Bal cz.1

10.8K 566 303
                                    

Ledwo ochłonęliśmy po pierwszym zadaniu, a już spadły na nas szkolne obowiązki. Nauczyciele musieli nadrobić straty, gdyż turniej zabrał im parę cennych dni, które mogli poświęcić na naukę. W dodatku ukazał się artykuł o mnie i Harry'm, który wręcz ociekał romansem i tajemniczością, czytało się to jak jakąś powieść o ukrytych kochankach. Draco oraz połowa damskiej części Gryffindoru wpadli w szał. Nie jestem pewna co sobie myślą ludzie dookoła mnie, którzy raz widzą mnie z Draconem, kiedy indziej z George'm, od czasu do czasu z Harrym, a pomiędzy tańcząca ze starszym ślizgonem. Nie jedna szkolna plotka głosiła o moich miłosnych podobojach, tym czasem ja się nawet z nikim nie całowałam!
A to co właśnie zbliżało się wielkimi krokami miało wszystko skulminować.

- Bal Bożonarodzeniowy... - Severus Snape wypowiedział te słowa bezbarwnie, bez najmniejszej odrobiny czułości. Tymczasem w pokoju wspólnym podniosła się wrzawa. Dziewczyny piszczały, chłopcy uśmiechali się pod nosem, panowało ogólne szczęście, który mógł ugasić tylko i wyłącznie dementor... W sumie Snape też by był do tego zdolny. Srogie spojrzenie opiekuna domu nas nieco uspokoiło.
- To część tradycji turnieju trójmagicznego - kontynuował. - Prawo wstępu mają tylko klasy od czwartej w zwyż - tutaj nastąpił głośny protest maluchów, który Severus ugasił jednym krótkim gestem. - Aczkolwiek jeśli ktoś ze starszych klas będzie miał ochotę zaprosić kogoś z klas 1-3... to istnieje taka możliwość. Reprezentanci szkoły mają zjawić się z partnerkami, oni tradycyjnie rozpoczynają bal, prosząc swojego partnera lub partnerkę do tańca - każda obecna dziewczyna wpatrywała się rozmarzonymi oczami w Dracona. - Dodatkowo, klasy 4-7 mają się stawić za trzy dni o 16.00 w Wielkiej Sali. Profesor MacGonagall była na tyle... Łaskawa - prawie wysyczał to słowo, zawieszając się na krótki moment - aby nauczyć was tańczyć.

Wyszedł tak samo niespodziewanie jak się pojawił, a w sali zrobił się ogólny harmider.

Poczułam jak czyjeś palce oplatają moje i powoli ciągną mnie w stronę wyjścia. Draco wyciągał mnie z tłumu i prowadził do swojego dormitorium.
Weszliśmy do środka, byliśmy sami. Usiadłam na łóżku Blaise, bywałam tu dosyć często, chłopcy byli przyzwyczajeni do mojej obecności, nawet się cieszyli gdy przychodziłam, ja z kolei rozpracowałam od podstaw ich pokój i dokładnie wiedziałam czyja brudna skarpetka bez pary leżała samotnie na sąsiednim łóżku.

- Z kim pójdziesz na bal? - wypalił nagle Draco opierając się o łóżko, które aktualnie zajmowałam.
Byłam mocno zaskoczona. Jeszcze nie zdążyłam przyswoić tak skąplikowanej informacji jak "bal", a ten mnie już wypytuje o takie szczegóły.
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Bardzo chciałbym z tobą pójść...
Byłam pewna, że właśnie zaprasza mnie na bal, ale on najwyraźniej nie dokończył swojej sentencji:
- ... Ale już sporo osób nas podejrzewa, rozsiewają plotki, wszystko to dochodzi do Astorii i coraz bardziej mnie pilnuje, mówi o swoich podejrzeniach Pansy i...
- Rozumiem - przerwałam mu.
- Kocham cię, ale będę musiał iść z Pansy...

Auć...

- No jasne.
- Nie gniewasz się?

Durne pytanie! Pewnie! Jestem wściekła! Może jej się oświadcz jeszcze?!

- Nie? Niby czemu? - odpowiedziałam z najbardziej obojętnym wyrazem twarzy na jaki było mnie stać.
- Kocham cię - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek kierując się w stronę łazienki.
- W sumie idę z Zackiem - krzyknęłam za nim.
Wycofał się bardzo powoli, tyłem z łazienki, jego brwi sięgały prawie połowy czoła.
- Doprawdy?
- Tak - kiwnęłam zawzięcie głową, zadowolona z celu jaki osiągnęłam.
- Czyli jednak się gniewasz. Z żadnym Zackiem nie idziesz - podkreślił dobitnie ostatnie zdanie. - Pójdziesz z Zabinim.
Przyjęłam filozoficzny wyraz twarzy, na którym malowało się udawane zdziwienie, ale niezbyt przesadzone.
- Zmuś mnie - wzruszyłam ramieniem.
Wiedziałam jak bardzo się w tym momencie denerwuje. Sprawiło mi to wielką przyjemność!
- Świetnie! Albo ja albo Zack - postawił mi ultimatum.
- Z tego co słyszałam to ty już jesteś zajęty - rzuciłam mu wyzywające, pełne pogardy spojrzenie, godne najzgorzchnialszej staruszki.
- No i o co tobie teraz chodzi, hmm? - warknął, gdyż nie spodobała mu się bojowa postawa jaką przyjęłam.

Slytherin... Where stories live. Discover now