Slytherin...

By -potterhead_forever-

1.1M 54.7K 16.8K

Cały świat staje na głowie. W jej życiu pojawia się ktoś nowy, właściwie to wszyscy są tu nowi. 11-letnia Jes... More

Nowy początek
A więc to on...
Mój nowy dom
Lekcje
Troll w szkole
Kara
Hogwart - inna strona szkoły cz.1
Hogwart - inna strona szkoły cz.2
Nie najgorszy dzień
Puszek
Uwaga - fragment rozdziału z przyszłości
Zaproszenie
W domu Dracona
Zepsute Święta
Wreszcie odnaleziony
Snape coś knuje
W lesie z Hagridem
Snape znowu pierwszy
W szpitalu
U Weasley'ów
I znowu w pociągu
Nowy nauczyciel OPCM
Zapisy do drużyny
Kłopoty z kotką Filch'a
Mój mecz
Klub pojedynków
Kolejne ofiary
Mój błąd
Walentynki
Kradzież
Porwanie
Komnata odnaleziona
Koniec roku
Wyznania
Wakacje cz.1
Wakacje cz.2
Wakacje cz.3
W pociągu
Wróżbiarstwo
Hagrid nauczycielem
Już jest lepiej
Powrót Dracona
Hogsmeade
Na meczu
Prawda o Black'u
Prezenty
Ich wygrana, nasza przegrana
Wyrok
Egzaminy
Wyjaśnienia
Najlepsze wakacje?
W Malfoy Manor
Wykorzystując każdą sekundę
Nokturum
Naleśniki
Mistrzostwa świata w quidditchu
Wreszcie do Hogwartu
Coś nowego
"Tymczasowe" rozwiązanie
Goście
Za dużo
...
Wielki spór
Pierwsze zadanie cz.1
Pierwsze zadanie cz.2
Bal cz.1
Bal cz.2
Bal cz. 3
Drugie zadanie
Prawie po wszystkim
To już nie mój dom
Inaczej, ale lepiej
Amorki
Wstyd
Trzecie zadanie
Śmierć początkiem nowego końca

Bez Hagrida to nie to samo

10.5K 547 253
By -potterhead_forever-

W żyłach uczniów, nawet tydzień po balu, płynęła adrenalina. Nie u wszystkich, ale większości.
Ron zrobił scenę zazdrości Hermionie, chodź nie wyraził tego wprost tylko wyssanymi z palca argumentami, które nie miały najmniejszego sensu. Hermiona ostatecznie zdenerwowana powiedziała, żeby następnym razem zaprosił ją jako pierwszy i nie traktował jej jak ostatniej deski ratunku, a ja przysłuchiwałam się ich kłótni wcinając paszteciki. Pasowali do siebie, naprawdę dobrana z nich para.
Nie tylko najmłodszy Weasley dostał podczs balu zastrzyku tego niebezpiecznego hormonu, który sprawia, że poziom agresji wzrasta o 110%. Harry połowę wieczoru przyglądał się Cho Chang, która towarzyszyła Cedricowi Diggory'emu.
- Ale powiedziała, że szkoda, kiedy się jej zapytałem - podkreślił Harry.
- No dobra, ale co ci powiedział Cedric? - zapytałam bardzo przejęta.

Diggory, kiedy bal dobiegał już końca, złapał Harrego i poprosił o chwilę rozmowy.
- To nic ważnego - burknął Potter. - Kazał mi się wykąpać.
Zachłysnęłam się płatkami.
- Co ci kazał?
- Się wykąpać - powtórzył niechętnie bliznowaty - razem z jajem.
Nie mogłam się powstrzymać i popłakałam się ze śmiechu.

- A to dowcipniś z tego Diggory'ego - chichotałam przez cały dzień.

- Hej! Śliska! - z daleka poznałam głos mojego nowego znajomego.
- No witam mojego ulubionego Gryf-głupka - nie powiem, humor mi dzisiaj dopisywał.
- Dobre - przyznał parskając śmiechem. - Chciałem cię o coś zapytać.
- No, śmiało.
- Za tydzień jest wyjście do Hogsmeade, jak pewnie wiesz... I tak sobie pomyślałem, czy może... no wiesz... my... moglibyśmy - jąkał się.
Byłam nieco zaskoczona. Przypomniało mi się moje pierwsze wyjście do tego czarodziejskiego miasteczka. Byłam tylko ja, Draco i nasze Greengras'owate i Parkinson'owate cienie. Przy Wrzeszczącej chcacie zapytał się mnie, nie poraz pierwszy, czy będę jego dziewczyną, a nasze wyjście do trzech mioteł było dla mnie czymś naprawdę bardzo intymnym.
- Pewnie, że pójdę - odpowiedziałam bez wachania.

