Troll w szkole

26.3K 1K 238
                                    

Malfoy chodził po szkole cały nabuzowany, nie udało mu się wywalić Potter'a, właściwie to tylko mu pomógł i Harry stał się najmłodszym graczem quidditcha w historii. Do tego dostał najnowszy model miotły - Nimbus Dwa Tysiące.
Nie powiem, byłam trochę zazdrosna, w końcu też marzyłam o dostaniu się do drużyny. Może za rok...
Byłam jedną z pierwszych, którzy ujrzeli Nimbusa, ale ja przecież mam ten sam model, tyle, że w domu. Za to Harry mógł zupełnie legalnie latać na miotle. Oddałabym wszystko za jedną, krótką przejażdżkę...
Staliśmy na błoniach i czekaliśmy aż Harry poleci. Westchnęłam z bólem.
- Chcesz? - zapytał Harry podtykając miotłę pod nos.
Musiał mnie usłyszeć.
- Żartujesz?! - upewniłam się.
- Nie, mam pozwolenie od McGonagall.
- A ty nie chcesz pierwszy?! - spytałam.
Zebrał się już spory tłum, który czekał na jakiś widowiskowy lot.
- Dajesz, Jess.
Trochę się stresowałam, nigdy nie latałam przed kimś...
- No, dobrze.
Wsiadłam na to latające cudo i wystartowałam.
Było idealnie, Nimbus przekroczył moje wszelkie oczekiwania.
Obleciałam cały Hogwart. Niektóre klasy miały lekcję, kiedy przeleciałam obok jednej z sal, uczniowie nie mogli się powstrzymać od rzucenia do okien, nie powiem, schlebiało mi to.
Wylądowałam na ziemi i zaraz po mnie w powietrze wzbił się Harry. Ja za to spotkałam się z aplauzem Gryfonów i pochwałami na mój temat.
- Szybka jesteś - stwierdził Draco, który przebił się przez tłum zachwyconych gapiów - Widać nasz kapitan nie potrafi docenić skarbu jaki mamy w Slytherinie.
Otworzyłam szerzej oczy. Czyżby Draco Malfoy właśnie mnie pochwalił?!
- Dzięki - mruknęłam.
Niech sobie nie myśli, że zapomniałam o tej sytuacji z wczoraj.

Tego samego dnia Harry stawił się u Wood'a - kapitana Gryfonów w quidditcha.
Już następnego ranka chodziły pogłoski, że Wood jest zachwycony nowym szukający. Harry był bardzo skromny i powiedział tylko, że całkiem nieźle mu poszło.

Harry przez cały tydzień miał dużo treningów. Starsi bracia Rona (bliźniacy Fred i George) twierdzili, że dzięki Harrem'u wygrają każdy mecz. Potter nie miał zbyt wiele czasu na naukę, więc pomagałam mu z lekcjami. Spędzaliśmy ze sobą dość dużo czasu, mimo, że jesteśmy z różnych domów.

Zaufali mi tak bardzo, że opowiedzieli mi jak (z Hermioną) przypadkowo weszli na 3 (zakazane) piętro i w jednym z pomieszczeń spotkali trójgłowego psa, wspomnieli także o podejrzeniach Hermiony. Harry zdradził także o dziwnym zachowaniu Hagrida i o przesyłce dla Dumbledore'a. Zdziwiło mnie ta cała sytuacja, ale cieszyłam się, że chłopcy nie zwracają uwagi na różnice domów, zdradzili mi tak ważne informacje.

Ostatnia lekcja dzisiejszego dnia - zaklęcia. Byłam wykończona. Poza tym miała być dzisiaj Noc Duchów, chciałam się dobrze przygotować przed pierwszym świętem w Hogwarcie.

Usiadłam obok Ron'a, Harre'go i Hermiony. Dostaliśmy pióra i mieliśmy sprawić, żeby się uniosły.
- Wingardium Leviosa! - powtarzał Ron, jednak jego piórko pozostało na miejscu.
Ja także spróbowałam zaklęcia, byłam nieco lepsza od chłopców, moje piórko już drgało.
Zachęcona swoim małym triumfem spróbowałam jeszcze raz, ale nic się nie stało, szczerze to miałam nadzieję, że uda mi się opanować go przed Hermioną, ale to było niemożliwe.
- Źle to wypowiadasz - prychnęła dziewczyna.
- To zrób to sama jak jesteś taka mądra - warknął Ron.
Zaczęła nam tłumaczyć, że "gar" musi być bardziej melodyjne itd.
Wypowiedziała zaklęcie według swoich własnych instrukcji.
Zrobiła to! Jej piórko uniosło się na cztery stopy.
Ron się strasznie wkurzył, zresztą ja też byłam zirytowana jej zachowaniem.

Szliśmy z Ronem i Harrym przez korytarz. Nasz rudy przyjaciel ciągle uskarżał się na Hermionę.
- Nic dziwnego, że nikt nie może jej znieść. Ona jest koszmarna, naprawdę.
Ktoś wpadł na Harre'go w tłoku. Czemu to akurat musiała być Granger?! Cała zalała się łzami.
- Chyba to usłyszała.
- No to co?! - burknął Ron, ale wyraźnie się zmieszał. - Sama musiała zauważyć, że nie ma przyjaciół.
Nie obchodziło mnie czy o tym wiedziała. Strasznie zrobiło mi się jej żal i głupio mi było, że tak ją traktowałam.

