Wykorzystując każdą sekundę

11.8K 669 205
                                    

*Draco*

Nie mogłem spać, nie mogłem się skupić kiedy ona jest tak blisko, a równocześnie tak daleko. Nadal nietykalna... do czasu. To się zmieni, bo ja tego chcę, a ja ZAWSZE dostaję to co chcę.
Kocham ją i nie potrafię dłużej się kontrolować... nie chcę. Wolę się temu poddać.

Najciszej jak potrafiłem wstałem z materaca i położyłem się na łóżku, obok niej. Będzie zła, ale dłużej nie wytrzymam.
Bawiłem się jej blond włosami. Mimo, że w pokoju nadal dominował mój zapach, nie dało się nie wywęszyć jej subtelnego owocowego perfumu. Wdychałem go i pozwoliłem, żeby wypełnił mi płuca.
Nie mogąc się powstrzymać pocałowałem ją w tył głowy. Miała twardy sen, lecz mimo wszystko poruszył się niespokojnie.
Co prawda miałem wyjść z łóżka za nim się obudzi, ale pod świadomie (a nawet świadomie) pragnąłem, aby mnie przyłapała, tak jak specjalnie wszedłem do pokoju w ręczniku.

*Jessica*

Miałam piękny sen o moich dzieciach, dostały się do Hogwartu. Starszy syn był w Slytherin'ie, a córeczka w Gryffidor'ze. Nigdy nie chciałabym ograniczać się do dwójki dzieci, bardziej pasuje mi liczba 4 lub nawet 5.

Poczułam dotyk dłoni na swojej ręce. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Ale... to już chyba nie był sen...
Niechętnie otworzyłam oczy. Obróciłam się na drugi bok.
Draco... leżał sobie jak gdyby nigdy nic z perfidnym uśmiechem na twarzy.
Pisnęłam i odepchnęłam się od niego, niestety łóżko nie było wystarczająco duże i wylądowałam na ziemi.
- Co ty tu robiłeś - warknęłam trzymając się za obolałe miejsce z tyłu głowy.
- Jess, przepraszam, ja...
- Zamknij się, chcę dostać inny pokój! - czułam jak rośnie mi niewielki guz.
- Jessica.
- Powiedziałam coś!
Z bezsilności i zażenowania, wyszłam z pokoju, a on za mną.
- Przepraszam, to się nie powtórzy - zarzekał się.
Szłam jedyną znaną mi drogą, do jadalni.
- Spałaś i... teraz w prawo - poprawił mnie, a ja z wściekłości prychnęłam, ale zmieniłam kierunek ucieczki.
- Pomyślałem...
- To nie myśl, bo to ci za bardzo nie wychodzi - stwierdziłam schądząc po schodach na dół.
- Wybacz, nie sądziłem, że tak zareagujesz.
Słuchając go tylko jednym uchem, stanęłam na końcu korytarza, który dzielił się na trzy drogi.
- Prosto - nakierował mnie. - Ja naprawdę więcej tego nie zrobię.
- Chcę dostać inny pokój! - akcentowałam właśnie ostatnie słowo, kiedy moim oczom ukazał się stół, a przy nim rodzice Dracona.
- Poranna kłótnia? Jak miło - podsumował pan Malfoy.
Wypił łyka kawy, zlustrował mnie wzrokiem i wrócił do czytania Proroka Codziennego.
Narcyza posłała mu groźne spojrzenie, co i tak zlekceważył, a Draconowi dodała otuchy krzepiącym uśmiechem.
- Chcesz szlafrok, Jessico? - zapytała pani domu.
Lucjusz gdy usłyszał ton jej głosu, zachłysnął się napojem.
- Poproszę.
- Draco, pójdziesz?
Blondyn kiwnął głową i poszedł tam, skąd przed chwilą przyszliśmy.
- Cyziu, mogę cię poprosić na chwilę do kuchni? - mimo uprzejmej formy zdania, jego głos ociekał jadem.
Kobieta bez słowa wstałam i skierowała się do pomieszczenia, tuż za mężem.
Ja tymczasem niepewnie usiadłam na drugim końcu ogromnego stołu, by zachować jak największy dystans pomiędzy mną, a gospodarzem.
Starałam się nie robić hałasu, bałam się nawet za głośno oddychać. Nie chciałam dać najmniejszego pretekstu Lucjuszowi, żeby mógł na mnie naskakiwać.

Draco zdążył wrócić ze szlafrokiem, którym mnie okrył.
- Gdzie rodzice? - zapytał.
- W kuchni.
- Zgredek - zawołał blondyn.
W ułamku sekundy, pojawił się skrzat, który patrzy na Dracona swoimi wielkimi oczami, czekając na rozkaz.
Draco popatrzył na mnie pytająco, kiedy nic nie odpowiedziałam (bo nie miałam bladego pojęcia o co mu chodzi), sam złożył zamówienie:
- Płatki z kakaem, tosty z dżemem i mleko z miodem.
- Poranek na słodko? - zapytałam nieśmiało.
- Tak. Ty jesteś w nim najsłodsza.
Zaczerwieniłam się po cebulki włosów.
- To dla ciebie - powiedział. - Ja nie jem.
Lubię słodkości, więc nie miałam najmniejszych przeciw wskazań co do porannego menu.
Skrzat pojawił się w ciągu paru najbliżych minut z gotowym śniadaniem.
- Dziękuję - powiedziałam, a Zgredkowi zaświeciło się oczy od napływających łez, za nim zdążył się rozpłakać, deportował się.
Spojrzałam pytająco na Dracona.
- Tata ma do niego twardą rękę - oznajmił.
- Nie tylko tata - prychnęłam pod nosem.
Puścił ten komentarz mimo uszu i powiedział:
- Zostaniesz w tym pokoju co jesteś, a ja przeniosę się na przeciwko.
Popatrzył na mnie z wyraźną nadzieją w oczach. Liczy na to, że zamienię zdanie. Chciałabym, ale moja duma mi na to nie pozwala.
- Świetnie - skwitowałam.
Jak sobie pomyślę, że muszę być sama... w tym ciemnym pokoju... przez dwa miesiące... aż dreszcz przerażenia mnie przechodzi.
- Świetnie - dodał po cichu, w jego głosie słyszałam smutek.
Musi znowu nabrać dystansu. Ostatnio za wiele sobie pozwala, a potem konsekwencje są takie, że chcę więcej i cholernie trudno mi się powstrzymać.

Slytherin... Where stories live. Discover now