Skończył się czas Malfoya.

Całe szczęście, że dzisiaj lekcja z Gryfonami, bo nie wytrzymałabym 45 minut w towarzystwie blondasa i innych Ślizgonów, nie mając się do kogo odezwać.
W dodatku to tylko ONMS, idzie przeżyć.
- Hej, Dean! - krzyknęłam do czarnoskórego widząc go idącego w towarzystwie kolegów przez błonia w stronę chatki Hagrida.
- Och, hej, Śliska - przytuliłam go na przywitanie. Nawet nie zauważyłam kiedy nasze relacje tak się zacieśniły.

Jeden z Gryfonów popatrzał na mnie krzywo, parę Gryfonek także, czułam się nieco nieswojo.
- Nie będę wam przeszkadzała, poszukam Harrego - oznajmiłam, gdy już czułam na swoim ciele bardzo srogo oceniający wzrok Lavender Brown.
- Nie, chodź z na...
- Daj spokój Dean - odezwała się słodziutkim głosem wyżej wymieniona dziewczyna. - Ona jest zajęta - podkreśliła dobitnie.
- Tak, ona ma rację - przyznałam wlepiając w nią wściekłe spojrzenie.
- To pójdę z tobą, i tak miałem pogadać z Ronem - stwierdził.
- Świetnie, to chodź - złapałam chłopaka za rękę na oczach tej wredoty.
Spojrzał na mnie lekko zdziwiony, ale uśmiechnął się od ucha do ucha.

Rona, Hermiony ani Harrego nie znaleźliśmy... nawet za bardzo nie staraliśmy się ich znaleźć, ale za to spędziliśmy tą chwilę przez błonie na bardzo miłej rozmowie.

Na miejscu spotkaliśmy już dość pokaźną grupkę, głównie z Gryffindoru, ale znalazło się wśród nich też parę Ślizgonów... a jeden to nawet był całkiem dobrze mi znanym blondynem.
Ale to co najbardziej mnie zaskoczyło to fakt, że zamiast Hagrida stoi przed nami niska, grubiutka czarownica.
Musieliśmy jeszcze chwilę poczekać aż wszyscy się zbiorą, więc chciałam zabić czas podczas rozmowy.
- Myślisz, że co jest z Hagridem? - zapytałam Thomasa.
- Pewnie się wstydzi - stwierdził chłopak.
- Niby czego?
- No tego artykułu Skeeter, czytałaś rano "Proroka Codziennego"?
- Nie, niby dlaczego?
- Rita odkryła, że jest pół-olbrzymem, no i wspomniała o sklątkach... tsa... no i jeszcze ten wywiad z Malfoyem "nienawidzimy go, ale za bardzo się boimy, nie raz już ktoś dostał na jego lekcjach, ja to mogłem stracić rękę'' - zacytował.
Westchnęłam ciężko.
- No ładnie.

Byłabym wściekła na Dracona, ale jest mi tak przykro z jego powodu i tak bardzo za nim tęsknię, że tu już nie ma miejsca na jakieś inne odczucia.

- Ohhh... Będą kłopoty - skwitował Dean prostując się i przyglądając się Draconowi, który cały czas bacznie nas obserwował. Był bardzo wściekły, 110 procent agresji.

- No, no Thomas, widzę, że namiętnie przebierasz w dziewczynach... Dzisiaj ta... jutro inna - zaśmiał się gorzko. - Czyżby nie tydzień temu widziano was, ciebie i Lavender Brown oczywiście, w damskiej toalecie samych? Ostro pogrywasz, kochasiu - warknął przez zaciśnięte zęby blondyn.

* Blaise*

- Darco, odpuść - położyłem mu rękę na ramieniu, ale on ją zaraz strzepnął.
- Ooo nie ma mowy - mruknął do mnie pod nosem przyjaciel. - Ona musi wiedzieć, że żaden nie będzie taki jak ja.
Był tak cholernie zazdrosny, że nic nie mogło go powstrzymać. Tylko ona. Ale Jess przyglądała się mu z nadzieją i tęsknotą w oczach, nie była dość silna, żeby mu się postawić. Kocha go.
- No co cię tak zatkało - syknął Smok. - Przecież tak było.
- Była moją partnerką w tańcach, poprosiła mnie żebym z nią poszedł do toalety, żeby mogła się poprawić - przyznał Dean, bardziej się tłumacząc przed Watson niż Smokiem.
- No tak, niefortunnie się do siebie przyssaliście, tak bywa w damskich kiblach - skwitował zgryźliwie.
- Nie było tak - zaprzeczył czarnoskóry, łapiąc blondynkę za rękę.

