie pamiętam dokładnie w jakim wieku, cring łapie i to mocno. Wchodzisz na swoją odpowiedzial...
29.3K 2.5K 45
Po zakończeniu Hogwartu Severus Snape, ślepo wierzący w ideały Czarnego Pana, przyłącza się do śmierciożerców. Pierwsze niepowodzenie w miłości utrwa...
934 58 10
Lloyd po swoich doświadczeniach niestety popada w zły dla siebie czas i walczy z depresją. Powraca jednak dziewczyna którą kocha ale boi się wchodzić...