Bez Hagrida to nie to samo

10.5K 547 253
                                    

W żyłach uczniów, nawet tydzień po balu, płynęła adrenalina. Nie u wszystkich, ale większości.
Ron zrobił scenę zazdrości Hermionie, chodź nie wyraził tego wprost tylko wyssanymi z palca argumentami, które nie miały najmniejszego sensu. Hermiona ostatecznie zdenerwowana powiedziała, żeby następnym razem zaprosił ją jako pierwszy i nie traktował jej jak ostatniej deski ratunku, a ja przysłuchiwałam się ich kłótni wcinając paszteciki. Pasowali do siebie, naprawdę dobrana z nich para.
Nie tylko najmłodszy Weasley dostał podczs balu zastrzyku tego niebezpiecznego hormonu, który sprawia, że poziom agresji wzrasta o 110%. Harry połowę wieczoru przyglądał się Cho Chang, która towarzyszyła Cedricowi Diggory'emu.
- Ale powiedziała, że szkoda, kiedy się jej zapytałem - podkreślił Harry.
- No dobra, ale co ci powiedział Cedric? - zapytałam bardzo przejęta.

Diggory, kiedy bal dobiegał już końca, złapał Harrego i poprosił o chwilę rozmowy.
- To nic ważnego - burknął Potter. - Kazał mi się wykąpać.
Zachłysnęłam się płatkami.
- Co ci kazał?
- Się wykąpać - powtórzył niechętnie bliznowaty - razem z jajem.
Nie mogłam się powstrzymać i popłakałam się ze śmiechu.

- A to dowcipniś z tego Diggory'ego - chichotałam przez cały dzień.

- Hej! Śliska! - z daleka poznałam głos mojego nowego znajomego.
- No witam mojego ulubionego Gryf-głupka - nie powiem, humor mi dzisiaj dopisywał.
- Dobre - przyznał parskając śmiechem. - Chciałem cię o coś zapytać.
- No, śmiało.
- Za tydzień jest wyjście do Hogsmeade, jak pewnie wiesz... I tak sobie pomyślałem, czy może... no wiesz... my... moglibyśmy - jąkał się.
Byłam nieco zaskoczona. Przypomniało mi się moje pierwsze wyjście do tego czarodziejskiego miasteczka. Byłam tylko ja, Draco i nasze Greengras'owate i Parkinson'owate cienie. Przy Wrzeszczącej chcacie zapytał się mnie, nie poraz pierwszy, czy będę jego dziewczyną, a nasze wyjście do trzech mioteł było dla mnie czymś naprawdę bardzo intymnym.
- Pewnie, że pójdę - odpowiedziałam bez wachania.

Skończył się czas Malfoya.

Całe szczęście, że dzisiaj lekcja z Gryfonami, bo nie wytrzymałabym 45 minut w towarzystwie blondasa i innych Ślizgonów, nie mając się do kogo odezwać.
W dodatku to tylko ONMS, idzie przeżyć.
- Hej, Dean! - krzyknęłam do czarnoskórego widząc go idącego w towarzystwie kolegów przez błonia w stronę chatki Hagrida.
- Och, hej, Śliska - przytuliłam go na przywitanie. Nawet nie zauważyłam kiedy nasze relacje tak się zacieśniły.

Jeden z Gryfonów popatrzał na mnie krzywo, parę Gryfonek także, czułam się nieco nieswojo.
- Nie będę wam przeszkadzała, poszukam Harrego - oznajmiłam, gdy już czułam na swoim ciele bardzo srogo oceniający wzrok Lavender Brown.
- Nie, chodź z na...
- Daj spokój Dean - odezwała się słodziutkim głosem wyżej wymieniona dziewczyna. - Ona jest zajęta - podkreśliła dobitnie.
- Tak, ona ma rację - przyznałam wlepiając w nią wściekłe spojrzenie.
- To pójdę z tobą, i tak miałem pogadać z Ronem - stwierdził.
- Świetnie, to chodź - złapałam chłopaka za rękę na oczach tej wredoty.
Spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale uśmiechnął się od ucha do ucha.

Rona, Hermiony ani Harrego nie znaleźliśmy... nawet za bardzo nie staraliśmy się ich znaleźć, ale za to spędziliśmy tą chwilę przez błonie na bardzo miłej rozmowie.

Na miejscu spotkaliśmy już dość pokaźną grupkę, głównie z Gryffindoru, ale znalazło się wśród nich też parę Ślizgonów... a jeden to nawet był całkiem dobrze mi znanym blondynem.
Ale to co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że zamiast Hagrida stoi przed nami niska, grubiutka czarownica.
Musieliśmy jeszcze chwilę poczekać aż wszyscy się zbiorą, więc chciałam zabić czas podczas rozmowy.
- Myślisz, że co jest z Hagridem? - zapytałam Thomasa.
- Pewnie się wstydzi - stwierdził chłopak.
- Niby czego?
- No tego artykułu Skeeter, czytałaś rano "Proroka Codziennego"?
- Nie, niby dlaczego?
- Rita odkryła, że jest pół-olbrzymem, no i wspomniała o sklątkach... tsa... no i jeszcze ten wywiad z Malfoyem "nienawidzimy go, ale za bardzo się boimy, nie raz już ktoś dostał na jego lekcjach, ja to mogłem stracić rękę'' - zacytował.
Westchnęłam ciężko.
- No ładnie.

Slytherin... Where stories live. Discover now