No to sobie gościu przechlapał.

- Koniec tego dobrego, Thomas. Widzimy się jutro na błoniach, tylko ty i ja - warknął Smok.
- Nie będzie żadnego jutro, Malfoy - oznajmił Potter, idąc w naszym kierunku.

No debil.

- Przestańcie - próbowała zapanować nad sytuacją mała szlama. Dostanie jej się.
- Uhuhu, gwiazdeczka wykorzystuje blask Kruma... Wracaj do szlamu, parszywa ropucho.
- Przymknij się, Malfoy - warknął rudzielec sięgając po różdżkę.
- Ron, proszę cię, będziesz miał kłopoty. Harry ty też, wszyscy będziemy mięli, nie będzie żadnych bójek.
Wykorzystałem chwilowe zafacynowanie Dracona Watson i odciagnałem go od tego bagna, który sam narobił.

- Kretyn - skomentowałem.
- No wiem, ten cały Thomas to się za dobrze czuje w Hogwarcie - już czułem jak w jego umyśle tworzy się mroczny plan zrujnowania nowego chłopaka Jessici.
- On też. Ale ja o tobie mówiłem - poprawiłem go.
- Co?
- Mógłbyś w końcu przestać robić szum wokół siebie i olać jej status krwi?
- A co mnie ona obchodzi? - prychnął cichutko.

- Spokój już! - włączyła się do akcji ta nowa babka, kiedy już wszystko ucichło... Ta to ma zapłon. - Nazywam się profesor Grubby-Plank i jestem to na zastępstwie. Podejdzie tu bliżej! Dziewczęta przodem, a chłopcy z tyłu...
- Gdzie Hagrid? - pytał bliznowaty.
- Miałeś chyba na myśli PROFESOR Hagrid, drogi chłopcze - spojrzała na niego spod grubych szkieł, bardzo przenikliwie. - Jest niedysponowany.
- Dlaczego? - nie dawał spokoju.
- Nie powinno cię to interesować - zbyła go...
- Ale interesuje - niekoniecznie z przewidywanym efektem.
Była głucha na jego pytania, ale z pomocą przyszła Watson, ciągnąc za sobą Thomasa.
- Niezła z nich parka - uśmiechnąłem się kąśliwie do Malfoya, a ten mi wymierzył cios w ramię. Dosyć mocny.
- No co - burknąłem trąc sobie obolałe miejsce. - Przecież ciebie nie interesuje ta cała Jessica, no nie?
Ugasiłem go - nie poraz pierwszy i na pewno nie ostatni.

*Jessica*

Na dworze było dosyć chłodno, więc ubrałam się ciepło. Pośpiesznie wkładałam sweter. Obiecałam Dean'owi, że go nie wystawię. Nie miałam zamiaru, lubiłam tego Gryfona, był jednym z moich czterech ulubionych.

Tak. Prowadzę listę ulubionych Gryfonów.

Włączyłam cieplutkie kozaczki i prawie przeleciałam przez schody.
W pokoju wspólnym siedział Blaise, najwyraźniej nie szykował się do wyjścia. Może Malfoy też nie wyjdzie, nie chcę oglądać go razem z Pansy, to strasznie boli.

- Jesteś wreszcie! - ucieszył się mój czarnoskóry przyjaciel.
Obkręcił mnie wokół mojej własnej osi.
- No, no, Śliska - zagwizdał i pocałował mnie w policzek na przywitanie.
Czułam się z tym niezwykle dziwnie, a moim pierwszym odczuciem było wytarcie skażonego miejsca z obcych ust, ale nie chciałam, żeby się obraził, więc nic nie zrobiłam.