Weszłam do pokoju wspólnego, ale widząc Malfoya i jego kumpli, od razu skierowałam się do dormitorium dziewcząt. Draco próbował mnie zatrzymać, ale nie miałam ochoty dzisiaj z nim rozmawiać.
Pierwsza impreza w szkole - Noc Duchów.
Przeczesałam włosy i ubrałam się stosownie do uroczystości.
Prawie wybiegłam z lochów, żeby Malfoy mnie nie dogonił.
Przed Wielką Salą dogoniłam Rona i Harre'go. Usłyszeliśmy rozmowę Lawender i Parvati:
- Słyszałaś co stało się Hermionie?!
- Ryczy w łazience, nie chce nikogo widzieć.
Zmieszałam się jeszcze bardziej, ale wchodząc do Wielkiej Sali zapomnieliśmy o Granger.
Nawet nie zaczęła się zabawa, gdy do Sali wbiegł profesor Quirrell.
- Troll... w lochach - krzyczał przerażony, mimo, że to on był nauczycielem OPCM, poza tym załatwiał gorsze potwory niż trolle. Kiedyś chwalił się jak uratował jakiegoś księcia przed zombie.
Wybuchło zamieszanie. Dumbledore kazał prefektą odprowadzić uczniów do dormitoriów.
Zaczęliśmy się zastanawiać jak wielki troll mógł niepostrzeżenie wejść do Hogwartu.
- Harry! - krzyknęłam przypominając sobie o dziewczynie. - Hermiona!
Nie zastanawiając się dłuższej pobiegliśmy do łazienki dziewcząt.
Zauważyliśmy Snape'a, zachowywał się dziwnie. Odłączył się od reszty nauczycieli, nawet opuścił swoich ukochanych Ślizgonów, ale nie było czasu, żeby się dłuższej nad tym zastanawiać.

Troll właśnie wchodził do łazienki dziewcząt.
- Oh, nie - jęknął Ron.
Poszliśmy za potworem.
Troll stanął kilka metrów przed kulącą się pod umywalkami Hermioną. Rozpoczęła się akcja ratunkowa.
Ron zaczął odwracać uwagę bestii, a ja i Harry pobiegliśmy po przerażoną Hermionę.
Jednak trollowi odbiło i zaczął rzucać się wymachując maczugą.
Harry skoczył mu na plecy, ten potwór próbował roztrzaskać swoją bronią bezbronnego Harre'go. Ron w przypływie nagłej odwagi, bezbłędnie wypowiedział zaklęcie zwisu. Maczuga uniosła się nad bestią i upadła z hukiem na łeb trolla.
- Nie żyje?! - zapytała Hermiona.
- Jest nieprzytomny - zawyrokował Harry.
Do toalety wpadli nauczyciele. Przyznali każdemu (oprócz Hermionie) po 5 punktów.

Weszłam do pokoju wspólnego, byłam naprawdę wykończona całym dzisiejszym zajściem. Pierwszy zauważył mnie Draco.
- Nic ci nie jest? Słyszałem, że pokonałaś dorosłego, górskiego trolla - w jego oczach zobaczyłam... troskę?
- Ni.. nie..nic mi nie jest...
Czy on naprawdę się o mnie martwił?
Gdy inni zorientowali się, że weszłam do pokoju, zostałam otoczona i zasypana pytaniami, mimo to i tak w moich myślach był tylko Draco...

*Draco*

Kiedy zrozumiałem, że Jess nie idzie do dormitorium, ogarnął mnie strach, ale jakiś nowy rodzaj... zwykle martwiłem się tylko o siebie, więc to było naprawdę dziwne uczucie. Wypytywałem się o nią dosłownie wszystkich. Koledzy patrzyli na mnie jak na ostatniego debila, ale teraz nie miało to znaczenia, liczyła się tylko ona.
Potter, Weasley. Tak to z nimi ostatnio spędzała czas. Pewnie ci kretyni wymyślili coś, żeby się popisać i wciągnęli Jess w coś niebezpiecznego. Zacząłem naprawdę panikować. Byłem w stanie zrobić wszystko, ale byliśmy już w naszym dormitorium, na pewno by mnie nie wypuścili...
Mogłem tylko bezczynnie siedzieć na sofie i czekać aż wejdzie przez te cholerne drzwi.

Czas mijał, a ja siedziałem. Idiota ze mnie, mogłem ją szukać zrobić cokolwiek... Ktoś rzucił plotką, że Potter, Wesley, Granger i... Watson poszli szukać trolla.
Wiedziałem!
Blaise próbował do mnie zagadać, ale tylko na niego nawrzeszczałem, byłem zbyt zdenerwowany...
Parę minut później drzwi otworzyły się. W progu stała Jessica, była nieco przerażona i roztrzęsiona, ale cała. Zerwałem się z sofy i ruszyłem w jej kierunku. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miałem ochotę ją przytulić, wziąść ją w ramiona i nigdy nie puścić, ale nie odważyłem się, za bardzo mnie nienawidzi.
- Nic ci nie jest? Słyszałem, że pokonałaś dorosłego, górskiego trolla.
Przytaknęła mi, bardzo się jąkając. Tak bardzo chciałem ją pocieszyć...
Niestety otoczyli ją ci debile i zaczęli ją wypytywać o całą sytuację. Nie mogłem spuścić jej z oka, bałem się, że znowu gdzieś zniknie...
Milicenta kazała im odczepić się od Jess, tłumacząc, że dużo dzisiaj przeszła. Zniknęły mi z oczu, ale całą dzisiejszą noc spędziłem na rozmyślaniu o ślicznej, niebieskookiej blondynce...

Slytherin... Where stories live. Discover now