Walentynki

12K 724 188
                                    

To, że znowu polepszyła mi się kontakty z Gryfonami, nie znaczy, że zaniedbałam Dracona. Dzielnie znosi moje przytulania z Harrym, Ronem czy Hermioną, mimo, że widziałam parę razy jak odwraca wzrok. Powstrzymuje się też w komentarzach, za co jestem mu wdzięczna.

Minęło już sporo czasu od ostatniego ataku, coraz mniej osób zaczyna podejrzewać Potter'a, dali mu spokój. Hermiona pozbyła się już futerka (mimo, że nadal uważam, że wyglądała uroczo) i wyszła ze szpitala. Harry niedawno znalazł jakiś dziennik T. M. Riddle'a. Nie wiem kto to, ale nazwisko jakoś mi się dziwnie kojarzyło. Gdzieś je przeczytałam, chyba, kiedyś. Nawet zapamiętałam imię - Tom. Wywnioskowaliśmy (dzięki karze Ron'a - musiał czyścić wszystkie medale), że owy Tom, żył 50 lat temu, czyli wtedy, kiedy pierwszy raz została otwarta Komnata Tajemnic. Riddle dostał nagrodę za specjalne zasługi dla szkoły, czyli musiał odnaleźć dziedzica Slytherina za swoich czasów. Teraz to my go znajdziemy.

14 luty

Walentynki - byłyby moim ulubionym świętem, gdybym tylko ktoś zechciał je ze mną obchodzić. Tak, nigdy nic nie dostałam na walentynki. Nie! Dostałam raz prezent, od rodziców, ale to się chyba nie liczy.
W tym roku to się jednak zmieniło. Już 16 krasnoludów-amorków zaczepiło mnie dając mi wściekle różowe karteczki. Pewnie tak znana stałam się po tym meczu. Jeszcze nie otworzyłam żadnej koperty, ale obstawiałam, że conajmniej 15 to pomyłka.
Myślałam przez chwilę, żeby wysłać coś Draconowi, lubię go i to bardzo, ale on traktuje mnie jak przyjaciółkę, zresztą ja go też, jak przyjaciela.

No, dobra. Boję się, że rozpozna moje pismo.

Szłam właśnie przez dziedziniec uciekając przed wściekłymi amorkami.
- Ej, Jess! - zawołał mnie Draco.
Przystanęłam na chwilę, żeby mnie dogonił.
- Coś nie tak z tą pocztą, nie dostałem walentynki od ciebie - powiedział cholernie pewnie siebie.
Zarumieniłam się i oznajmiłam:
- Nie, wszystko z nią w porządku.
Draco wyglądał na nieco zdziwionego, a zaraz później, zirytowanego, więc dodałam:
- Wybacz, Draco, ale nie dołączę do twojego fanklubu, tam jest miejsce tylko dla Pansy i Alastorii.
Prychnął tylko.
Popatrzył na moje walentynki.
- A ty co, też rozdajesz? - zapytał zgryźliwie.
Poczerwieniałam, tyle, że teraz z innego rodzaju wstydu.
- Co cię do cholery ugryzło? - zapytałam.
- Nic.
Odeszłam, nie chciała słuchać więcej jego chamskich komentarzy.

W dormitorium czekały już dziewczyny. Wszystkie piszczały i chwaliły się swoimi walentynki, ale umilkły na widok mojej ilości. Tracey dostała 4, Milicenta - 3, Dafne - 6, a Pansy - 2, mogę się założyć, że sama je sobie wysłała.
Ku mojemu zdziwieniu, żadna z walentynek nie była pomyłką, wszystkie faktycznie były dla mnie. Ktoś pewnie dla żartu wysłał je wszystkie.
- ... a oczy twoje błyszczą jak w blasku zachodzącego słońca - czytałam kolejny miłosny wiersz. Dziewczyny zaśmiał się cicho. Te głupolki wymyślały kto może być moim potencjalnym podejrzanym:
- Lee Jordan - powiedziała Dafne.- Pamiętacie co powiedział na meczu?
- Tak. On na pewno - zgodziła się Milicenta.
- On tylko żartował - wyraziłam swój sprzeciw.
Dafne uciszyła mnie jednym ruchem ręki.
- Potter! - krzyknęła Tracey. - Jedna jest z pewnością od niego.
- Harry to mój... - nie dały mi nawet dokończyć.
- .... przyjaciel? Nie sądzę - mruknęła zadowolona Milicenta.
- O! Jeszcze ten Weasley. Ta koperta jest nawet podobna do koloru jego włosów - zaśmiała się Tracey.
- Tylko który Weasley? George czy Ron? - zapytała Dafne.
Szczęka mi opadła.
- Jak to George? - zmarszczyłam brwi.
- On się w tobie buja!
- Nie prawda, on jest tylko...
- ... przyjacielem?
- Tak.
Chyba postanowiły się ze mną dłużej nie kłócić.
- No i... zapewne od... Dracona - stwierdziła Milicenta.
Ja i Parkinson wytrzeszczyłyśmy na nią oczy.
- Nie, na pewno nie - powiedziałam cichutko, a serce podskoczyło mi do gardła.
- Zdecydowanie nie - prychnęła Pansy.
Przeglądałam kolejną walentynkę.

Cholera, wszędzie rozpoznam ten charakter pisma.

Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Oby dziewczyny nic nie zauważyły.
Otworzyłam kopertę i przeczytałam:

Jak ogień się pali, jak woda się leje
Tak moje serce, za twoim szaleje.

Slytherin... Onde as histórias ganham vida. Descobre agora