Po sprawdzeniu obecności otworzono bramę.
Pierwsze miejsce do którego się skierowaliśmy to Trzy Miotły.
Usiedliśmy w jednym ze stolików, dokładnie w tym, w którym rok temu ja i Draco...
Wydawałoby się to tak niedawno, gdyby nie te ostatnie DWA MIESIĄCE, w których nie zamieniłam z Draconem ani jednego słowa, a które mi się tak cholernie dłużyły.
- Co byś chciała? - zapytał Dean.
- Wszystko, oprócz piwa kremowego - stwierdziłam szczerze.
- Miód z mlekiem? - zaproponował.
- Może być - uśmiechnęłam się.
Do knajpy wpadła trójka moich przyjaciół.
- Och, Jess - rozweseliła się Hermiona, zauważając mnie.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć gdyż zaraz za nimi weszła krótko-noga kobietka z jadowicie żółtą szatą, która zupełnie nie pasowała do koloru jej włosów i totalnie zlewała się z jej bladym ciałem. Zwróciła na siebie całą moją uwagę, przypomniałam sobie jej wywiad z Hagridem, który miałam okazję przeczytać nie raz i nie dwa.
Poczułam jak wściekłość, która minęła mi już jakiś czas temu, na nowo powraca, no ale najwyraźniej nie tylko we mnie:
- Po co pani tutaj przyszła - wysyczał Potter.
- Ach, Harry - rozpromieniła się dziennikarka widząc nową okazję do wykorzystania. - Co za spotkanie...
- Dlaczego pani nagadała takich głupot o Hagridzie! To nasz przyjaciel!
- Och, Ron, nie cackaj się z nią. To głupie babsko widzi wszystko przez pryzmat sławy i pieniędzy i nie dane jej spojrzeć dalej niż czubek własnego, krzywego nosa!
- Przymknij się, mała smarkulo - swoim słownictwem zwróciła uwagę wielu ludzi w barze, więc odchrząknęła cicho i bordowa na twarzy kontynuowała tą ostrą wymianę zdań znacznie ciszej. - Uważaj do kogo mówisz, szkarado, bo dopiero zobaczysz na co mnie stać.
- Chodźmy stąd - warknęła ostro wkurzona Gryfonka. - W takim towarzystwie przebywać nie będę.

Gdyby nie to, że przyszłam tu z Dean'em także opuściłabym lokal, ale nie chciałam być egoistką.
Ale chwilę później sam mi to zaproponował:
- Jeśli chcesz to możemy pójść gdzie indziej.
Pomyślałam o tym chłodnym wietrze, tuż za drzwiami, który będzie owijał moją cieplutką twarz swoimi mroźnymi, zwiewnymi łapami.
- Nie, tu jest dobrze.

Opowiadał mi bardzo rozemocjonowany o pewnym meczu, który oglądał z rodzicami. Bardzo szczegółowo opisywał każde poczynania zawodników, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. A ja właśnie skupiłam się na takich detalach, ale takich tu i teraz. Na przykład to, że właśnie trzymał mnie za rękę, patrząc mi prosto w oczy, albo to, że nawet nie zauważył jak bardzo zajęta jestem czymś innym i wcale go nie słucham, albo, że bardzo bym tu chciała być z Draconem, że strasznie za nim tęsknię i po dwóch miesiącach będąc z kolegą chyba na randce, wciąż myślę o nim. To bardzo męczące, ale miłość nie zawsze jest taka prosta.
Poczułam mróz - nie przez zimę, a przez pewnego szarookiego Ślizgona, który już dawno temu zawrócił mi w głowie.
- Dean - przerwałam mu nagle.
Był wyraźnie zaskoczony, sama byłam zaskoczona.
- Ja kogoś kocham - wypaliłam.
Wyraźnie w nim entuzjazm opadł. Nie wiem co o tym wszystkim sądził, bo nawet nie dałam mu wyrazić swojej opinii.
- Ale to chyba skończone i bardzo cię lubię, ale dla mnie to chyba za wcześnie...
- Dla Malfoya to chyba jeszcze nie skończone - stwierdził Thomas.
- Ohh, to on ze mną skoń... Czekaj, skąd wiesz, że chodzi o Dracona?
- Bo uśmierca wzrokiem każdego kto się do ciebie zbliży - zaśmiał się z mściwą satysfakcją. - To od razu widać, szczególnie dla osób, które są w centrum zainteresowania.
- Emm... no tak... dla niego to też... jeszcze nowa sytuacja... nie przywyczaił się do takiego obrotu sprawy - tłumaczyłam go. - Chyba powinnam już iść - stwierdziłam, że zrobiłam z siebie totalną idiotkę i nie ma co dłużej paprać się w tym błocie.
- Ale to między nami nic nie zmienia, tak?
Nie miałam ochoty odpowiadać na to pytanie, więc najlepszym wyjściem jest ucieczka.

Continue Reading

You'll Also Like

20.2K 993 53
Druga część książki pt. ,, Bae I love you''. Przeprowadzka może być znakiem od losu. To moja szansa. Szansa, żeby zacząć wszystko od nowa. Początek:...
14.9K 690 27
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
72.6K 2.4K 35
Co by się stało, gdyby podczas tej pamiętnej nocy w wieży astronomicznej Draco Malfoy dokonał innego wyboru? A jeśli przyjął pomoc Dumbledore'a? Alte...
31.1K 1.1K 41
❗ UWAGA ❗ Książkę pisałam w wieku 11/12 lat, nawet sama nie pamiętam dokładnie w jakim wieku, cring łapie i to mocno. Wchodzisz na swoją odpowiedzial...