Prezenty

10.9K 613 276
                                    

Wstałam z łóżka. Jak wczoraj wbiegłam do dormitorium, tak od razu zasnęłam przytłoczona tą sytuacją, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Hermiona i Ginny już siedziały przy choince i wyszukiwały swoich prezentów. Zdążyłam wczoraj wieczorem podłożyć parę drobiazgów, Harrem'u, Ron'owi i rodzicą też.
- Kolejny sweter od mamy - jęknęła ruda dziewczyna.
Zachichotałam kiedy rozpoznała ten krwistoczerwony sweterek, który zlewał się teraz z włosami i zarumienioną cerą dziewczyny, Ron miał dokładnie taki sam.
Wskoczyłam z łóżka i wzięłam pierwszy lepszy pakunek podpisany 'Dla Jessici'. Otworzyłam pudełko, a w środku był... sweter, tyle, że brązowy, ale to z pewnością robota pani Weasley. Hermiona chichotała dziko, ale umilkła kiedy jej kolejnym prezentem także był sweter.

Chciałam się ubrać, zanim otworzę resztę prezentów, myślałam nawet, żeby włożyć ten sweter od Molly, ale kiedy otworzyłam szafę, przypomniało mi się coś i całkiem zapomniałam o ciuchach.

W szafie leżał prezent od Dracona.
Znowu usiadłam na podłodze, otwierając karton.
A w środku... to ta sukienka. Śliczna, idealna, perfekcyjna, a do tego moja.
Ginny zapiszczała na widok prezentu i, tak jak ja, od razu się w nim zakochała. Dla Hermiony ubrania nie miały takiej wartości, więc skwitowała to samym uśmiechem.
Ja wpatrywałam się w tą piękność dobre parę minut i zastanawiałam się jakie znaczenie (przy cenie tej sukienki), miał taki marny fałszoskop?
Hermiona odchrząknęła znacząco, wyrywając mnie z zamyśleń.
- To chyba dla ciebie - stwierdziła wręczając mi małe pudełeczko.
Otworzyłam je, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to karateczka:


Jak ogień się pali, jak woda się leje, tak moje serce za twoim szaleje.
Zawsze będę cię kochać, Jess.

George

I srebrny naszyjnik.

Czemu on mi to robi?! Nie widzi, że nic dla mnie nie znaczy. Od dawna próbowałam mu to przyswoić!
Poza tym dobrze wiem, że nie stać go na tak drogie prezenty, a to na pewno nie było tanie. Może próbuje mi coś udowodnić?! To dlatego, że powiedziałam mu, że jest dla mnie za biedny?
Nie wiem czy jestem bardziej wściekła czy mam wyżuty sumienia. Wiem za to, że byłam dla niego zbyt ostra.
Czeka mnie z nim kolejna konfrontacja.
- Hermiona, Ginny ile miałyście z tym wspólnego - zapytałam szorstko. Czy one naprawdę myślały, że nie zauważyłam ich dziwnego zachowania?
- Nie złość się - poprosiła Hermiona widząc, że zaraz wybuchnę.
- My tylko pomyślałyśmy, że George będzie lepszy od Malfoya - stwierdziła Ginny.
- Kazał nam to podłożyć pod choinkę, nic więcej nie zrobiłyśmy - zapewniały.

Ubrałam na siebie byle co, wzięłam naszyjnik i zeszłam do pokoju wspólnego. George i Fred rozmawiali o czymś przed kominkiem.
Odchrząknęłam głośno, żeby zwrócić uwagę chłopców.
- Fred, możesz nas zostawić samych? - chłopak skrzywił usta w grymasie, ale zostawił bliźniaka sama na sam ze mną.
- Co to jest? - zapytałam, pokazując chłopakowi ściskany przeze mnie naszyjnik.
- Wisiorek, taka ozdoba dla kobiet, zakłada się ją na... - zaczął mi tłumaczyć jak jakiejś kretynce.
- Czemu mi to dałeś?! - warknęłam.
- Bo na to zasługujesz - oznajmił, wstając z podłogi.
- Nie chcę tego.
- Jessica są święta, ludzie dają sobie prezenty - stwierdził.
- Sprzedaj to, oddaj do sklepu, cokolwiek.
- Jest twoja.
- Myślisz, że jak będziesz mnie obdarowywał drogimi rzeczami to coś pomiędzy nami się zmieni? - zapytałam z nieukrywaną desperacją.
- W przypadku Malfoya pomogło - warknął, widocznie stracił już cierpliwość.
- Nie, George.
Złapał mnie za nadgarstek i pokazał bransoletkę węża od Dracona.
Wyrwałam się z jego uścisku i położyłam mój bożonarodzeniowy prezent na stole.
- Dasz to komuś, kto będzie na ciebie zasługiwał, George.
Wyszłam z pokoju i dałam upust emocjom w postaci łez.

Pozwoliłam się poprowadzić, nie widziałam nic przez zasłonę łez, ale liczyłam na mój zmysł orientacji.

Usiadłam na korytarzu, to chyba drugie piętro. Potrzebowałam kilku minut, żeby ochłonąć, ale nie dane mi było być samemu.
- Jess, Jess - westchnął Fred siadając obok mnie.
- Przepraszam Fred. Nie chciałam ranić George'a - oznajmiłam. - Ale nie wiem jak mu delikatnie wyjaśnić, że nawet jeśli go lubię to między nami i tak nic nie będzie.
- Czyli, że to już jest pewne?
- Bo widzisz... ja się chyba... zakochałam - wyznałam.
- W Malfoy'u?
Nic nie powiedziałam.
Wyciągnął rękę, w której miał mój prezent od George'a.
- Długo się na niego składaliśmy - przyznał Fred.
- Jest wasz...
- George kazał ci go dać i powiedział, że się nie podda i, że nawet jeśli go nie zechcesz to wisiorek masz przyjąć.
Zapiął mi go na szyji.
- Powiedz mu, że jest piękny.

Ta rozmowa z Fredem wiele mi dała, z początku myślałam, że będzie na mnie zły.

Reszta ferii minęła mi bardzo typowo w porównaniu do tych dwóch chaotycznych dni. No oprócz prezentu Harre'go dostał od anonima najlepszą i najnowszą miotłę o standardzie międzynarodowym. Farciarz.
Nie dane było mi się na niej przelecieć, bo Hermiona założyła, że może być od Black'a, z żalem stwierdziłam, że może mieć rację. Także miotła została skonfiskowana przez McGonagall.

Koło południa wrócili uczniowie, a wśród nich Draco. Nie miałam zamiaru przyznawać się do prezentu George'a, ani w ogóle do tych jego miłosnych wyznań, dobrze wiem jak by to się skończyło.

Harry miał wczoraj dodatkowe lekcje z Lupinem, udało mu się poskromić bogina-dementora. Myślałam nawet, żeby powiedzieć im o moich zasłabnięcia i nie wiem czemu do tej pory tego nie zrobiłam. Mam przed tym jakiś opór, chyba wstyd mnie powstrzymuje.

----------------------------------------
Wybaczcie, że taki krótki rozdział 😃

Slytherin... Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum