Rozdział 55

867 44 2
                                    

Zaparkowałem samochód pod blokiem. Byłem bardzo zadowolony. Wszystko udało się tak, jak chciałem. Spojrzałem na siedzenie obok. Torebka z Apartu dodatkowo poprawiła mój nastrój. Jeszcze do tego spotkałem się z tą drogą mi kobietą. Rzadko się widujemy, ale bardzo ją kocham, a ona mnie. Możemy na siebie liczyć. Wziąłem do ręki prezent i poszedłem w kierunku mieszkania. Otworzyłem kluczem drzwi. Rozebrałem się i szybko poszedłem do sypialni schować pakunek. Miałem nadzieję, że Ola nie domyśli się, że ją okłamałem. Nie chciałem, żeby teraz to wszystko się zepsuło. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Skakanie z kanału na kanał w końcu zaczęło się robić nudne. Sięgnąłem po telefon i wybrałem ulubiony kontakt. Sygnały mijały, a głosu ukochanej kobiety słychać nie było. Po chwili usłyszałem standardowy komunikat. Spróbowałem jeszcze raz. Tym razem odrzuciła po dwóch sygnałach. Dziwne, ona nigdy tak nie robiła. Następna próba znowu skończyła się odrzuceniem. Nie do końca wiedząc o co chodzi poszedłem do mieszkania obok. Nacisnąłem klamkę, ale drzwi były zamknięte. Zacząłem pukać. Nic. W końcu pukanie przerodziło się w walenie. Dalej nic. Znowu wybrałem numer i od razu przyłożyłem ucho do drewna. Zostałem odrzucony po dwóch sygnałach, ale ze środka nie dochodził żaden dźwięk. Musiało nie być jej w domu. Ale jeżeli jej tam nie było, to gdzie była? Wróciłem do mieszkania i usiadłem na kanapie. Nagle mnie olśniło. Wyszukałem w kontaktach odpowiedni numer.

- Hej Aga.

- Cześć - jej głos był dziwny, taki oschły.

- Jest u ciebie Ola?

- Nie.

- Nie ma jej w domu. Martwię się. Gdzie ona do cholery jest?

- W domu. W sensie u rodziców. Ale nie idź tam, ona raczej nie chce cię widzieć.

- Co? Dlaczego?

- Sam sobie odpowiedz na to pytanie.

I rozłączyła się. Nie wiedziałem co myśleć. Nawet jeżeli Ola by mnie przejrzała, nie powinna być na tyle zła, żeby się do mnie nie odzywać. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Czułem się jak pieprzony gnojek wiedząc, że coś jej zrobiłem. Nawet jeżeli nie miałem pojęcia co...

*******************************************

Minął tydzień. Ola nadal nie odbierałam ode mnie telefonów. Dzwoniłem już do wszystkich, z którymi mogła mieć kontakt. Nic nie wiedzieli albo nic nie chcieli powiedzieć. Została mi już tylko jedna osoba. Wątpiłem, żeby chłopak coś wiedział, a jak już to, żeby coś powiedział. Jednak nie miałem nic do stracenia. Wybrałem numer i po chwili ułyszałem głos najmłodszego brata mojej dziewczyny.

- Czego chcesz?

Ton jego głosu ewidentnie wskazywał na to, że chłopak coś wie.

- Michał co się stało? Dlaczego Ola nie odbiera?

- Jeszcze się pytasz - prychnął. - Zrobiłeś, co zrobiłeś, to teraz się nie dziw.

- Ale ja nie wiem co zrobiłem.

- To sobie przypomnij.

Nie miałem pojęcia o co chodziło, ale chciałem się tego jak najszybciej dowiedzieć.

- Michał dasz radę wyrwać się na chwilę z domu? Chcę pogadać, proszę.

Usłyszałem ciche westchnięcie.

- Ok, za 20 minut przy górce. Wiesz gdzie?

- Wiem, dzięki.

Pobiegłem do sypialni i założyłem pierwsze lepsze ciuchy. Zabrałem kluczyki z szafki i wybiegłem z mieszkania. Chwilę później byłem już w umówionym miejscu. Za moment miałem się dowiedzieć, o co tak naprawdę obraziła się na mnie ONA.

Ola Kot...

*******************************************
Kochani to już ostatni usunięty rozdział. Mam nadzieję, że udało mi się wszystko dobrze naprawić. Liczę teraz na wasze wsparcie. Wpadajcie do innych książek i do jestem_nikim_ Miłej kwarantanny. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now