Rozdział 94

719 50 26
                                    

Zamykałam właśnie drzwi mieszkania.

- Gdzie idziesz?

Mało nie dostałam zawału. Kuba stał zaraz za mną. Tak, że jak się odwróciłam, to nasze twarze dzielił centymetr.

- Do rodziców.

- Po co?

- Mama kazała mi się stawić już dzisiaj, żebyśmy się przypadkiem nie widzieli przed sobotą.

- Yyy, ale czemu?

- Nie wiem, Maćka też tak zamknęła przed ślubem.

Cmoknęłam Wolnego w usta, wyminęłam zgrabnie i ruszyłam schodami w dół.

- Ej czekaj! Zawiozę cię.

Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka i spełniłam jego polecenie.

*******************************************

- Dzięki za podwózkę.

Pocałowałam chłopaka i wyszłam z samochodu. Obeszłam pojazd i pobiegłam w stronę domu. Ogólnie nie wiem, czy już wspominałam, ale dzisiaj jest czwartek. A w sobotę wychodzę za mąż. Mama, jako wielka tradycjonalistka i kobieta bojąca się przesądów, musiała już dzisiaj ściągnąć mnie do domu. Zapewne cały jutrzejszy dzień będzie mnie dręczyć swoim wzruszeniem i podziwem. Uwierzcie, na dłuższą metę to bardzo męczące. Obecnie leżałam na łóżku w moim dawnym pokoju i wpatrywałam się w szafę, na której drzwiach zawieszona była piękna, biała suknia. Obok na stoliku rozłożony był welon, a buty oczywiście stały na parapecie. Także zgodnie z przesądami, suknię wybierałam przy pomocy mamy i bratowych. Kuba, rzecz jasna, nie widział żadnej części mojego ubioru. Jak patrzyłam na tą sukienkę, welon i buty, to łzy wzruszenia zbierały się w moich oczach. Kurde, za dwa dni będę mężatką.

*******************************************

Jako, że samemu siedzieć w domu nudno, także postanowiłem złożyć wizytę rodzicom. Krótka pogawędka z już wzruszoną mamą miło umilała czas. Następnie zwaliłem się do pokoju siostry i razem siedzieliśmy do wieczora. Na drzwiach szafy Marysi rozwieszony był mój garnitur ślubny. Na stoliku leżał pasek do spodni, zegarek, obrączki i spinki do mankietów. Obok ładnie złożony siedział krawat i małe pudełeczko z bransoletką, którą potajemnie zabrałem Oli, żeby wygrawerować kolejną datę. Pod stolikiem ładnie stały wypastowane buty. Maryśka położyła głowę na moim ramieniu i delikatnie się we mnie wtuliła.

- Nie mogę uwierzyć, że za dwa dni mój jedyny braciszek będzie żonaty.

- Tak, ja też. Ale to takie cholerne szczęście.

- Wiesz Kuba, rzadko zgadzam się z twoim zdaniem, ale co do wyboru panny młodej, to lepiej zdecydować nie mogłeś. Ola cię nieźle ustawi.

- Wypraszam sobie. To ja będę głową rodziny.

- Jasne, wmawiaj sobie. To nie ty rządzisz w tym związku, to widać z daleka.

Prychnąłem pod nosem. Następnie przyciągnąłem siostrę do siebie, pocałowałem w czoło i mocno przytuliłem.

*******************************************

Leżałam na łóżku z telefonem przed oczami. Przeglądałam zdjęcia z Kubą. Niektóre były robione podczas jakichś okazji, jak walentynki czy czyjeś urodziny. Inne były po prostu zwykłe. Jednak każde przywoływało na myśl wiele wspomnień. Poprzez te zdjęcia można było odtworzyć historię naszej miłości. Od pierwszego spotkania, pierwszego przytulasa, pierwszego pocałunku, aż do zaręczyn. A za dwa dni ta historia dojdzie do punktu kulminacyjnego. Dwa zupełnie odrębne i różne życia połączą się w jedno. Miłość zostanie przysięgnięta przed Bogiem. Ręce zostaną złączone na wieki, a trzymać je będzie sam Bóg. Zwykła, ludzka miłość stanie się potęgą, splatając się z miłością Boga. Mąż i żona, odtąd już na zawsze razem. To wszystko brzmi tak cudownie, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy na zawsze mój będzie ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Mamy sobotę, mamy rozdział. Nauczanie zdalne ciąg dalszy. A u was jak? Zdalne, hybryda, czy może do szkoły, bo jeszcze podstawówka? Co do rozdziału, nasze zakochańce nie mogą doczekać się ślubu. Już niedługo. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Do zakochania jeden krok || J.WolnyWhere stories live. Discover now