Rozdział 100

912 56 45
                                    

Podczas wyjścia z kościoła zostaliśmy obsypani mnóstwem ryżu i grosików, które oczywiście później musieliśmy pozbierać. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć razem z gośćmi i podążyliśmy do samochodu. Siedzieliśmy i czekaliśmy, aż goście odjadą, żebyśmy spokojnie mogli wyjechać z parkingu. Wpatrywaliśmy się sobie z Kubą w oczy, a nasze usta ułożone były w ogromne, szczere uśmiechy.

- Żono - powiedział nagle z ogromną czułością, przysunął się do mnie bliżej i zaczął całować moje usta.

Z radością odwzajemniałam te pocałunki. Właśnie po raz pierwszy w życiu całowałam się z moim mężem. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, Wolny odpalił silnik i powoli ruszył spod kościoła. Gdy wyjechaliśmy na drogę, zaczęłam delikatnie poprawiać sobie stanik, który gniótł mnie z każdej możliwej strony. Ryż wpadł w nieodpowiednie miejsce.

- Kochanie, bardzo podoba mi się to co teraz robisz, ale proszę cię wstrzymaj się, bo zaraz spowoduję wypadek.

Odwróciłam głowę w stronę Kuby i zobaczyłam jak przełyka ślinę. Prychnęłam pod nosem i wróciłam do wcześniejszej czynności.

- Mam pełno ryżu w cyckach. Maryśka - zwróciłam się do świadkowej, siedzącej za mną - musimy zniknąć po życzeniach w łazience.

- A ja?

Na pytanie Kuby, wypowiedziane wręcz z oburzeniem, całą trójką zwróciliśmy na niego zdziwione spojrzenie.

- Co ty?

- No ja ci pomogę.

Michał wybuchnął śmiechem, a Maryśka tylko się uśmiechnęła.

- Brawo szwagier, tak trzymaj - mój brat poklepał Wolnego po ramieniu.

Kuba nagle uświadomił sobie co właśnie mi zaproponował i cały się zarumienił. Tym razem to ja wybuchnęłam śmiechem.

- Jasne braciszku, nie będę ci odbierać tej jakże zacnej okazji do poobmacywania żony jeszcze przed nocą poślubną - dodała Maryśka także śmiejąc się w głos.

Kuba popatrzył w lusterko i zmroził ją wzrokiem, po czym podrapał się po karku.

- Znaczy....w sensie ja....no ten....mógłbym ci pomóc?

Znowu wybuchnęłam śmiechem. Uwierzcie mi, widok Kuby, który jąka się, pytając mnie, czy może mi pomóc wygrzebać ryż z cycków, jest bezcenny.

- Bardzo śmieszne - wywrócił oczami.

- Możesz, możesz - uśmiechnęłam się do niego uroczo.

Cóż, to będzie ciekawe. Jechaliśmy dalej, a ja zbierałam myśli, które krążyły po mojej głowie. Wszystkie zbierały się w jedno, byłam cholernie szczęśliwa.

- Patrzyłaś na obrączkę? W sensie od spodu - Kuba zerknął na mnie.

- Nie - nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. - A powinnam?

- Zobacz - wyszczerzył się.

Ściągnęłam obrączkę z palca i przyjrzałam się jej wewnętrznej stronie. „Być dla kogoś J&A 24.06.2023" Uśmiechnęłam się sama do siebie.

- Jesteś niemożliwy - zwróciłam się do męża. Cholera, mąż, jak to fajnie brzmi. - Kiedy to zrobiłeś?

- Magia - mrugnął do mnie okiem. - Za to też mi później podziękujesz?

Poruszył zabawnie brwiami, a z tyłu dobiegło nas chrząknięcie.

- Bez szczegółów poprosimy.

Zaśmialiśmy się z Kubą równocześnie. Zastanawiałam się, kiedy my staliśmy się tacy śmiali. Przed ślubem w życiu nie rozmawialiśmy w ten sposób, a teraz nasza rozmowa była jednym, wielkim podtekstem.

- Kuźwa, nie sądziłem, że w ciągu godziny mogę stać się tak bardzo szczęśliwy.

- Ja też - popatrzyłam na niego i znowu się uśmiechnęłam. - Najszczęśliwsza na świecie.

Emocji, które w tym momencie we mnie siedziały, nie dało się opisać słowami. Po mojej lewej stronie siedział facet, którego chcę kochać do ostatniego tchu. Facet, który przed chwilą stał się moim mężem. A tym facetem był ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! Mamy sobotę, mamy rozdział. Stuknęła setka! Ślub był, popłakaliśmy sobie, to teraz pora na zabawę. Ktoś ma jakieś pomysły, co będzie się działo? Wpadnijcie na moją tablicę, będzie tam ważna informacja. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz